Skocz do zawartości

Uwaga! Domi pisze!

  • wpisy
    51
  • komentarzy
    260
  • wyświetleń
    64314

TRZY DE


Domi90

1381 wyświetleń

W ciągu ostatnich kilku lat pojawiła się moda na filmy trójwymiarowe. Zaczęło się oczywiście od osławionego Avatara, który nazywany bywa arcydziełem, oczywiście wyłącznie pod względem efektów specjalnych. Nie mnie to oceniać, choćby z tego względu, że jeszcze tej produkcji nie widziałam i jakoś nie odczuwam naglącej potrzeby zapoznania się z dziełem Jamesa Camerona. Później nastąpił prawdziwy wyspy filmów wyświetlanych w 3D i trwa on do dzisiaj. Każda wysokobudżetowa produkcja animowana lub taka, która posiada spektakularne sekwencje musi być dostępna w trójwymiarze. W prasie pojawiają się artykuły wychwalające ?nową?, ?rewolucyjną? technikę, która umożliwia widzowi wniknięcie w wykreowaną rzeczywistość. Mnie takie głosy trochę bawią, a trochę irytują ze względu na to, że kino 3D bynajmniej nie jest wynalazkiem XXI wieku.

Od początku sztuki filmowej powstawały koncepcje, mające na celu urealnienie przedstawianej historii. Chciano by obraz widoczny na ekranie przenikał do świadomości widzów nie tylko dzięki jego immersyjności, ale także fizycznemu przedłużeniu medium. Dość szybko zaprojektowano okulary, umożliwiające bardziej przestrzenne widzenie obrazu. Powstawały pierwsze filmy, do których oglądania niezbędne były kolorowe szkiełka. Ze względu na kosztowność takich przedsięwzięć i nadal ograniczone możliwości techniczne, efekt 3D nie zrewolucjonizował ówczesnej kinematografii. Sukcesy na znaczną skalę pojawiły się dopiero w latach 50., kiedy to Hollywood postanowiło konkurować z coraz powszechniejszą telewizją, tworząc trójwymiarowe produkcje. Wielkie wytwórnie pragnęły przyciągnąć do kina rzesze odbiorców, spragnionych rozrywek, których stacje telewizyjne nie mogły im zapewnić.

3d_kid_glasses.jpg

Odnoszę wrażenie, że historia zatoczyła koło. Wiele obecnych filmów nie ma wiele do zaoferowania poza kilkoma efektownymi scenami w 3D. Fabuła schodzi na dalszy plan; może być banalna i schematyczna, bo widzowie mają koncentrować się na rzekomej głębi obrazu, a nie zaprzątać sobie głowę historią. Czy jednak tak szumnie promowany efekt jest spektakularny? Przyznam szczerze, że dla mnie nie. Wrażenie rzeczywistości widoczne jest zaledwie w paru scenach, co więcej po pewnym czasie przyzwyczajam się do niego i widowiskowość zanika. Dwugodzinny trójwymiarowy seans zazwyczaj muszę też przypłacić bólem i zmęczeniem oczu. Nie wspominając już o dwukrotnie wyższej, niż w przypadku filmów tradycyjnych, cenie biletów. Może jestem w mniejszości i nie potrafię docenić takich produkcji, ale zdecydowanie wolę oglądać płaskie obrazy.

Zdjecie_oddaja_efektu_tle_3724536.jpg

Oczywiście trójwymiarowa mania przeniosła się także na inne media. Powstały gry zrealizowane w 3D, które mają przyciągać graczy wypukłością obrazu i wrażeniem ?wychodzenia? świata przedstawionego z ekranu. Dostępne są także telewizory umożliwiające oglądanie filmów i innych programów w trójwymiarze. Przemysł nastawiony jest na efekciarstwo i łatwy zarobek, jak już pisałam, fabuła schodzi na drugi plan, a najważniejsza staje się głębia obrazu. W wyniku takiej polityki, filmy często są jedynie cyfrowo przerabiane na stereoskopowe, a nie nagrywane przy pomocy dwóch obiektywów. Uważam, że szum wokół rzekomo wnikających w naszą rzeczywistość programów jest nieuzasadniony i sztucznie podtrzymywany. Dla mnie efekt 3D najlepiej sprawdza się w filmach animowanych dla dzieci, ponieważ to właśnie w tym gatunku wrażenie przestrzenności jest najbardziej dostrzegalne. Poza tym dla najmłodszych widzów prawdziwą atrakcję mogą stanowić obiekty, które wyglądają, choć trochę inaczej niż zazwyczaj. Nie rozumiem jednak mody i presji na tworzenie wszystkiego w trójwymiarze. Film to wykreowana rzeczywistość, fikcja, z której widz zawsze będzie zdawał sobie sprawę. Dzieło poruszające, dobrze zagrane i świetnie skomponowane zawsze będzie przyciągać, i oczarowywać odbiorców. Bez potrzeby popisywania się efekciarskimi sztuczkami sprawi, że damy ponieść się filmowej magii, zapominając o własnym, realnym świecie. Moim zdaniem 3D niejednokrotnie w tym przeszkadza, ponieważ okulary są niewygodne, przyciemniają obraz i męczą oczy.

3d_movies.jpg

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ja mam wadę wyroku i u mnie efekty 3D nie dziają, ale nawet jakby działały, to nie jest to dla mnie coś fajnego. Jeśli filmy będzie ciekawy i wciągający do dla mnie mogę go i wyświetlać jako czarno-biały.

Link do komentarza

3D jest do bani, jak słusznie rzekło CD-A. W 3D oglądałem jedynie "Avatara" i owy trójwymiarn ie zwalił mnie z nóg, choć takie ochy i achy były, że promotorzy tej "nowoczesnej" technologii (a rzyć prawda! Stereoskopowe 3D pamięta czasy... no, stare jest!) mało co się nie posikali z dumy.

Film to wykreowana rzeczywistość, fikcja, z której widz zawsze będzie zdawał sobie sprawę.

Niekoniecznie. Albowiem to półprawda. Przyszłość niesie za sobą obiecujące technologie, a mi marzy się prawdziwy trójwymiar, bez ograniczeń krawędzi obrazu (a więc kopia rzeczywistości) i bez uciążliwych okularów - dzięki temu moglibyśmy choćby częściowo utożsamić się ze światem przedstawionym w filmie, sprawdzić się w roli prawdziwego biernego - ale jednak widza. Widza, który nie patrzy się w malutki ekranik, ale jest [biernym] uczestnikiem wydarzeń i czuje, że TAM jest.

Oczywiście, sprawa fabuły, gry aktorskiej itd. powinna zawsze stanowić największy priorytet dla twórców, choć często niestety tak nie jest.

Link do komentarza

Avatar był świetny w 3D. Inne filmy to żenada. Gdzie leży wina? Avatar jest kręcony kamerą 3D, a w innych efekt jest "dorabiany" w mierny sposób na komputerze. Ciekawe jak tam piraci...

Link do komentarza
Avatar jest kręcony kamerą 3D, a w innych efekt jest "dorabiany" w mierny sposób na komputerze.
Dokładnie, ale przerobienie na komputerze normalnego filmu kosztuje widza dwa razy więcej niż gdyby pozostawiono materiał w spokoju.

Stereoskopowe 3D pamięta czasy... no, stare jest!
Koncepcja trójwymiarowego obrazu, przy wykorzystaniu różnobarwnych szkieł, pojawiła się już w latach nastych XX w. Wystarczy chociażby zajrzeć do pracy Hugo Münsterberga.
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...