Jump to content
  • entries
    52
  • comments
    204
  • views
    50,204

God of War III [recenzja]


Montinek

636 views

 Share

Niewiele znanych mi serii zdołało obrosnąć w taką chwałę, jak uczynił to cykl God of War. Sukces ten jest wynikiem doskonale przemyślanego połączenia: wypalającej gałki oczne oprawy, rozgrywki na najwyższym poziomie, przemocy na niespotykaną nigdy wcześniej skalę oraz zlepiającej wszystko fabuły. Zaskakująco głębokiej ? i to nie tylko jak na slasher. Tworząc trzecią część ludzie z Santa Monica, nawet będąc mistrzami w swoim fachu, mieli przed sobą koszmarnie trudne zadanie. Przygniecieni ciężarem oczekiwań, musieli znaleźć w sobie dość siły, by przeskoczyć wysoko ustawioną wcześniej poprzeczkę. Czy podołali wyzwaniu?

?In the end there will be only chaos? ? rzekł kiedyś Kratos? I nie mylił się w swych słowach, niemniej przed ostatecznym końcem każdego czeka podróż, o której opowiadać będzie nawet swoim wnukom.

Look. Look, what have you done!

Z upadłym bogiem wojny rozstaliśmy się, gdy rozpętał drugą wojnę między tytanami, a Olimpem. God of War III rozpoczyna się dokładnie w tym momencie ? Gaja, jej siostry oraz bracia wspinają się po zboczu mitycznej góry, by stoczyć decydującą bitwę. Kratos oczywiście znajduje się pośród nich, mając do wyrównania porachunki z samym Zeusem. Drogę, na której początku bez życia legli Ares i Atena, w niedalekiej perspektywie mają usłać trupy wielu innych? Porządek rzeczy chwieje się w posadach. Na naszych oczach starożytna Grecja przeżywa swój koniec, dekadentyzm wprost wylewa się z ekranu telewizora.

4055624040_3b1d3ca218_o.jpg

Get over here!!!

Fabuła, tak istotna dla serii, cały czas trzyma wysoki poziom. Gotów jestem nawet rzec, że w pewnym momencie znacznie się ponad niego wybija. Kratos, mimo ogromu swej furii i pragnienia zemsty, tak naprawdę jawi się jako postać tragiczna ? targany wątpliwościami w obliczu katastrofy, której sam jest przyczyną, noszący brzemię swych dawnych zbrodni? Scenarzyści dokonali rzeczy wprost niezwykłej, stworzyli historię godną antycznego dramatu!

W poprzednich odsłonach starano się unikać trudniejszych tematów, wszystko sprowadzało się do mniej lub bardziej umotywowanej rzeźni. Tak na dobrą sprawę teraz również wydarzenia biegną od jednej konfrontacji do kolejnej, jednak po drodze zahaczamy o zaskakująco dorosłe wątki. Niech za przykład posłuży Dedal, którego przy pracy dla Zeusa trzyma wizja odzyskania syna. Jego historię poznajemy, czytając zapiski z licznych dzienników czy to w jego pracowni, czy z szarpanych przez wiatr kartek, a gdy w końcu go poznajemy, mamy przed sobą tylko cień człowieka? Już wcześniej chwaliłem sobie niekonwencjonalne podejście do mitologii w God of War, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Nie myślcie jednak, że gra stała się wybitnie poważna. Jest zdecydowanie mroczniej, ale między refleksjami, a klasyczną akcją zachowane zostały zdrowe proporcje ? czytaj: z przewagą dla tej drugiej? Zastrzeżenia mam jedynie do finału historii (do problemu wrócę jeszcze przy okazji omawiania rozgrywki) ale na chwilę obecną powiem tylko, że zabrakło jakiegoś mocniejszego akcentu. Napięcie narasta, atmosfera się zagęszcza i? Koniec. To wszystko? Wygląda to tak, jakby twórcy zrezygnowali z jakiegoś ambitniejszego planu w ostatniej chwili.

Hm, ależ ty masz? Mięśnie?

Ostawmy jednak fabułę i wszystkie te merytoryczne pierdoły. Wszyscy dobrze wiemy, że nadrzędnym celem Kratosa w najnowszej odsłonie jest udowodnienie tak zwolennikom, jak i przeciwnikom Sony, która konsola ma największe cojones. W bardzo dużej mierze to mu się udaje?

Powiem tak ? God of War III to jedna z niewielu gier, które w pełni uzasadniają używanie terminu ?next-gen?. Ogrom doświadczeń wizualnych sprawia, że nawet nie wiem, od czego zacząć! Już sam bohater to chodzące dzieło sztuki. Model, który obserwujemy w grze jest tak szczegółowy, że spokojnie mógłby być używany w innych grach do tworzenia przerywników filmowych. W trakcie wyprowadzania ciosów na twarzy Kratosa możemy dostrzec grymasy złości, a przy odpowiednim świetle widać każdy jego mięsień.

