Skocz do zawartości

opti's corner

  • wpisy
    60
  • komentarzy
    630
  • wyświetleń
    81210

Z biurokracją optiego przygody!


opti

719 wyświetleń

Dziś krótki wpisik, nie będe się za bardzo rozpisywać, bo i nie ma o czym. Będzie trochę narzekania, będzie trochę o biurokracji, ale tej szkolnej. Jeśli nie masz zamiaru czytać kolejnych wylewanych łez - po prostu nie czytaj. Jest wiele innych rzeczy do zrobienia :)

A więc do rzeczy. Po półtora tygodniowej walce ze szkolnym systemem zostałem zwolniony z WDŻ - przedmiotu "Wychowanie do Życia w Rodzinie", prowadzonych przez nauczyciela biologii. Zajęcia te w żaden sposób nie są obowiązkowe, i jeżeli rodziciel nie wyraża zgody na uczestnictwo swojego syna/córki w tychże, to po prostu idzie to zgłosić wychowawcy/dyrektorowi szkoły na zwykłym podaniu. Kiedy tylko się chce, kiedy ma się ochotę. W przypadku mojej klasy zajęcia te były (i właściwie są nadal) obowiązkowe. Spytacie - jak to możliwe? Ano tak, iż wychowawczyni deklaracje od rodziców zbierała w roku szkolnym, i dziwnym trafem tylko jedna osoba na 29 osób przyniosła taką zgodę, mimo iż nikt nie ma ochoty chodzić na te zajęcia. Krótko mówiąc: "Przynieście te zgody w dzienniczkach na następny tydzień"; "Jednak nie przynoście tych zgód, zwalniać się będzie można w przyszłym roku". I tak się było można zwalniać, że wszędzie słyszałem tylko "za późno", "w zeszłym roku był termin", etc. Kochana wychowawczyni...

Polecam przejrzeć poniższe linki:

Żenujące jest, iż jako pełnoletnia osoba muszę jeszcze prosić rodziców o podpis na podaniu/usprawiedliwieniu...

Anyway, drugi semestr nadszedł i tu zaczęło się sedno sprawy. WDŻ przeniesiono nam z wtorku na czwartek, co dla mnie jest dużym problemem, ponieważ w tym dniu mam angielski dodatkowy, a jego nie mogłem przełożyć. Zatem - drukujemy podanie, idziemy do gabinetu dyrektora. A pan dyrektor z miejsca gdy usłyszał o zwolnieniu z tego przedmiotu od razu zrobił się bardzo niechętny. A to "nie można się zwolnić", a to "był czas w czerwcu", aż w końcu "ale na tym podaniu nie ma daty", "w sekretariacie trzeba składać". Data mu przeszkadzała, no ale cóż - piszemy kolejne podanko i idziemy do sekretariatu. A tam co? A pani sekretarka mówi, iż z podaniem to najpierw do nauczyciela, potem do wychowawcy, bo ona sama nic nie może zrobić. Pani od biologii (która uczy także WDŻ) w tym dniu nie ma, więc idziemy do niej w dniu następnym. Po wyłożeniu kart na stół, wytłumaczeniu na czym polega sprawa, pani kazała mi iść z tym wszystkim do dyrektora... Po wytłumaczeniu jej, iż już tam składałem wizytę, zostałem zapewniony o roztrzygnięciu sprawy przez panią od biologii. W międzyczasie informowałem wychowawczynię, która to murem stała za twierdzeniem, iż z zajęć tych w ŻADEN SPOSÓB NIE DA SIĘ ZWOLNIĆ, BO BYŁ NA TO CZAS. No cóż - w końcu dowiedziałem się, iż z WDŻ da się zwolnić, tylko muszę zebrać dwa podpisy: wychowawczyni oraz pani od biologii. Zacząłem od tej drugiej:niestety, podanie było źle wydrukowane, szkoda tylko, że nie można było tego zweryfikować od razu. (nie ma daty od kiedy jestem zwolniony, nazwa przedmiotu jest napisana skrótem). Jednak w końcu, po półtora tygodniowej walce - udało się. Jestem w końcu zwolniony z tych głupich zajęć, i nie muszę na nie uczęszczać.

I jeżeli ktoś mi powie, że szkoła uczy do życia, to się z nim zgodzę - uczy, ale tylko tego, jak walczyć z całą tą [beeep] biurokracją, która jest niczym nowotwór atakujący wszystkie naukowe/państwowe/prywatne instytucje. Mogło się skończyć na podpisie dyrektora i zakończeniu sprawy, jednak mój maraton: gabinet - pokój nauczycielski - sala mojej klasy - sekretariat trwał 1,5 tygodnia. Czy naprawdę tego wszystkiego nie można było załatwić prościej...?

A Wy? Jakieś wspomnienia z biurokracją urzędasów/nauczycieli/wykładowców?



