Nikt nie odpowiadał na pytania, czy fajne, więc zaszalałem, obejrzałem... i nie pożałowałem.

Michishio Nagasumi, podczas odwiedzin u babci nad Morzem Wewnętrznym, niemal tonie, lecz od śmierci ratuje go syrena. Oczywiście, nikt chłopakowi nie wierzy, do czasu, gdy rodzina wspomnianej syreny (a w zasadzie syrenki) sprowadza Nagasumiego z rodziną do swojej podwodnej posiadłości żądając jego śmierci, aby nie wyjawił ich sekretu. Na szczęście dla szyi chłopaka, Seto San, która go uratowała, zaproponowała, że go poślubi - w końcu będąc członkiem rodziny może wiedzieć o jej istnieniu... Tatuś ulega szantażowi emocjonalnemu swojej córeczki i zgadza się na wstrzymanie egzekucji Nagasumiego. Oczywiście, tak łatwo za wygraną nie daje, i wraz ze swoimi pomocnikami jedzie za nią i wkręcają się między personel szkoły chłopaka. Aha, wspomniałem już, że rodzina Seto to w zasadzie podmorska yakuza? Jakby tego było mało, po niedługim czasie pojawiają się jeszcze dwie inne konkurencyjne...
Choć wszystko zdaje się podążać wzdłuż jakiejś fabuły, jest to w zasadzie ciąg różnych gagów, w których cała ekipa Seto oraz Edomae-san próbują Nagasumiego zabić, Runa - odbić, a San - udowodnić swoją miłość. Humor jest naprawdę różnoraki, dzięki czemu anime bynajmniej nie robi się monotonne. Mnóstwo też jest nawiązań do znanych shounenów, głównie Hokuto no Ken, no i pokazany wcześniej Terminator w postaci ojca Runy (ten nie-do-końca-człowiek jest niezniszczalny, supersilny i oczywiście rzuca tekstami typu Who's your daddy! Terminator! czy I'll be back.). Jedynie Saruyama był cokolwiek irytujący, choć widywałem gorsze przypadki.
Kreska jest cokolwiek specyficzna, choć nie jest zła - razić (a może bardziej dziwić) mogą prostokątne oczy. Do ścieżki dźwiękowej nie mam nic, OP i ED nie były złe (pierwszy ending mógł wpaść nieco bardziej w ucho), i ogólnie anime zrealizowane porządnie. Wraz z OVA zasłużyło na dyszkę za mnóstwo nieprzeciętnego humoru i nieprzerwany banan na ustach.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.