Recenzja - NightSky
Nie samymi blockbusterami człowiek żyje, więc na przekór blogom opisującym rozkosze Crysisa 2 i BulletStorma napiszę o mało znanej, niezależnej grze.

NightSky to prosta gra, która początkowo była exclusivem na Wii, teraz zawitała także na PC.
Fabuła jest w niej szczątkowa - Oto chłopiec znajduje na plaży lśniącą kulę, zabiera ją do domu i zasypia. Śni o kuli, która przetacza się po dziwnych krainach, by ostatecznie... wiem że fabuła słaba, ale nie będę z tego powodu spoilerował
Więc po prostu przepychamy kulę? Toż mamy to w co drugiej flashówce!
Dodajcie możliwość przyspieszania i spowalniania kuli, odwracania grawitacji i proste, acz skuteczne mechanizmy. Lepiej? To dorzućmy jeszcze złożoną i bezwzględną fizykę, ze szczególnym uwzględnieniem tarcia i bezwładności. Robi się ciekawie? No to jeszcze specyficzna, wektorowa grafika oraz świetna muzyka ambient i mamy NightSky.

Cała gra jest podzielona na 10 zróżnicowanych rozdziałów, każdy utrzymany w innej stylistyce, i oferujący trochę inne zagadki. Rozrywka z początkuwydaje się prosta i błaha, ale z każdym etapem robi coraz większe wrażenie, coraz bardziej wciąga. Szum wiatru, odrywające się od sklepienia krople deszczu i pochylające się drzewa budują atmosferę lepiej niż niejeden shader i mocap. To rodzaj grafiki, który najbardziej cenię - bez ogromnych nakładów, nie wymagająca wielkiej mocy obliczeniowej, za to stworzona ze smakiem i wielkim wyczuciem.

Rozdziały podzielone są na podrozdziały, z których każdy składa się z kilku ekranów. Jeśli spadniemy w czeluść piłką podczas np. trzeciego ekranu (jedyna rzecz która powoduje restart) wracamy na początek podrozdziału. Przy czym nie składają się one koniecznie z jednej zagadki. Może się więc zdarzyć, że po przejściu dwóch irytujących równoważni spadniemy 10 pikseli przed końcem.

Frustrujące? Jak się okazuje, nie. 1/3 gry można przejść w zasadzie bez restartów, dopiero pod koniec robi się gorąco - przytrzymanie klawisza o ułamek sekundy za długo i czeka nas kolejna sekwencja przyspieszania, zwalniania i nagłych zmian kierunku. Nawet mimo tych utrudnień gra nie jest trudna i bez większych ciśnień daje się przejść w godzinę.

Na szczęście twórcy zaoferowali nam dodatkowy tryb, na Wii to Master, odblokowujący się po przejściu gry, na PC możemy od razu włączyć Alternative. I hardkorzy zaczynają się ślinić. Nie ma podpowiedzi, a gra serwuje nam inne, trudniejsze zagadki. Mamy więc jakby drugą grę, której przejście w godzinę jest już nie lada wyczynem.

Podczas gry nie pada żaden truizm, kula jest tylko bezmyślnym urządzeniem, nie uczy nas niczego, nie spotyka też nikogo, kto prawiłby morały. To tylko rozrywka, do tego z gatunku tych najprostszych, a jednak mamy wrażenie, że na naszych oczach dzieje się coś magicznego i niezwykłego. I paradoksalnie ta skromność ma w sobie coś podniosłego, co sprawia że nie traktuję NightSky jak zwykłej gry, ale czegoś w rodzaju małego dzieła sztuki.
2 Comments
Recommended Comments