Jump to content
  • entries
    98
  • comments
    166
  • views
    46,732

Teraz dopiero się zacznie... (Część 1)


Darth7Vader

236 views

 Share

I się zaczęło! Sezon w sportach zimowych, zakończył się na dobre w tamten weekend, lecz też zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, rozpoczęty został sezon sportów motorowych. Mnie to bardzo cieszy, ponieważ "bez problemów" mogę się "przełączyć" z jednego na drugie, więc jak słyszałem w TV, że teraz trzeba się przestawić na coś bardziej "świeższego" a zwłaszcza "zielonego" - czyli jak łatwo się domyślić, że jak ma być to coś sportowego, to musi być to piłka nożna. Ja nie trawię piłki nożnej, a ubóstwiam sporty motorowe czyli Formułę 1 i MotoGP, a także Formułę 2, WSBK, Formułę Renault 3,5, WTCC, Formułę GP2 i wyścigi Le Mans Series (no bardziej ten głównie 24-godzinny we Francji, lecz trochę ostatnio International Cup też mnie zaciekawił...). Tak więc, jak mam już swoją "zieloną alternatywę" od sportów zimowych. wink_prosty.gif Tak więc, trochę o rozpoczęciu sezonu w Moto GP...

Jak każdego sezonu (a bynajmniej od kiedy oglądam MotoGP czyli tak od 2007 roku...), to sezon zawsze się zaczynał od testów zimowych i weekendu wyścigowego w Katarze, na torze Losail (ściganie się przy sztucznym świetle i w nocy, jak to od niedawna [od 2008r.] robią kierowcy Formuły 1, w Singapurze, choć słyszałem o planach, że być może F1 zawita też i na tor Losail... zwłaszcza świetnym posunięciem to byłoby, gdyby zmodernizowano troszkę tor [choć jak dla mnie to jest on idealny i nie trzeba większych zmian... co najwyżej "kosmetyczne"], by kierowcy F1 mogli mieć "alternatywę", gdyby w Bahrajn dalej robił "niespodzianki" - 3 wyścigi w pierwszej rundzie MotoGP jakoś normalnie rozegrano a nie... Bywa. Złośliwość rzeczy martwych i tyle...). I tak to rywalizacja zaczęła się w klasie 125cc - klasa ta zostanie w przyszłym roku zamieniona na Moto3, dzięki czemu będzie miała "otwarte drzwi" dla nowych teamów i nowych, młodych zawodników, choć teraz już się ściga 30 zawodników. (Taki sam "zabieg" stał się z byłymi 250cc-kami, które zamieniono na klasę Moto2 i obecnie ściga się w niej 39 zawodników). Jeszcze zanim opiszę 3 tegoroczne inauguracyjne wyścigi we wszystkich klasach MGP, powiem, że zarówno w klasie 125cc i Moto2 - startowe "szyki" - czyli startowe ustawienie zawodników na prostej, jest od teraz takie samo, jak w "królewskiej klasie" - po 3 zawodników w jednej lini obok Siebie. No dobra. Czas na wrażenia z wyścigów... Najpierw coś na wstępie...

wexjapan_slideshow.jpg

(Wiadomo jaka jest sytuacja w Japonii, więc pewnie i w Formule 1 też zobaczę, że Kamuyi Kobayashi jest solidarny ze Swoim krajem. Bardzo ładne gesty, które podobają się, ponieważ oddają one szacunek dla Wszystkich tych, których dotknęła ta straszliwa tragedia...)

Przechodząc do pierwszego wyścigu w klasie 125cc. Na starcie stanęła trójka, która w większej mierze będzie walczyć o MŚ, choć oczywiście jak to w MotoGP bywa i w takich sportach... różnie bywa. I tak oto: Nicolas Terol, który jest wicemistrzem z 2010 roku, walczył zaciekle na torze z Sandro Cortesem, Efrenem Vazquezem, Hectorem Faubelem i Sergio Gadeą, którzy to Wszyscy włączyli się w walkę o zwycięstwo w pierwszym wyścigu sezonu, a także w walce o podium. Było ciekawie, ponieważ Terol nawet nie dał szansy reszcie rywali, by Ci mogli podjąć walkę na torze, choć jak to na starcie bywa - było trochę przetasowań, z których to jednak hiszpański zawodnik teamu Banka Aspar, wyszedł dobrze i nie pozwolił Sobie odebrać prowadzenia. Terol z każdym okrążenie powiększał przewagę, przez co goniąca Go trójka rywali: Cortese, Vazquez i Faubel - musiała zadowolić się walką o podium czy dalsze lokaty - oczywiście praktycznie przez większość wyścigu ta trójka trzymała się blisko Siebie, lecz jednak goniąc cały czas lider. Za nimi podążali Jonas Folger i Sergio Gadea (ponoć Gadea był "zmotywowany" przez Paris Hilton, by mógł wywalczyć 3 miejsce... ciekawe czym został "zmotywowany" xD), którzy to już mieli większe straty do czołówki i lidera. Szarady były natomiast pomiędzy Faubelem, Vazquezem i Cortesem, którzy to co rusz "zamieniali" się miejscami i ogólnie toczyli walkę między Sobą.

