Jump to content

FaferBlog

  • entries
    8
  • comments
    11
  • views
    6,156

Wspomnień czar - mój pierwszy oryginał.


Fafer

136 views

 Share

Jakoś tak naszedł mnie nastrój sentymentalny (pewnie ta paskudna pogoda...), i przypomniałem sobie jak kupiłem swoją pierwszą oryginalną grę.

Było to latem, dawno dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami (tzn. jakieś 250 km od miejsca w którym teraz jestem). Byłem wtedy małym brzdącem w podstawówce, z ciężko uzbieraną kasą (jakieś 70 zł to było).

Wstąpiłem do sklepu komputerowego, a tam półki uginają się pod grami (na dzisiejsze standardy to więcej gier sprzedaje pewnie baba w byle kiosku ale co tam). Na półce było kilka tytułów które chciałem mieć, jak chociażby Destruction Derby 2. Ale grafika 3D na moim ówczesnym kompie to było trochę za dużo. Szukałem więc dalej, aż natrafiłem na pudełko z przepaskudną okładką:

250px-Heroes_of_Might_and_Magic_box.jpg

Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, ale postanowiłem wydać całą kasę na ten jeden tytuł.

Wróciłem do domu i chwyciłem za telefon: zadzwoniłem do mojego przyjaciela, z którym całe dnie spędzaliśmy przed kompem grając w sim city i inne takie. Jako że mieszka niedaleko po kilku minutach był już u mnie.

Siedliśmy do zainstalowanej już w tym czasie gry i pierwsza rzecz - intro. Przecukierkowaty, przekolorowany i przekiczowaty pokaz slajdów znaczy się. Już tutaj leżałem ze śmiechu na podłodze, nie tylko ze względu na to jak intro wygląda, ale też na to, że w tym głupim wieku wszystko kojarzyło się z seksem - więc rzekome intro rzecz jasna też. Nie będę wam tłumaczył co tam mogło się kojarzyć - jak nie wiecie znaczy nie jesteście na tyle zwichrowani żeby kiedykolwiek zrozumieć ;P

Oglądneliśmy menusy i popatrzyliśmy na multi - jako ogarnięte dzieciaki znające angielski domyśliliśmy się co to znaczy "Hot seat" (po salwie śmiechu rzecz jasna...) i odpaliliśmy pierwszą grę. Zadowoleni, że o dziwo nie ścina zacząłem pierwszą turę. Zaatakowałem pobliskiego wieśniaka - pierwsza wygrana walka!! ależ była euforia! Druga - atakujemy łuczników! no... niestety, przegrana. Strata bohatera... I pierwszy problem. Jak do choroby zrobić se następnego?! Ofc. nikt nie wpadł jeszcze na to żeby kliknąć na zamek, po co jak mamy wielkiego i potężnego herosa którym można się ruszać ;P Na dowiedzenie się jak zrekrutować bohatera, a później jak rekrutować armię poświęciliśmy resztę dnia. Szlifowanie tych umiejętności zajęły nam świetnie spędzone kolejne lata, wciągając przy okazji w ten przyjemny nałóg kilku innych przyjaciół. Najpierw przy części pierwszej, później drugiej, i wreszcie oczywiście przy ukoronowaniu całej serii - części trzeciej spędzaliśmy niewyobrażalne ilości czasu, i równie niewyobrażalne ilości łez wylanych ze śmiechu.

Niestety, późniejsze losy i wchodzenie w już nieco poważniejszy wiek, zainteresowanie innymi "rozrywkami" zakończyły w końcu ten piękny etap przygody. Studia, praca i rozjechanie się po całej Polsce dopełniły reszty. Część 4 i 5 już nie zachwyciły, tym bardziej, że były grane "solo". Trudno już się zebrać i umówić na partyjkę "hirołsa", co niezwykle smuci... Pozostają tylko wspomnienia beztroskiego dzieciństwa.

 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...