O noobach, feederach i trollach słów kilka.
ALERT: Piszę tu na przykładzie LoL'a. Niewtajemniczeni (są tacy?) mogą czegoś nie ogarnąć.
Ostatnio nie da się nie zauważyć League of Legends. Trąbią wszędzie: w telewizji, w internecie, prasie branżowej. Niby fajnie, bo potencjalnych ofiar przybywa, ale kurczę: czy naprawdę każdy nadaje się na Lolowicza? Dawno temu, gdy sam zaczynałem grę, było naprawdę ciężko. Sami przeklęci prosi (mój mały neologizm od "pro" ), via głupia Ashe która sama składała całą wrogą piątkę. Ooo, tak, taka gra wyrabiała zaparcie i umiejętności. A teraz? Każdy sobie myśli: "Hej, wszyscy w to grają, to ja też! I może nawet trochę poirytuję randomy? Huhuhu!" Nie no, super, lubimy jak społeczność się rozrasta, ale niekoniecznie o ludzi, którzy na graczy się nie nadają. Oto są nooby. Nie cierpię takich. O, tu się też pojawia rozróżnienie newbie, a noob. Newbie są okej, ot, początkujący gracze, chętni do nauki. Ale nie nooby. O niee. Noob wie lepiej. To noob jest pro, nie ty. A jak feeduje, to jest to wina lagów/twoja/opatrzności. Kurde, takim powinno się dawać permanentne bany.
Teraz o drugiej grupie, której z całego serca nienawidzę: trolle różnego rodzaju. Pytam się ja: jaką frajdę daje niektórym psucie rozgrywki innym? Jaki jest cel? Przecież tacy nawet nie grają w dosłownym tego słowa znaczeniu, tylko sobie latają po mapie, feedują, spamują, albo zdają przeciwnej drużynie dokładne raporty z działań swojej. Huhu, superowo.
Dobra, wypłakałem się, a teraz jeszcze na koniec coś o konkurencji. LoL jest popularny, bo przyjazny użytkownikowi. Prawdziwą MOBĄ dla kozaków jest albo sama DotA, albo HoN, drugi wielki DotA-like. Zacząłem od LoLa, nie szło mi. Przerzuciłem się na betę HoNa, pograłem do końca (bety). Wróciłem do LoLa- koksiłem. I brakowało mi takich rzeczy jak np. denying. Werdykt: LoL jest prostszy, przystępniejszy, ale prawdziwe kozaki grają w co innego. Może stąd tyle noobów w Lidze? Ehh.
2 Comments
Recommended Comments