Jump to content
  • entry
    1
  • comments
    4
  • views
    13,740

Nowo-stara pasja.


Gumi5

236 views

 Share

Jakieś 4 lata temu ojciec powiedział mi czy nie chciałbym sobie kupić jakiegoś Komarka*. Nie był to zły pomysł, więc po jakimś czasie uczyłem się już jeździć na własnej Motorynce*.

Tu miał być obrazek, ale nie chciał dobrze działać.

Ogółem przejeździłem 100 km, zważając na to, że jeździłem przeważnie w kółko i bez celu jest to jako-taki wyczyn. Od roku kurzyła się w szopce obok domu, nie miałem ochoty i powodu jej naprawiać. Czemu? Z powodu ojca. Zakładał że jak wyjadę tym wynalazkiem polskiej techniki poza granice podwórka od razu się rozbiję.

I tak stała sobie, i stała, aż pewnego dnia (wczoraj) przyjechał do mnie kumpel. Powiedział że się sezon zaczyna i nie mam prawa odmówić wyjazdu. Miałem szczęście że on był "złotą rączką" i w ciągu pół godziny silnik latał aż miło. Drugi kumpel zaraz przyjechał z paliwem.

...Dziś nie mogłem doczyścić butów. Silnik pokryty dwucentymetrową warstwą zaschniętego błota. Spodnie dresowe brudne do kolan. Obolałe nadgarstki.

Było świetnie.

Największym problemem cały czas bylem ja. Jechało nas trzech, ja miałem najgorszy sprzęt i najmniejsze umiejętności. W sumie przejechaliśmy ok. 30 kilometrów, powiedzmy że jechaliśmy z punktu A do punktu B i z powrotem. W czasie jazdy "do" Motorynka* zgasła mi troszkę więcej niż 20 razy, z powrotem już było "ciut" lepiej, zgasła tylko 3 razy :) Drogi w lesie było baaardzo rozmoknięte. Zaledwie w kilku miejscach spotkaliśmy trochę niestopionego jeszcze śniegu, natomiast kałuż i kolein było całe mnóstwo. Wyłożyłem się tylko raz, z powodu tych kałuż właśnie, a właściwie poślizgu na jednej z nich.

Mimo tego że jechaliśmy króciutko (4 godzinki) mocno mnie bolały plecy, no i moje umiejętności wzrosły niepomiernie. W drodze na "punkt zborny" motorek latał pode mną jak chciał, nie miałem w ogóle nad nim kontroli, przy maksymalnej prędkości 20 km/h (na rowerze jechałem 47.2 km/h :)). W drodze powrotnej pewnie ją trzymałem pomiędzy nogami, jechałem sztywno mimo większych kolein i kałuż.

No i narodziła się powtórnie (taki mały Motorynkowy* renesans :)) moja pasją do "jeździectwa". Następny wyjazd jest zaplanowany wstępnie na sobotę za dwa tygodnie, w końcu paliwo z powietrza nie leci. Powolutku zaczynam się oglądać za ciut lepszym motorem, głownie w kwestii sprawności, ale osiągi też muszą być wyższe. A moim marzeniem jest jakaś maszynka KTM :P

A czy wy mieliście jakieś przygody Komarami*, Motorynkami*, czy innymi pierdzikółkami (skuterów nie liczę :trollface:)? A może macie ostre zacięcie na punkcie jednośladów? Zapraszam do dyskusji w komentarzach :P

* - wielką literą, szacunek trzeba oddawać.
 Share

4 Comments


Recommended Comments

Zazdroszczę, chociaż to tylko motorynka. Ja trochę zaspałem i ani motoru, ani czasu już nie mam i mieć nie będę (prędzej samochód hehe obym zdał).

Link to comment

@stig44

Umrzyj. :P

@dawidek3294443

Wywal skuter, olej samochód, kup sobie motocykl :P Masz jeszcze jako-takie szczęście że będziesz mógł zdawać (@vimes też :P) już na coś mocniejszego niż motorower, bo jak my jechaliśmy to tylko jeden z nas miał jakiekolwiek dokumenty ^^

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...