terol03_preview_big.jpgsergio_gadea_01_preview_big.jpg

Wszystko to sprawiło, że Folger i Gadea zdążyli odrobić straty do Faubela, Vazqueza i Cortesa, dzięki czemu już pomiędzy tą piątkom rozgorzała walka o podium, co powodowało, że lider wyścigu - Nico Terol, mógł Sobie bez problemów i "spokojnie" jechać kolejne okrążenia. Walka trwała zażarcie i na 5 kółek przed metą, Faubel popełnił błąd - prawdopodobnie coś Sobie "zmajstrował" przy manetce - włączył nie ten guzik co trzeba i nagle moc Jego jednostki napędowej w Aprilli spadła drastycznie i tak samo zaczął tracić kolejne pozycje - niby to wyglądało na defekt na początku (bo tam aż tak nie dymią się silniki, jak w F1, choć parokrotnie widziałem, jak poszedł lekki dym i rozlał się olej i trochę płomieni było... lecz w większej mierze jest to wyciek oleju i trochę dymu...), no ale potem wyszło, że coś wcisnął nie tak i klapa - ostatecznie dojechał do mety 11-ty. Wykorzystując błąd Faubela, Cortese uciekł pozostałej trójce i zrobił na tyle sporą przewagę, że mógł jechać po drugie miejsce, będąc pewnym, że nikt Mu już nie zagrozi. Ostatnie okrążenie rozpoczął Nico Terol, który to wygrywając cały wyścig, zgarnął 25pkt., drugi na metę dojechał Cortese, dzięki czemu to Jemu przypadło 20pkt., a walka o trzecie miejsce toczyła się pomiędzy Vasquezem a Gadeą. Ten pierwszy zaliczył uślizg tyłu Swej maszyny, przy czym wyjechał lekko poza tor. na piach, co wykorzystał Gadea i zdobył 3 lokatę, zgarniając tym samym 16pkt. Tak więc w kategorii 125cc, podium przypadło w większości zeszłorocznym faworytom.

podio_125cc_preview_big.jpg

Po zakończonym wyścigu 125-tek, czas nadszedł na klasę Moto2. W tej klasie, tak, jak i w 125cc, było grono faworytów do wygrania pierwszej rundy. Broniącym tytułu jest hiszpan, Marq Marquez, który w tamtym roku, był po prostu bezkonkurencyjny - nawet wtedy, gdy miał poważne problemy - czyli jedna "przygoda", gdzie w trakcie okrążenia warm up, przewrócił się na jednym z zakrętów w pułapkę żwirową, przez co uszkodził Swój motocykl, musiał szybko pędzić do mechaników, których ogarnął totalny chaos (jacie... jak to wtedy wyglądało... xD - z ponad 20 osób wokół motocykla, by go naprawić, a mieli na to tylko 5 minut, co w końcu wyszło tak, że puścili go bez owiewek, lecz potem i tak już je założyli z tymże, że Marquez musiał startować z końca stawki... cat2.png), lecz tak rewelacyjnie jechał, że wygrał wyścig. No dobra. Oprócz Marqueza, do zwycięstwa w pierwszym wyścigu, stanęli: Stefan Bradl, Thomas Luthi, Jules Cluzel i Yuki Takahashi (którego motocykl miał specjalną flagę Japonii na motocyklu, by było wiadomo, że "łączy się" z tym, co wydarzyło się w Jego kraju). Start należał właśnie do Tej czwórki, ponieważ Sam Marquez chyba "zasnął" na starcie, przez co spadł aż do drugiej dziesiątki (chyba na 21 miejsce) - tak to jest, jak się myśli o "niebieskich migdałach" albo jest się zamyślonym czasem. cat2.png No ale chyba hiszpan nie popełni następnym razem tego błędu...

