Jump to content
  • entries
    11
  • comments
    45
  • views
    12,479

Votum: "Metafiction" - recenzja płyty


jot23

404 views

 Share

Dzisiaj wykopaliska. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji albumu młodych progmetalowców z Warszawy. Recenzja napisana na potrzeby fanowskiej strony o zespole (na informatykę), brała również udział w konkursie na recenzję. Miłej lektury!

Votum. Polski zespół. Progmetalowy? Progrockowy? Cóż, przypisanie zespołowi jakiejkolwiek muzycznej łatki nie przychodzi łatwo. Na pierwszej płycie zaprezentowali się z bardzo dobrej, progresywno-metalowej strony. Jak na tym tle wypada ich nowe dzieło, "Metafiction"?

Metafikcja. Nie ma jednoznacznej interpretacji tego określenia, tak samo jak nikt nie potrafi z pełną stanowczością przykleić jakiejkolwiek łatki Votum. Można jednak spróbować określić czym ta metafikcja jest. Ogólnie rzecz biorąc, jest to stworzenie w sztuce czegoś, co wykracza ponad swoją strukturę. Sama metafikcja też jest metafikcją, gdyż faktycznie jest czymś więcej, niż tym czym jest. Mówi sama o sobie. Powstaje trudny do rozgryzienia paradoks. Ważne jednak jest to, że metafikcja to stworzenie czegoś tak, aby nie ograniczało się do typowych schematów. Można też powiedzieć, że ma ona elementy synestezji. Tak samo z płytą: "Metafiction" towarzyszy szereg dzieł graficznych, wizualizacji, jak również nieszablonowy, zmuszający do przemyśleń tekst, traktujący o samym procesie twórczym. Czy jednak album ten, jako muzyka, ma szanse zaistnieć na rynku?

Według mnie, tak. Pomyślmy więc, z czego musi się składać idealny album, który podbija progresywny światek. Po pierwsze, musi mieć? dobre, zapadające w pamięć utwory. Poszukajmy ich więc na płycie.

Album zaczyna się bardzo spokojnie utworem ?Falling Dream?. Nieco elektroniki wprowadza nas w niemal mistyczny klimat. Do tego dochodzące z oddali chórki śpiewające ?szukam?. Dalej słyszymy niespieszną, precyzyjną perkusję, nieco niespokojny wokal, który powoli się rozkręca, oraz gitary, które zdecydowanie nie psują tego melancholijnego nastroju. Tymczasem z tekstów przebija rozpacz, zagubienie, samotność, odrobina gorzkich wspomnień, bezradność wobec sytuacji. To wszystko oczywiście w języku Szekspira, co by zagraniczni odbiorcy się nie frustrowali. Poza tym nie ukrywajmy: to po prostu lepiej brzmi. Utwór powoli wprowadza nowe elementy, gitary grają coraz ostrzejsze riffy, choć nadal jest bardzo emocjonalnie i spokojnie. Wokalista rozwija powoli skrzydła, prezentując całkiem mocną, lecz ciągle intrygującą barwę głosu.

Idziemy dalej. ?Glassy Essence? zaczyna się ciężkim riffem, potem przychodzi czas na lekkie uspokojenie i wejście wokalu z ciekawą, lekko trzęsącą się barwą. Utwór sączy nam historię o pośpiechu, pędzie życia, który przez jeden nieostrożny ruch prowadzi nas do zagubienia. Postać tu opisana szuka dzieł swego życia. Sam utwór też brzmi spiesznie, niespokojnie, częste zmiany tempa realizują założenie muzyki progresywnej. Podoba mi się brzmienie klawiszy w tle, pełne przestrzeni i melodyjne. Dzięki charakterystycznym melodiom, ciekawym wokalom i perkusji, która wybija nam rytm życia, utwór zapada w pamięć. Będziecie go nucić cały dzień.