2nak3s9.jpg

Tutaj, drodzy studenci, możecie dokładnie przyjrzeć się tętnicy szyjnej.

W ogóle pierwszoplanowe postacie po prostu zwalają z nóg swym wykonaniem oraz designem. Bardzo spodobał mi się Hermes poruszający się z żywiołowością małpy (inaczej tego nie oddam). Nie wypada nie wspomnieć o Afrodycie. Chyba nikt nie musi zgadywać, dlaczego? I tak, tak, pewna charakterystyczna dla serii minigierka ma na to duży wpływ :tongue:.

Troszkę gorzej jest z pozostałymi, wliczając w to adwersarzy, niemniej i tak to najwyższa półka grafiki komputerowej. Niestety, nie ustrzeżono się przekłamań w animacji postaci. Czuję, że na naturalne ruchy wirtualnych istot przyjdzie nam poczekać do następnej generacji konsol.

Widokówka z Grecji

Idąc dalej, należy wspomnieć o odwiedzanych lokacjach. Jedna rzecz to polot projektantów, którzy opracowali swoją własną wizję starożytnej Grecji. Druga z kolei to sposób, w jaki silnik gry powołuje to wszystko do życia. Są miejsca, gdzie otwiera się przed nami panorama na całą okolicę ? nie ważne, czy jest to miasto skryte między skałami Olimpu, czy też jaskinie Hadesu, zaręczam, że zawsze skorzystacie z okazji by się zatrzymać i nacieszyć zmysł wzroku. A jeśli dodać do tego znacznie śmielej poczynającą sobie kamerę (chyba ktoś tu zapatrzył się na Uncharted 2) otrzymujemy kadry, których nie powstydziłby się najbardziej kasowy film.

Wszystko robi jeszcze większe wrażenie, gdy zwrócimy uwagę na bajeczne wprost efekty związane z oświetleniem. Wilgotne powierzchnie i połyskliwe tworzywa takie jak metal jeszcze nigdy nie wyglądały tak dobrze. Autorzy wiedzieli, co jest mocną stroną oprawy, toteż czasem spotykamy się z sekwencjami walki w totalnych ciemnościach. Jako że oręż Kratosa krzesze ogień i iskry przy każdym ataku, na naszych oczach rozgrywa się niepowtarzalny spektakl rozbłysków, refleksów, cieni? Oraz rozsmarowywanych na ścianach wrogów.

Znajdzie się też kilka innych niedoróbek (gdzieniegdzie rozlazłe tekstury, lub zaskakująco sztuczna woda), ale bledną one, gdy wziąć pod uwagę całokształt. Czy wyobrażacie sobie, że na zbliżeniach widać parę buchającą z nozdrzy minotaura? Z kropelkami?! Ja w tym momencie przestałem nawet szukać szczęki po podłodze.

Ideału się nie zmienia

O sile gier nie stanowi jednak ich oprawa ? jakkolwiek miażdżąca by nie była ? a gameplay, dla gracza przysłowiowe mięsko. I w tym momencie powinienem potępić Santa Monica Studio za zaserwowanie nam już po raz trzeci odgrzewanego kotleta. Powinienem, ale, cholera, zwyczajnie nie mogę się do tego zmusić!

Developerzy wyszli z założenia (dosyć zresztą słusznego), że doskonały szkielet rozgrywki wypracowali sobie już dobrych kilka lat temu, wobec czego wszystkie swe siły mogli poświęcić na szlify i obróbkę, które uczyniły ze wspomnianych kości czysty diament.

gow3_34.jpg

A ty go chłopino zadźgaj tym swoim mieczykiem...

Praktycznie już w ciągu pierwszych minut moc bijąca z ekranu wciska nas w fotel, a my kurczowo trzymamy pada zastanawiając się, czy to jeszcze gra, czy też film. Pierwsze parę ciosów rozrzuca wrogów na pobliskie ściany (genialna sprawa ? delikwenta można teraz złapać za łeb i rozbić o jakąś płaską powierzchnię), dookoła tryska jucha w ilościach iście hurtowych. Kratos staje się cały czerwony od krwi przeciwników, ale nie ma czasu zwracać uwagi na takie szczegóły ? nie, kiedy na scenę wkracza pierwszy boss. Oczywiście, zachwyty nad pracą kamery i projektem bydlaka szybko przerywa napis game over ? monstrum z łatwością miażdży spartiatę? Po chwili mamy jednak szansę na rewanż. Mimo ogromu adwersarza czuć siłę każdego wyprowadzanego przez Kratosa ataku, a gdy przychodzi czas na obowiązkowy Quick Time Event, światła w całym naszym domu zdają się wręcz przygasać. Tak jest epicko. Hitchcockowi łezka w oku by się zakręciła?