marc_marquez_01_preview_big.jpg

Tutaj, jak i przy wyścigu w klasie 125cc, lider czyli: Stefan Bradl, nawet nie myślał o tym, by odpuścić i pędził po zwycięstwo w wyścigu, więc nawet dogonienie Go i nawiązanie próby walki z niemcem o wygraną, było niemożliwe. Thomas Luthi przez pewien czas, gonił za Bradlem, lecz jednak jadący za Nim, Cluzel i Takahashi, nie pozwolili, by szwajcar mógł myśleć o odrabianiu strat do lidera. Zza ów trójką, podążali Simone Corsi i Julian Simon, lecz Simon nie rozpoczął nowego sezonu z dobrą formą, przez co stracił sporo pozycji w wyścigu, na rzecz dużej ilości błędów, które popełniał na torze. Natomiast Andrea Iannone jechał bardzo dobrze, dzięki czemu z okrążenia na okrążenie pokonywał kolejnych rywali i zbliżał się do czołówki, która walczyła o podium. Marquez po Swoim błędzie też miał sporo roboty, lecz gdy dojechał do Simona Corsiego, trochę się z włochem męczył, lecz w końcu go wyprzedził... ale chwilę później na jednym z zakrętów zaliczył uślizg tyłu w Swej Hondzie, co zaskutkowało tym, że zaliczył dużą "wysiadkę" z motocykla (wystrzelił, jak z katapulty normalnie i trochę iskier też się posypało...) i wylądował w żwirze poza torem. Trochę Marquez był w szoku po tym incydencie, lecz wszystko było ok, gdy Sam się zorientował (waląc się w głowę pięścią), że popełnił taki głupi błąd. Bywa. Skorzystali na tym Simone Corsi i Alex de Angelis, kórzy podążali za Iannone, który dołączył do Cluzela, Takahashiego i Luthiego. Tempa tej walki o podium i jazdy, nie dotrzymał Cluzel, który wypadł z rywalizacji, przez co spadł za Corsiego na 7 lokatę i tak dojechał do mety. Potem Alex De Angelis też nie mógł już liczyć, że coś wywalczy, gdy pozostali rywale robili roszady o podium - De Angelisowi udało się pokonać Takahashiego i Corsiego, dzięki czemu dojechał do mety na 4 miejscu (które się mówi, że jest miejscem "najgorszym", bo poza podium...). Błędy w jeździe Takahasiego (jak i pewne problemy z samym motocyklem) wykorzystał Luthi, któremu udało się pokonać japończyka i dzięki temu szwajcar zapewnił Sobie 3 miejsce na mecie, choć jeszcze Takahashi zaatakował w końcówce Luthiego, lecz jednak to bardziej korzystnie z tej walki wyszedł Luthi (pomimo tego, że też popełnił trochę błędów w końcówce wyścigu). W najlepszej sytuacji był Iannone, który dzięki tym szaradom rywalom, zdołał spokojnie dojechać na drugiej pozycji do mety - świetny wynik. Wygrał oczywiście Stefan Bradl, który tymże mocnym "akcentem", rewelacyjnie rozpoczął sezon w klasie Moto2.