Czas by iść do domu. A nie, to tylko utwór ?Home?. Spokojna melodia gitary wprowadza nas w klimat tego chłodnego utworu. Brzmienie jest bardzo zimne, analityczne. W przeciwieństwie do tekstu, w którym słyszymy słowa o śmierci, wypadku, wspomnieniu domu. Zresztą cały utwór jest jakiś taki zdradliwy, niespokojny, niektóre melodie brzmią jakby były urwane, ale to celowy zabieg, który wzmacnia wrażenia płynące z warstwy tekstowej. Pozorne uspokojenie prowadzi tylko do niemal monumentalnych zaśpiewów i mocniejszych riffów. Nie trwają jednak długo, przechodząc z powrotem do znanego już chłodu. Klawisze brzmią wręcz ambientowo, podkreślając charakter utworu. Ciekawy jest bas, jego dźwięki są krótkie, ale melodyjne.

Zaczynamy widzieć twarze. Naprawdę. Utwór ?Faces? dziedziczy po poprzedniku jakiś taki utajony niepokój. W tle słychać dźwięki szpitala, skłaniające do myślenia na temat tekstu wyśpiewanego przez wokalistę ze sporym ładunkiem emocjonalnym, czystym i zaangażowanym głosem. Gitara gra balladowo, perkusji brak, klawisze tworzą charakterystyczny dla całej płyty klimat, teraz wręcz magiczny. Ich brzmienie pełne jest oddechu. Podmiot liryczny wspomina osobę, którą kiedyś kochał, a wtedy utwór uwalnia swoje nęcące oblicze. Potem wracamy do znanego refrenu, a utwór kończy się elektroniką zapowiadającą zmiany?

Które nadchodzą. Utwór ?Stranger than fiction? ma świadomie tytuł odziedziczony po filmie ?Przypadek Harolda Cricka? o zwykłym biznesmenie, który zaczyna słyszeć w głowie głos tajemniczej kobiety. Cały utwór jest szalony. Zaczyna się niemal klubową elektroniką, by dalej zaatakować naprawdę ostrymi gitarowymi akordami i w pełni metalową perkusją. W tle słyszymy klawiszowe symfonie, które dodają całości niepokojący charakter. W pewnym momencie wokal przechodzi we wrzask, w którym uwalnia się cała zebrana wcześniej wściekłość. Mimo że jest on jakby okrzykiem bezradności, sam utwór brzmi znakomicie.

Przyszedł czas na kontrast. ?Indifferent? to przeciwieństwo poprzednika. Piękne brzmienie klawiszy oparte na arpeggiach, spokojny bas podkreślający delikatną strukturę tego utworu, pełen emocji wokal. Z tekstu wybija się żal, przegrana ideałów, czyjaś samobójcza śmierć, gorzki smak rzeczywistości. Bohater pozbył się już bólu, odnalazł spokój, wspomina utratę przyjaciół. Jednak przed nim otwiera się przyszłość. Nadchodzi ona w gitarowym riffie, który swą mocą budzi dawno uśpione życie, powoli dobijające się do głosu. Wreszcie, gdy się uwalnia, w utworze pojawia się energia, perkusja przechodzi z delikatnego pobrzękiwania w metalowe łupanie, klawisze przyśpieszają, a bas dodaje mocy. Jest to przygotowanie do następnego utworu.

?December 20th?. Zaczyna się spokojnie, delikatna elektronika, potem niskie bębny i typowe dla Votum brzmienia. Czuć że coś się budzi, coś powstaje z letargu, mężczyzna wstaje w tekście, bierze gorący prysznic dobry na chłodny zimowy dzień. Przechodzi do codzienności, je śniadanie, zaczyna się zwykły tryb jego życia. Utwór się rozkręca, elektronika mocniej wwierca się w mózg, gitary są coraz mocniejsze, a brzmienie zimne i niemal eksperymentalne. W warstwie tekstowej słyszymy ciekawe rozwiązania. Wokal śpiewa dość mocno, pełnym gardłem. Perkusja brzmi dość sucho, a klawisze dla kontrastu są bardzo przestrzenne.