25 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Wyrobienie NIPu - 0 problemów

Dziekanat - pani do rany przyłóż

Przychodnia akademicka - 2 godziny biegania od gabinetu do gabinetu w celu zrobienia corocznego badania. Od pierwszego roku moja noga więcej tam nie stanęła. Kłopotów na razie brak.

Przepisanie umowy na telefon - 0 problemów.

Jestem ciekaw, czy jeśli kiedyś dorobię się bachora, to ile będzie latania i załatwiania, żeby zwolnić go z lekcji religii itp. dziwnych przedmiotów.

Więc sądzę, że z biurokratami nie mam problemów. Jeszcze...

Link do komentarza

@opti Tak to jest. Nikt nie rozumie wewnętrznego systemu szkolnictwa. Nauczyciele często zaprzeczają samym sobie, a są tak uparci że aż się ręce załamują. No a często nie przeważa u nich (niestety) inteligencja, a władza jaką mają nad uczniem. To troszkę smutne.

Link do komentarza

Może po prostu do tej pory mam szczęście. Jak już skończę studia pewnie zacznie się ta cześć p.t. "pod górkę" :x.

@down

I tym cytatem pozamiatałeś :D.

Link do komentarza
Kalendarzyk najważniejszy, drogie dzieci, a wiedzcie, że dzięki temu nowoczesnemu ustrojstwu bocian nie przyniesie wam niespodzianki po 9 miesiącach.
Rzekłem.
Link do komentarza

Ja nawet nie mam takiego przedmiotu. Czasami tylko nauczycielka łaciny przychodzi na zastępstwa i realizuje te tematy.

Całe szczęście, że z religią nie miałem takich problemów.

Link do komentarza

To co opisujesz to nie biurokracja, tylko biurokratyczność. Drażni mnie takie potoczne używanie tego sformułowania przez osoby nieznające jego rzeczywistego znaczenia. Poczytaj sobie o Maxie Weberze, a jak Ci nie pasuje jego koncepcja to zaproponuj coś innego-jestem bardzo ciekaw co wymyślisz.

do sUK: Zdziwiony, że urzędnicy tak działają-mogą dokonywać tylko czynności w granicach określonych przez akty prawne, nie mogąc ich w żaden sposób przekroczyć. Tutaj niestety wychodzi niedoskonałość naszego prawa nierzadko tworzonego w zbyt szybkim tempie, albo przez osoby w ogóle nieznające się na rzeczy.

Link do komentarza

@ HH - znalazł się, ten, co wszystko szybko i sprawnie załatwia. Widziałem właśnie, jak załatwiłeś sobie miejsce w pierwszej dwudziestce na giermaszu królewskim albo darmową wejściówkę na targi ON/OFF. :)

Dla niekumatych: nic nie załatwił, sierota. :P

Link do komentarza

@Vantage - Bo o ile na wielu rzeczach które załatwiam od ręki mi zależy, to na ani giermaszu, ani ON/OFF mi nie zależało zupełnie. :P Na oba "eventy" przyszedłem z chęcią spotkania wielu, nowych ciekawych ludzi. Ale ani na giermaszu, ani na ON/OFF nie zjawił się nikt ciekawy. :(

Link do komentarza

E, przesada. Szkoła jakoś tam przygotowuje do życia - w każdym razie do pracy. Przypadek faktycznie drastyczny, ale pierwszy raz o czymś takim słyszę - widać nie tylko polskie sądownictwo potrafi być upierdliwe. ;) Coś ta wychowawczyni twa mało rozgarnięta jakaś...

Link do komentarza

Blitz - Do jakiej pracy? ;) Może jeszcze technikum czy zawodówka tak, ale liceum czy gimnazjum?

A co do urzędników... Szczęście mam mieszane z przewagą pozytywnych/neutralnych doświadczeń.

Link do komentarza

Co do promowanego wspiu:

VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS

VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS

VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS

VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS VIDEO GAEMS

Link do komentarza

WdŻwR było u mnie obowiązkowe, a i też było trochę marudzenia o tym, że rodzice powinni wyrazić zgodę... No, ale u nas te zajęcia prowadziła... nauczycielka historii, świetna kobieta. Od razu na pierwszych zajęciach zaproponowała anonimowe pytania odnośnie... nurtujących nas tematów, co znakomicie zdało egzamin. Następnie były normalne zajęcia - poglądy i pogadanki, na tyle luźne, mądre i bez skrępowania, że każdy z miłą chęcią na nie chodził, mimo że były po południu.

A biurokracji współczuję, bo widać, co potrafi zrobić z człowieka, który dla niej rezygnuje z bycia nim.

Link do komentarza
Blitz - Do jakiej pracy? ;) Może jeszcze technikum czy zawodówka tak, ale liceum czy gimnazjum?