bradl02_0_preview_big.jpgiannone_podium_preview_big.jpg

I tak oto weekend z MotoGP powoli dobiegał końca. Została tylko jeszcze "królewska klasa", gdzie najbardziej oczekiwałem (oczywiście trochę mi szkoda faktu, że Marquez popełnił błędy w klasie Moto2, przez co stracił szansę na wygranie wyścigu, a tak...), że będzie się sporo działo, będzie dużo emocji, i że walka będzie bardzo zacięta. Nie zawiodłem się. Jakie były więc poszczególne szanse, tych wielkich faworytów, jakimi są Lorenzo, Stoner, Rossi czy też Pedrosa, że któryś z Nich właśnie sięgnąć mógł po wygraną w pierwszym wyścigu? W sumie takie same, lecz jednak różne. Otóż... Lorenzo ma na barkach zeszłoroczny tytuł MŚ, przez co będzie musiał się bronić przed Stonerem, Pedrosą i Rossim, ponieważ cała Ta trójka ma w sumie jednak spory "niesmak" po zeszłorocznych wyczynach Lorenzo. Dodatkowo dochodzi fakt, że Lorenzo jest młody i jeszcze niedoświadczony (w tamtym roku zachowywał się czasami po prostu szczeniacko i tyle, co nie podobało się także i Rossiemu), popełniał też błędy, które nie były na korzyść hiszpana. Mówiłem, że będzie miał w tym roku, naprawdę "ciężki orzech do zgryzienia"? Mówiłem... i to się we wczorajszym wyścigu sprawdziło, jak i przez większość weekendu - w kwalifikacjach był 3-ci, no ale jednak zabrakło Mu do obu Hond. Były team-partner Lorenzo, czyli Valentino "The Doctor" Rossi też miał spore szansę, by dobrze wypaść w inauguracyjnym wyścigu w tym sezonie - niestety - Vale nie dogadywał się ze Swoim nowym "cacuszkiem", czyli z Ducati Desmosedici, co przełożyło się na efekty w samym wyścigu (ale o tym potem). Pedrosa? Pedrosa bardzo dobrze Sobie radził w trakcie i treningów i kwalifikacji - wywalczył On miejsce obok kolegi z teamu - Caseya Stonera, który to zdobył pole position i był bezkonkurencyjny przez cały weekend. Stoner w tamtym sezonie miał w większości pecha - raz pecha związanego ze Swoją formą - chorował jakiś czas, drugi "pech" dotyczył samej jazdy australijczyka - w zeszłorocznym GP Kataru, Stoner nie dojechał do mety... bo się wywalił po dwóch czy trzech okrążeniach w żwir i na tym się skończyło, a na dodatek przez większość sezonu, "coś" po prostu było "nie tak" i Stoner tylko w końcówce sezonu jeszcze się zmobilizował i ogólnie tamten rok w MGP, zaliczył do mocno średnio udanych... To samo Pedrosa - też średnio, lecz pod względem maszyny, którą dysponował - przez prawie cały sezon udawało się hiszpanowi nawiązywać walkę z Lorenzo i z Yamahą, lecz pod koniec sezonu zaczęło się coś "sypać" - sporo awarii Hondy i bądź co bądź w ważnym momencie, gdy jeszcze mógł On mieć szansę by sięgnąć po tytuł - zawalił, popełniając głupie błędy. No ale nowy sezon, to i nowe cele itd., itd... Czas przejść do wyścigu...

rossi_2_preview_big.jpglorenzo_3_preview_big.jpgstoner_pedrosa_preview_big.jpgrossi_1_preview_big.jpg

Widząc start, od razu pomyślałem, że jeśli Hondy (wszystkie 3), były tak mocne przez piątek i sobotę, to zobaczę "atomowy" start zarówno Stonera, jak i Pedrosy czy Dovisiozy, który startował z dalszego rzędu. No i tak też się stało. Stoner wraz z Pedrosą ruszyli, szybciej niż rakiety, dzięki czemu Lorenzo mógł tylko Ich podziwiać z tyłu, lecz niewiele czasu minęło, a Lorenzo znalazł się na czele i już prowadził w wyścigu. Rossi zaliczył pechowy start, bo pomimo, że przesunął się kawałek do przodu - tak, z 9 pola z którego startował, w okolicę gdzieś 4 miejsca nawet, to jednak problemy w jeździe na początku wyścigu, praktycznie wyeliminowały włocha, by mógł chociaż nawet myśleć o podium w niedzielnym wyścigu - spadł daleko z tyłu, przez co potem nie łatwo Mu było przebijać się dalej. (W końcu Vale nadal ma jeszcze niedoleczony ten prawy bark, co jednak trochę przeszkadzało w trakcie jazdy). Źle też wystartował Ben "Big Ben" Spies - kolega Lorenzo z teamu - był 5, a spadł na 8 miejsce. Za czołową trójką, podążał Dovisiozo i Simonchelli (no Simonchelli dobrze Sobie radził w wyścigu, choć włoch jest jeszcze takim rookie w stawce...). Rossi natomiast trochę się "użerał" z Hectorem Barberą, który tak łatwo nie chciał "sprzedać skóry". Pierwszymi "ofiarami" startu, okazali się Randy De Puniet, który zaliczył wywrotkę i Loris Capirossi, który miał awarię i musiał zakończyć wyścig w boksie Swego teamu. Na trzecim okrążeniu, problemy ze Swoją M-1-ką miał Lorenzo - coś motocykl nie chciał się "słuchać" i był dość niestabilny, co mogło zaskutkować wywrotką hiszpana i mógł On się pożegnać z wyścigiem. Po kilku okrążeniach, Rossiemu udało się pokonać Barberę, który walczył z "46", jak równy z równym. Ben Spies odrabiał straty przez swój zły start, i pokonał On Barberę, przebijając się dalej, lecz podążał za Rossim, bo nie było tak łatwo, by mógł On dogonić włocha - "za ciosem" podążyli także Colin Edwards i Carl Crutchlow (jeździł On w WSBK, a przerzucił się na MGP) i ostatecznie Barbera spadł na 12 miejsce, ponieważ jeszcze został wyprzedzony przez Nickiego Haydena i Hiroshę Aoyamę (sam japończyk mógł być zadowolony ze Swego 10-tego miejsca na mecie). Później nic ciekawego się nie działo, tylko Pedrosa się "zamieniał", co jakiś czas ze Stonerem na prowadzeniu wyścigu. Taka team-partnerska szarada doprowadziła, że Lorenzo zbliżył się do obu Hond, przez co Stoner z Pedrosą musieli już być czujniejsi i zwiększyć tempo jazdy. Spies w końcu uporał się z Rossim i wskoczył na 6 miejsce, a Vale praktycznie już tylko chciał dojechać do mety na tym 7 miejscu.

