Jump to content
  • entries
    52
  • comments
    204
  • views
    50,203

God of War HD [recenzja]


Montinek

1,013 views

 Share

Chociaż gry o bogu wojny należą już do klasyki komputerowej rozrywki, wciąż zaskakująco dużo osób nie miało okazji się z nimi zapoznać. Dlatego też Sony zdecydowało się na dość odważne posunięcie ? zaoferowało posiadaczom PS3 kompilację dwóch pierwszych części cyklu God of War*, poza lekko poprawioną oprawą nie różniących się niczym od oryginałów z Playstation 2. Czy przypadkiem nie jest to jawne odgrzewanie starych kotletów? Może i jest, ale co z tego. Akurat te kotlety smakują lepiej niż niejedno świeże danie.

Zwłaszcza, jeśli (tak jak ja) przygodę z Kratosem rozpoczynasz dopiero teraz.

Pośród bogów Olimpu

Akcja God of War rozgrywa się w świecie greckiej mitologii, przerobionym jednak w ten sposób, że Parandowski prawdopodobnie złapałby się za głowę. Wizja starożytności serwowana nam przez autorów znacznie bardziej przypomina okładki płyt heavy-metalowych, niż treści znane z podręczników od historii. Ares przedstawiony jest z płomieniami zamiast włosów i odnóżami pająka wyłaniającymi się z pleców, cerbery jak gdyby nigdy nic plują naokoło ogniem, z kolei w roli szeregowego przeciwnika pojawiają się nieumarli wojownicy o aparycji zombie? Co prawda w niektórych miejscach projektanci troszkę za bardzo popuścili wodze fantazji (Hades wygląda jak jakiś chory sen rzeźnika), lecz całość prezentuje się bardzo zjadliwie. Nie przeszkadza nawet fakt, iż krew leje tu się praktycznie non stop. Przemoc w niektórych momentach jest tak skondensowana, że urasta tu do rangi? Hm? ?Sztuki?.

W ten szalony wir mitów i brutalności wprowadzeni jesteśmy z należytym przytupem. Głównego bohatera, Spartiatę Kratosa, poznajemy, gdy rzuca się z klifu. Tuż przed upadkiem w wodę ekran ciemnieje, a my przenosimy się kilkanaście dni wstecz, by dokładnie prześledzić wydarzenia, które go do tego popchnęły. Jak się szybko okazuje, jego zadaniem było powstrzymać boga wojny, nadto używającego sobie w świecie śmiertelników. Przez blisko 9 godzin gry poznamy pełną mroku przeszłość wojownika, jego relacje z mieszkańcami Olimpu oraz osobiste pobudki do walki przeciw Aresowi.

2899900.jpg

Pierwsza poważniejsza walka - kogoś zaraz mocno zaboli...

Powiem szczerze, że fabuła mile mnie zaskoczyła. Nie można liczyć na jakieś większe zwroty akcji, ale historia jest na tyle ciekawa, że śledzimy ją z przyjemnością. Na dodatek co ważniejsze wydarzenia przybliża nam narratorka o głosie starej wieszczki. Dzięki temu mamy wrażenie, jakbyśmy słuchali jednego z mitów.

Przerywniki filmowe prezentują wysoki poziom? O ile mamy do czynienia z genialnymi animacjami przygotowanymi przez zewnętrzne studio. Te wykonane na silniku gry, co tu dużo mówić, po prostu straszą. Nie dość, że jak większość tego typu materiałów poddane są kompresji (czyt. pogarsza się ich jakość), to jeszcze zapisano je w niskiej rozdzielczości.

Niestety, zastrzeżenia pod względem oprawy mam nie tylko w stosunku do filmików.

Odrestaurowanie zabytku

Produkcja od czasów PS2 poddana została lekkiemu liftingowi, przy czym słowo ?lekkiemu? gra tutaj główną rolę. Podbito rozdzielczość do Full HD, nieznacznie podretuszowano niektóre tekstury, dodano wygładzanie krawędzi i postarano się o płynniejszą animację (która i tak przy większej zadymie potrafi zwolnić ? coś tu nie zagrało). Poza tym mamy do czynienia z tymi samymi modelami postaci i otoczeniem, co na poprzedniej generacji sprzętu. Nie muszę chyba wyjaśniać, jakie to niesie ze sobą konsekwencje?

god-of-war-collection-20091106001454812.

Grafika trąci rybą, lecz nie ze względu na morze...