Doszliśmy do końca płyty. Które utwory naprawdę zapadają w pamięć? Każdego się świetnie słucha, najlepiej w ciemności, z tekstem przed nosem, głośno. Ostatni jest znakomity, mimo że trudno go nucić. Pewnie dlatego, że jest najbardziej skomplikowany. A pozostałe? Znakomicie pamiętam utwór ?Falling Dream?, jak również ?Indifferent?. Można jednak przyjąć, że cała płyta jest znakomita i to, który utwór zapadnie nam w pamięć, zależy już od każdego z nas.

Wypada powiedzieć coś o muzykach. Gitarzyści tworzą znakomity klimat, grają ciekawe, niekiedy poplątane riffy i są naprawdę zdolni. Basista jest ukryty w tle, ale jak się wsłuchamy, docenimy melodie, które gra. Tworzy solidną podstawę dla sekcji rytmicznej, jednak potrafi też zagrać naprawdę ciekawe melodie, co zdarza się już rzadziej wśród basistów. Perkusista ma trudne rytmy do zagrania, wymuszone złożoną i wielowarstwową charakterystyką progresywnej muzyki. Czasami są to jednak proste takty, ale wie, których użyć w danym momencie. Kiedy potrzebne jest po prostu metalowe, szerokie walenie w chwycie niemieckim, robi to, zwykle jednak nie wychodzi z technicznego, absorbującego uwagę grania. Klawiszowiec dodaje znakomicie klimatu płycie, gra melodie trafiające prosto w serce. Często jemu zawdzięczamy niepokój i emocje. Potrafi eksperymentować i czuć, że bawi się schematami zakorzenionymi w progresywnym światku. Cóż o wokaliście? Jest znakomity. Kiedy trzeba, śpiewa spokojnie, lekką chrypką. Jego głos wyróżnia się na tle innych. Potrafi jednak wejść otwartym gardłem, nawet harsh-vocals brzmią u niego wspaniale. Ma przyjemną barwę głosu i potrafi z niej skorzystać.

Cała płyta jest niesamowita. Trochę inna niż to, co oferuje konkurencja, chłodna, emocjonalna, idealnie wpasowuje się w to, czego od dawna szukam na rynku. Przyczepić się można jedynie do brzmienia, które jeszcze nieco odstaje od światowej czołówki, jednak i tak czuć postęp w stosunku do poprzedniego wydawnictwa. ?Metafiction? mogłoby też jeszcze trwać i trwać, gdyż mija zdecydowanie za szybko. Czekamy na następne płyty! Oby były kontynuacją tego, co Votum wypracowało na ?Metafiction?. Kończę, idę do drugiego pokoju posłuchać płyty na czymś godnym ;)

Moja ocena: 9/10

I kilka utworów:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Youtube Video -> Oryginalne wideo

 Share

2 Comments


Recommended Comments

Rzeczywiście płyta jest niesamowita. :) Każdy utwór mi się bardzo podoba, ale akurat "Indifferent" najmniej ze wszystkich. Cóż, wszystko kwestia gustu.

PS Tak w ogóle, to dzięki tobie poznałem ten zespół - po przeczytaniu recenzji najpierw odsłuchałem płytę na YT, a na następny dzień pobiegłem do Empiku. Dzięki! :)

Link to comment

Już myślałem że nikt z naszego forum nie podziela moich fascynacji tą płytą i w ogóle zespołem... dzięki :)

Dobrze wiedzieć że mogę być źródłem świetnych zespołów i inspirować innych do ich wspierania ;) Ja już czekam na kolejny, trzeci album studyjny (a czwarte wydawnictwo w ogóle, wliczając singiel "Jestem", który jednak utrzymany był w innym stylu). Zespół powoli pracuje nad nim.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...