Domyślam się, jak to zabrzmiało, ale miałem tylko na myśli to, że szkoła daje możliwość bliższego zapoznania się z większością dziedzin nauki, co jako tako pozwala później wybrać zawód, który by z jedną z nich się wiązał. No i dostarcza nieco tej podstawowej wiedzy, useful or not. Oczywiście w praktyce działa to nieco gorzej, ale widywałem już większe rozbieżności między teorią a praktyką.

Link do komentarza

@opti

Skoro zajęcia są nieobowiązkowe (fakultatywne), to nikt nie ma prawa żądać jakiegokolwiek oświadczenia o rezygnacji z uczęszczania na nie. Odwrotnie - ci, którzy chcą chodzić powinni złożyć deklarację, że mają taki zamiar. Tak stanowi prawo. Miałem taką sytuację z religią w przypadku starszego syna. Szkoła też wymagała oświadczeń o rezygnacji. Poszedłem do dyrektorki i jej to wytłumaczyłem. I wytłumaczyłem jej też to, iż jakby przyszła moja żona, to nie byłoby tak miło. Bo ja z natury jestem ugodowy, natomiast małżonka niekoniecznie. Takie zachowania to patologia, która nie ma nic wspólnego z obowiązującym prawem. Samowolka stosowana przez nadgorliwych dyrektorów. Na dzień dobry oświadczyłbym, że napiszę skargę do kuratorium o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego za przekroczenie uprawnień, a zakończył wspomnieniem o złożeniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa zmuszania do określonego zachowania z art. 191kk, który mówi o stosowaniu groźby bezprawnej w celu przymuszenia oraz przekroczenia uprawnień (art. 231kk) przez funkcjonariusza publicznego. To ostatnie jest szczególnie fajne, gdyż nauczyciele tak się bili o nadanie im statusu funkcjonariusza publicznego mając na myśli tylko prawa. Zapomnieli natomiast, że wywołuje to również obowiązki.

Link do komentarza

Eee... A to nie chodziło to, że mają UPRAWNIENIA (jeno, chociaż co do tego to nie wiem, gdzie znaleźć taki przepis) funkcjonariuszy publicznych, a nie że takowymi się stają?

Karta nauczyciela nie stanowi, iż "nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym", mówi jedynie, że podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych nauczycielowi przysługuje prawo do ochrony przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych. Przepisy nie zabraniają nauczycielom strajkować.

Także ochronę mają, ale jako takimi funkcjonariuszami się nie stają, chociaż spotkałem się z różnymi wykładniami... I jest problem.

Poza tym z tą groźbą bezprawną to chyba trochę za daleko posunięte oskarżenie, chyba że czegoś nie doczytałem.

Link do komentarza
@ Pzkw VIb - dzięki za odpowiedź, niestety jest jedno "ale". Paragrafy to jedna rzecz, szkolna rzeczywistość to druga rzecz. Próbować można, skargę składać, ale po co to wszystko...? Jaka jest pewność, iż coś takiego przejdzie? No i pytanie - jak zareagują na to nauczyciele (w moim przypadku od biologii i j. angielskiego)? Bo coś czuję, że raczej bym zakończył lekcje w szkole z poprawką w sierpniu...
Link do komentarza

A ja to miałem w klasie maturalnej niby. Też chcieli wcześniej latem deklaracje od rodziców. Wtedy to olałem, potem się jeszcze we wrześniu pluli, że jak nie doniosę to będzie III WŚ, ostatecznie niczego nie przyniosłem, niby mnie na to odgórnie szkoła zapisała, a ja i tak na zajęcia nie chodziłem. Nie były obowiązkowe to mogli mi naskoczyć. Taki twardy byłem :P

Większe problemy były jak zakomunikowałem, że rodzice nie będą na wywiadówki chodzić, bo skończyłem 18 i całą rodziną zgodnie mamy to głęboko gdzieś. Szkoła strasznie przeżywała, chociaż nikt wcześniej nie zauważył, że przez pierwsze dwa lata ktokolwiek ode mnie był tylko na jednej wywiadówce:)

LO piękne czasy spinania się murgrabiów zwanych dyrekcją, którzy w rzeczywistości to są tacy malutcy :P

Link do komentarza

Wiesz, ile masz kłopotów jak zgubisz kartę kredytową? - To jest dopiero coś :D

Pani w sekretariacie i jej mina jak poprosiłem o wyrobienie nowej legitymacji bo poprzednią zgubiłem - bezcenne tzn. prawie bo 5zł + zdj. :D:cool:

Wyrobienie paszportu - miesiąc czasu po czym dostaje nie swój :D

Tak naprawdę sporo tego jest...

U mnie WDŻWR jest NIE obowiązkowe, ale moi rodzice coś tam podpisali, ale i tak na to nie chodzę tak samo jak inni ;-)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...