Bóg pozwala na zło
Wyszedłem dziś z wykładu poświęconemu myśli filozoficznej Św. Aureliusza Augustyna i poczułem się w taki anielski sposób, że postanowiłem odkurzyć dawno nieużywany dział o dysputach teologiczno-ateistycznych. Konkretniej chcę przemyśleć jeden z najczęściej spotykanych argumentów w walce z religią.
Mianowicie chodzi o wszechobecne we wszelkich dyskusjach ateistów z Chrześcijanami pytanie - Dlaczego Bóg dopuszcza do zła i nie interweniuje? Pytanie mimo swojej dziecinności i prostoty, trzeba przyznać, jest kluczowe. Chrześcijański Bóg, wszechmocny, wszechwiedzący, wszechobecny i nade wszystko kochający wszystko co stworzył, miałby pozwalać na zło? Zło, którego aktów w historii nie sposób zliczyć? Milczenie Boga wobec tysięcy mordów, rzezi, powstań, rewolucji i wojen (w tym również religijnych) wydaje się być bardzo kontrowersyjne.

Na boku zostawiam tezy o boskich próbach i uszlachetniającym cierpieniu. Dla mnie nie mają one większego sensu, a Najwyższy zabawiający się z ludźmi w ten sposób, niewiele miałby wspólnego z nieskończonym dobrem. Znacznie bardziej elegancką odpowiedź stanowi wolna wola. Jak wiadomo Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Wspólną cechą, łączącą ludzi ze Stwórcą jest właśnie wolna wola, której istotą jest to, że z racji samego swojego człowieczeństwa, możemy podejmować decyzje. Mało tego, człowiek zawsze ma możliwość wyboru. Niewyobrażalna jest sytuacja w realnym świecie, nie dająca przynajmniej dwóch ścieżek. Zawsze możemy chociażby działać albo zaniechać działania, co już jest alternatywą. W przeciwieństwie do zwierząt mamy rozum, zagłuszający głos instynktu i pozwalający wybrać. Czy Bóg istnieje, czy nie - wolna wola jest niezaprzeczalnym faktem.
Konsekwencje takiego stanu rzeczy są łatwe do przewidzenia. Skoro człowiek może robić co mu się żywnie podoba, a co gorsza może myśleć jak chce, to zawsze istnieje szansa, że dokona błędnego wyboru. Stwórca nie po to jednak dał ludziom wolną rękę, aby następnie korygować każdy ich ruch. Byłoby to bezsensowne. Żeby ostatecznie zmieść zło z powierzchni Ziemi Bóg musiałby nas pozbawić rozumu bądź zabić. Tak czy inaczej nie bylibyśmy już tym kim jesteśmy, a ten u góry... Wykazałby się złem? Dopóki jednak do zbezczeszczenia ludzkiej woli nie dojdzie, dopóty będą podejmowane decyzje mające niewiele wspólnego z chrześcijańskim miłosierdziem. Małe grzeszki to jeszcze nie problem, gorzej gdy złego wyboru dokona wiele osób w jednakowym
A czy Bóg mógł skonstruować wszechświat nieznający zła? Uniwersum, znające jedynie dobroć i słuszne wybory powinno być w zasięgu nieskończonej mądrości Stwórcy. Może istnieć powód usprawiedliwiający istnienie samego pojęcia zła - zło umożliwia zauważenie dobra. To naiwne na pierwszy rzut oka podejście, ma moim zdaniem głębszy sens. Przykładowo - jak w ogóle zdefiniować dobro? Najprostszym i zrozumiałym dla każdego sposobem jest przedstawienie go jako negacji zła. W takim wypadku, nie dałoby się odróżnić, zauważyć i docenić dobra, przez co życie stałoby się sporo uboższe. Człowiek nie musiałby się już zastanawiać, który wybór jest lepszy, ergo do czego byłaby mu potrzebna wolna wola?

Mam nadzieję, że powyższy artykuł będzie nieco równoważył moje poprzednie wpisy, w których bądź co bądź stałem w obronie ateizmu. Jednak aby nie było zbyt kolorowo, nie mogę przeoczyć innego faktu. Ludzka wolna wola i złe wybory nie wyjaśniają po co Bóg miałby powołać do istnienia wirusy, zezwalać na niezależne od ludzi klęski żywiołowe i tworzyć setki niebezpieczeństw czyhających na Ziemię w kosmosie. Te kwestie pozostawiam bez odpowiedzi.
20 Comments
Recommended Comments