Skocz do zawartości

BlaznikBlog

  • wpisy
    3
  • komentarzy
    0
  • wyświetleń
    762

Bliskie spotkania


Blaznik

174 wyświetleń

Poniedziałek, raczej do pubu się nie wychodzi no ale przecież raz nie znaczy zawsze. Obiecywanie sobie, że się nie zasiedzę, też już można między bajki włożyć (cholera nie wyspanym). Natomiast na zakończenie wieczoru ciekawa przygoda, aż się zastanowiłem czy okularów nie pomyliłem i sobie nie zamieniłem w pubie, ale zaraz siedziałem do pózna tylko z ziomkiem piterem, okularów nie noszącym, właścicielem i barmanką a no sorrki Wojtas też tam byłeś tylko, że od jakiejś pierwszej raczej spałeś. Wracają do wątku (uprzejmie upraszam się wybaczenia za poboczne historyje tak mało istotne). Po odprowadzeniu barmanki do domu i spędzeniu chwil kilku na beztroskiej rozmowie, postanowiłem wyruszyć do swojego domu. Jak pomyśłałem tak zrobiłem. Dziarskim krokiem przemierzam radosne w swej szarości blokowiska, aż tu nagle zwierz jakiś się mi przygląda. Umęczon byłem to już mi się na niegodziwca patrzeć nie chciało ale z ciekawości zarzuciłem lewym okiem na tego wija czy innego parchawca. Święcie przekonany, że to kot czy inne bydle stanąłem troche speszony kiedy okazało się, że nie moge sobie przyrównać tej oto stojącej istoty do żadnego(nawet najbardziej pokrętnego) psa czy też kota osiedlowego. Zebrałem się w sobie i do lewego oka dorzuciłem też prawe. Tutaj sytuacja rozjaśniła się prawie odrazu. Lis (nie nie Tomasz) oto siedzi skubany i również łypie "okami" na mnie. Niby nic wielkiego powiecie ale gdzie u diabła w środku niemałego blokowiska, lis. I to jeszcze szyderczym zachowanie pokazał mi, że jego GPS w tym rejonie jest (o zgrozo) o niebo lepszy. To własnie swoją nieopisaną wręcz swobodą poruszania się, zdrzaźnił mnie przeogromnie. W tym oto momencie stwierdzenie "błądzić jest rzeczą ludzką" wydało mi się jakoś nie pełne. Dodał bym, że tylko ludzką, bo ten rudy kompan moich wojarzy przez meandry uliczek osiedlowych, pokazał mi swoją klasę, co było ciekawym doznaniem. I tak oto szczęśliwie powróciłem do domu dzięki oryginalnemu przewodnikowi, który okazał się lepszy niż jego dwunożne odpowiedniki. Nie zażądał opłaty, ba w stosownej chwili usunął się w bok i tylem go widział (a dodam, że już świtało). Jak widzicie, nie każde spotkanie "dzikich" przyjaciół jest od razu niebezpieczne bądź też zupełnie pozbawione wymiernych korzyści :wink: . Polecam takie spotkania, może pożegnanie troche oschłe no ale cóż nie można mieć wszystkiego. Prawdopodobnie już więcej nie spotkam mojego leśnego (do tej pory myślałem, że tylko leśnego) przewodnika po mieście, co nie zwalnia mnie z obowiązku, żebym mu nie podziękował. Dzisiaj rano nie miałem okazji to uczynię to teraz. Dzięki wielkie za nieopisaną pomoc, kto wie może bez niej nadal tkwił bym w tym labiryncie z wielkiej płyty. Trzymaj się ciepło i poręczy.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...