Pierwszy kontakt z oprawą może troszkę ostudzić zapał, szczególnie gdy jesteśmy świeżo po jakiejś nowości. Niektóre efekty są równie drętwe, jak truposze, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Wygląd świata pod wodą lub podczas burzy piaskowej najlepiej przemilczeć. Żeby jednak zbytnio nie marudzić nadmienię, iż parę momentów jako tako oparło się próbie czasu. Podobać się mogą niektóre bogato zdobione wnętrza, czy też otwierająca opowieść walka z hydrą (w swoich czasach musiała urywać łeb!). Szczęśliwie większość niedociągnięć wynagradza wspomniany już genialny design świata. Czuć, że projektanci podeszli do tematu z prawdziwą pasją.

Pasja owa przejawia się też w oprawie dźwiękowej. Monumentalny ? tak, to dobre słowo ? podkład muzyczny nie zestarzał się ani o jotę i po dziś dzień potrafi wywołać ciarki na plecach. Świetnie stylizowany, raczy nas charakterystyczną nutą starożytności. Chóry, dźwięki liry, mocarne bębny?

Pozostając w sferze audio wspomnę jeszcze tylko o genialnym dubbingu. Wszyscy aktorzy zasługują na uznanie, lecz najlepiej zagrał wcielający się w głównego bohatera TC Carson (amerykański aktor i piosenkarz). Można powiedzieć, że jego przepełniony furią głos nadaje Kratosowi charakteru? Nawet jeśli 90% jego kwestii to ?Ares!?, ?Athena!? oraz dzikie ryki przy rozrywaniu przeciwników na kawałki.

Pot, krew i? Więcej krwi?

By móc wypowiadać się w jakikolwiek sposób o rozgrywce w God of War, zacząć należy od broni Kratosa ? dwóch ostrzy na łańcuchach. Prawdopodobnie jest to jeden z najbardziej rajcujących rodzajów oręża, jakie wymyślono! Nic dziwnego, że dziesiątki innych gier (choćby ostatnia Castlevania) wzoruje się w tym aspekcie na bogu wojny. Po prostu ten sposób zadawania razów jest niezwykle przyjemny i efektowny: każde cięcie obejmuje kilku wrogów, nic nie stoi na przeszkodzie, by na wzór Skorpiona z Mortal Kombat ?przyciągać? ku sobie wyrzuconych w powietrze biedaków, a i przy bliskich spotkaniach znajdzie się dla tej broni kilka twórczych zastosowań.

Autorzy klasycznie oddali nam do dyspozycji cios szybki, a niezbyt silny oraz uderzenie wolniejsze, lecz miażdżące hełm każdego wojaka. Odpowiednie ich kombinacje skutkują mniej lub bardziej zabójczymi atakami. Z początku całość wydaje się odrobinę płytka, lecz bardzo szybko odsłaniane są przed nami nowe zagrania i modyfikatory ciosów. Choć w trakcie gry tak łatwo tego nie dostrzec, zasób ruchów podczas całej przygody zwiększa się kilkukrotnie. I, co najważniejsze, system walki został doskonale zbalansowany ? każde zagranie ma swoje mocne i słabe strony. Nie da się przeć do przodu, klepiąc w kółko jeden przycisk.

Do tego doliczyć należy uniki, blok, dodatkową broń (miecz, obowiązkowo tak długi, jak nasz bohater wysoki) i cztery rodzaje ataków magicznych. Również w tym aspekcie projektanci postanowili być ?wierni? mitom, wobec czego Kratos może np. zamienić wrogów w kamień za pomocą głowy meduzy. Oczywiście, własnoręcznie odrąbanej.

Swego rodzaju wisienką na torcie są chwyty. W momencie, gdy wyjątkowo osłabimy danego przeciwnika, nad jego głową pojawia się symbol chwytu. Oznacza to, że możemy wykończyć go wyjątkowo krwawo i brutalnie? I to w myśl zasady, że im większy bydlak, tym bardziej go zaboli :laugh:. Zazwyczaj wiąże się to z wciśnięciem paru przycisków podczas QTE. Momenty te, choć niezbyt skomplikowane, są naprawdę świetnym pomysłem i nie mogę pojąć, dlaczego w ciągu całej gry bardziej rozbudowanych pojawia się raptem kilka!

Nie brakuje za to łbów do odcinania, ewentualnie rozgniatania o posadzkę. Podczas tworzenia wrogów ludzie ze studia Santa Monica mieli do dyspozycji przeogromny worek inspiracji ? cały mitologiczny bestiariusz. Co tu dużo mówić, prawie doskonale wykorzystali to źródło pomysłów, nierzadko dorzucając co nieco od siebie (biorąc pod uwagę efekt, zapewne po dorzuceniu sobie uprzednio czegoś do kawy). Każde monstrum, jakie napotykamy, wymaga zastosowania odmiennej taktyki, a dzięki spotykaniu grup składających się najczęściej z różnych typów adwersarzy, walka nie nudzi się za szybko. Wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko nie pewien szkopuł ? otóż twórcy z niewiadomych powodów niektóre paskudy zdają się ?faworyzować?, przez co inne spotykamy niezmiernie rzadko.