Stonerowi już nikt nie mógł zagrozić i odebrać zwycięstwa. Natomiast Pedrosa ostro walczył ze swoim rodakiem, Lorenzo aż do końca. Parę razy doszło do "kontaktu" Hondy Pedrosy z Yamahą Lorenzo, lecz na szczęście Obaj mieli tyle rozsądku, by jednak dojechać do mety. Ostatecznie wygrał Lorenzo, ponieważ Honda Daniego, miała sporo uślizgów, przez co Dani miał problemy, by móc jeszcze tuż przed ostatnim zakrętem zaatakować "Por Fuerę". Tak oto Lorenzo zajął drugie miejsce, tracąc do Caseya Stonera tylko 3,5s a wyprzedzając Daniego Pedrosę o 1,5s - Jego rodak z teamu Repsol Honda wpadł na metę na 3 lokacie, czwarty dojechał Andrea Dovisiozo, który według mnie, przez większą część wyścigu, był taką "zaporą", by reszta stawki nie mogła dogonić Stonera i Pedrosę (mówiłem, że odstawili go w cień, bo Stoner jest No'1 teraz w Hondzie)... Za Dovisiozo, na metę wpadł jeden z "rookies" w stawce, Marco Simoncelli za którym to chwilę potem wpadł Ben Spies a także Rossi dla którego był to dość nieudany weekend - Hayden był dopiero 9. Dziesiątkę zamknął Hiroshi Aoyama. I tak oto wyścigiem w "królewskiej klasie", zakończyła się (w sumie) pierwsza runda spośród 18-tu w całym tegorocznym sezonie MotoGP. Co dziś było ciekawego więc? Honda wróciła w wielkim stylu ze Stonerem i Pedrosą na czele. Yamaha natomiast wypadła dobrze, lecz jednak Lorenzo coś miał problemy z nowym modelem Yamahy, który ponoć świetnie przygotowano tylko pod styl jazdy hiszpana. Oczywiście Spies też dobrze wypadł, zajmując 6 miejsce, lecz wiadomo, że przez sezon, będzie On No'2 w teamie - więc Yamaha też szybka, jak Honda lecz jednak "coś zabrakło" do wygranej... Ducati wydaje się najbardziej "pechowe" - Rossi dopiero 7-my, a na Haydena nie było co liczyć. Przejście do Ducati, miało oznaczać "wolność" od młodego i dość "nieokrzesanego" Lorenzo, który za bardzo pokazywał, że to On chce być No'1 w teamie Yamaha, a na dodatek Rossi miał dość "szorstkie" stosunki wobec Swego byłego kolegi zespołowego - No i jakoś Vale się "uwolnił" od tego wszystkiego, lecz musi jeszcze minąć tak z 2,3 wyścigi, by stary mistrz mógł "dopieścić" nową maszynkę i pokazać Wszystkim dookoła, że jednak z "Doctorem" się nie zaczyna wojny... zwłaszcza, że tą wojnę można jeszcze przegrać... i to z kretesem. smile_prosty.gif

podium01_preview_big.jpgstoner_podium01_preview_big.jpgstoner_13_preview_big.jpglorenzo_parcferme_preview_big.jpg

Następne zmagania MotoGP, będą w Hiszpanii, na torze Jerez De La Frontera, gdzie na pewno będzie jeszcze więcej emocji, niż te, które mogłem widzieć w trakcie pierwszego wyścigu w sezonie 2011... I na zakończenie. Ponieważ sezon sportów motorowych rozpocznie się w pełni, już za tydzień jest pierwsze w sezonie GP w Formule 1, to powiem tak... Teraz to się dopiero zacznie... wink_prosty.gif

 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...