Co więcej, twórcy bardzo odważnie podchodzą do reżyserii każdej z walk. Pal licho, że czasem podczas potyczki podłoże ucieka nam spod nóg i walczymy na przykład uczepieni sufitu. Darujmy sobie też zwalające z nóg efekty, gdy ścigamy się z Hermesem w strugach deszczu po rozpadających się rusztowaniach. Dotąd mało rzeczy wywarło na mnie taki wpływ, jak chwilowe zmiany perspektywy na widok z oczu Kratosa, lub (o zgrozo) katowanego przezeń boga. I to podczas najbardziej brutalnych QTE!

Róg obfitości

W ogóle mam wrażenie, że ludzie z Santa Monica zaprzedali duszę diabłu w zamian za niekończące się pomysły. Do dyspozycji oddano nam trzy nowe bronie, przy czym zostały one świetnie zbalansowane ? każdym można walczyć z dużą przyjemnością i skutecznością. Największe wrażenie robią rękawice Herkulesa, którymi przeciwników ścieramy dosłownie na tatar? Ataki magiczne są teraz nieodłącznie powiązane z rodzajem dzierżonego przez nas oręża, pojawił się również osobny pasek ?energii? dla boskich przedmiotów ? wreszcie korzystanie z łuku Apolla lub głowy (!) Heliosa nie zabiera nam drogocennej many.

Oprócz zwyczajowych zagadek logicznych związanych ze środowiskiem pojawiają się momenty, w których dosiadamy niektórych kreatur, przy użyciu skrzydeł Ikara szybujemy poprzez tunele w górze Olimp, a nawet wygrywamy motyw przewodni gry na starożytnej harfie! A artystyczne szaleństwo, z jakim mamy do czynienia pod sam koniec, trzeba zobaczyć na własne oczy.

14055_4b9672ff195e3.jpg

Ci z młotkami wbrew pozorom nie stoją sobie ot tak, dla ozdoby...

Trzeba jednak zaznaczyć, że największe wrażenie God of War III robi we wspomnianych pierwszych godzinach rozgrywki. Później akcja zwalnia (z resztą nie wyobrażam sobie, by dało się utrzymać takie tempo przez osiem godzin), a sama końcówka pozostawia pewien niedosyt. Ostatnia konfrontacja po prostu blednie w porównaniu z tym, co Kratos wyprawia na początku i w środku historii.

Na koniec słówko odnośnie oprawy dźwiękowej. Jak zwykle, stanowi idealne tło dla wydarzeń na ekranie, chociaż na przestrzeni aż trzech odsłon cyklu niektórym orkiestra i greckie chóry mogły się troszkę przejeść. Nie wyobrażam sobie jednak, by ktokolwiek miał jakieś zastrzeżenia do dubbingu. Tak angielskiego, jak i? Polskiego, albowiem nasz oddział Sony zdobył się na pełną lokalizację! Co lepsze, rodzimi aktorzy, na czele z Bogusławem Lindą w roli Kratosa, naprawdę nieźle odnajdują się w swoich rolach? Co nie zmienia faktu, że ja w każdy tytuł i tak wolę grać z oryginalnymi głosami (dobrze, że można wybrać wersję kinową). Więcej takich inicjatyw na przyszłość, proszę.

W końcu epicka podróż spartiaty dobiegła końca, a wraz z nią zamknął się pewien rozdział w historii elektronicznej rozgrywki. Niektórzy mogą czuć pewien niedosyt (zwłaszcza włodarze Sony, gdy pomyślą o możliwych zyskach przy stworzeniu i wydaniu God of War IV :wink: ), niemniej tak musi być. Nie wiem, czy byłbym w stanie wybaczyć wałkowanie po raz kolejny tego samego modelu gry, nawet w stokroć lepszej oprawie? Odrzućmy jednak wszelkie rozmyślania na bok.

Teraz mamy w rękach wszystkie trzy części jednej z najlepszych serii ever. Tytuły, z którymi zapoznać się powinien każdy gracz, które w kolejnych latach stawiane będą jako wzór maksymalnie dopieszczonej produkcji. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że coraz więcej developerów będzie tworzyć takie cuda.

Plusy:

+ Grafika, która ściągnie do Ciebie pielgrzymki znajomych

+ Gameplay cały czas na najwyższym poziomie

+ Fabuła

+ Design i reżyseria

+ Fachowa lokalizacja

Minusy:

- Właściwie trzeci raz gramy w to samo...

- Nie starczyło sił, by utrzymać tempo akcji z pierwszych minut gry

- Drobne niedoróbki techniczne

- I ty, miernoto, śmiesz pytać Kratosa jeszcze o coś więcej?!

Grafika: 10-

Dźwięk: 8

Grywalność: 9+

Ocena końcowa: 10=

Developer: Santa Monica Studio

Gatunek: Slasher

Platformy: PS3

Polonizacja: Tak (do wyboru: pełna lub kinowa)

Multiplayer: Nie

 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...