Osobnego omówienia wymagają bossowie ? obowiązkowo mierzący przynajmniej pięć metrów wysokości. Rozprawianie się z nimi dostarcza adrenaliny i radości, jakich próżno szukać gdzie indziej, mimo iż tak naprawdę opierają się na ciągłym okładaniu niemilca ciosami, sporadycznie przeplatanego QTE. Niestety, muszę tu stwierdzić to samo, co w przypadku wspomnianych sekwencji. Trzy (tak, TRZY) epickie starcia to troszkę mało!

Odmienne stany grywalności

Drugie imię God of War? Urozmaicenie. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas palenia, gwałcenia** i mordowania ni stąd, ni zowąd zaatakowane zostały? Moje szare komórki. Co prawda atak ten był niezbyt silny, ale sam fakt wart jest odnotowania. Obecność prostych zagadek logicznych, najczęściej związanych ze środowiskiem gry, stanowi doskonałą przeciwwagę dla momentów bezkompromisowej jatki. Oprócz tego odetchnąć możemy podczas eksploracji liniowych poziomów, gdy sprawdzona zostanie zręczność naszych palców. Twórcom udało znaleźć się złoty środek w dzieleniu czasu gry pomiędzy walkę, puzzle i elementy platformowe ? choć te ostatnie niekiedy bywają frustrujące.

2899903.jpg

Z cyklu: sushi w pięciu krokach.

Parę słów zakończenia. Gra nie jest jakoś szczególnie wymagająca, przynajmniej nie na zalecanych ustawieniach (Normal) ? ambitniejszym graczom od razu proponuję wybranie wyższych. W przeciwnym razie problemy mogą pojawić się tylko w przypadku ostatniej walki.

Oprócz dodatkowego stopnia trudności, odblokowanego po pierwszym ukończeniu przygody, przedłużeniu żywotności tytułu służy specjalna seria wyzwań o jakże wdzięcznej nazwie ?Challenge of the Gods? (uwierzcie mi, tylko dla masochistów) oraz dość standardowy zestaw trofeów. Muszę też zwrócić uwagę na obecność ton materiałów dodatkowych: wywiadów z twórcami, szkiców koncepcyjnych, skasowanych modeli postaci i projektów całych (!) poziomów? Jeśli tak jak ja lubujecie się w tego typu dodatkach, będziecie więcej niż usatysfakcjonowani!

Troszkę się rozpisałem, jednak inaczej nie da się postąpić, gdy przychodzi po raz pierwszy oceniać klasykę pokroju God of War. Przynajmniej w recenzji sequela (niedługo) nie będę zmuszony przybliżać wszelkich aspektów geniuszu studia Santa Monica ? Skąd jednak taka a nie inna ocena poniżej? Sama gra jest niewątpliwie bardzo dobra, lecz jako że recenzuję swoistą jej reedycję, moim obowiązkiem jest przyrównać ją do dzisiejszych standardów. A w takich układach nie mogę przymknąć oka na oprawę.

Kupować? Jeśli graliście wcześniej na PS2, mija się to z celem, mamy do czynienia z tą samą grą. Cała reszta może poważnie zastanowić się nad nadrobieniem zaległości. Warto.

*Od niedawna możliwe jest też kupienie każdej z osobna po niższej cenie, za pośrednictwem Playstation Network.

**Odrobinę przesadzam z brutalnością opisu, niemniej fakt pozostanie faktem: w grze znalazła się zabawna minigierka dla pewnej? Nazwijmy to czynności :wink:. Co bardziej gorących panów śpieszę jednak powiadomić, że kamera nie ukazuje niczego poza wymownie podskakującym wazonem obok łoża Spartiaty :tongue:.

Plusy:

+ Design, oparcie się na mitologii

+ Satysfakcjonująca rzeźnia!

+ Efektowność - walki i QTE

+ Zróżnicowanie (w ramach gatunku)

Minusy:

- Niedomagająca oprawa graficzna

- Bossowie, QTE, odmienni przeciwnicy - wszystko fajnie, ale czemu jest tego tak mało?

- Niekiedy frustrujące elementy platformowe

Grafika: 7=

Dźwięk: 8+

Grywalność: 9-

Ocena końcowa: 8

Developer: Santa Monica Studio (oryginał) / Bluepoint Games (konwersja)

Gatunek: Slasher (akcja/przygoda)

Platformy: PS3

Polonizacja: Nie

Multiplayer: Wszechświat nie pomieściłby dwóch Kratosów...

 Share

1 Comment


Recommended Comments

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...