Wasze dzieło, odsłona druga

?Niezwyciężony?, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru. Osiemdziesięciu trzech ludzi załogi spało w tunelowym hibernatorze centralnego pokładu. Ponieważ rejs był stosunkowo krótki, zamiast pełnej hibernacji zastosowano pogłębiony sen, w którym temperatura ciała nie opada poniżej dziesięciu stopni. W sterowni pracowały tylko automaty. Jest więc nuda, jak wszystkie uniwersalne ludzkie zjawiska, pochwały godna, ale i niebezpieczna.
Cisza, której doznałem była biała. Pomimo ciemności jej kolorem była biel. Czystość nieskazitelna. Stuk. Stuk-stuk-stuk. Stuk. Z jego ust dobył się jakiś dźwięk. Zszedł po schodach niczym słaby, zgrzybiały starzec i jeszcze przez chwilę stał przy nich nieruchomo.
- Popatrzcie, on ma ogon!
Prawdziwy Tygrys... Ostatni który przetrwa, pod osłoną nocy czai się na swoją ofiarę i obserwuje nas wszystkich tygrysim okiem. Tygrysie, błysku w gąszczach mroku: Jakiemuż nieziemskiemu oku przyśniło się, że noc rozświetli skupiona groza twej symetrii
- No dobra, on kombinuje, on błyskotliwy. Ale... Kiedy człowiek zabije tygrysa, nazywa to sportem, ale jeśli tygrys zabija człowieka, nazywa się to okrucieństwem.
- Upodabniamy się do tych, z którymi walczymy. Jak kanibale, którzy zjadają kawałek ciała przeciwnika, aby wchłonąć w siebie jego odwagę. Najgorszym zaś wrogiem, jakiego możesz spotkać, będziesz zawsze ty sam. Więc poddaj się, tchórzu. I żyj by zostać wieku pośmiewiskiem.
W dniach dawnych, przed upadkiem Potężnych królów z Nargothrondu I Gondolinu, którzy teraz odeszli. A Tygrys przez cały czas brykał i skakał przed nimi, oglądając się co chwila i dopytując się, czy to jeszcze daleko.
- Daleko jeszcze?
- Tak.
- Daleko jeszcze?
- Tak!
- Daleko jeszcze?
- Tak!
- No to daleko czy nie?
Ach, gdyby tak od razu, każdy zrozumieć mógł, że lepsza droga bez drogowskazów, niż drogowskazy bez dróg. Nie wchodź na tę drogę, jeżeli chcesz dożyć starości. W czasie tej przeklętej przechadzki nikt nie znalazł łaski w moich oczach. Wstąpiłem wreszcie do masarni, gdzie na haku wisiało coś przypominającego półtuszę wołową. Na ten widok o mały włos nie zaszlochałem.
- Biorę go jako okup za śmierć mojego ojca i brata. Czyż nie ja sam zadałem Nieprzyjacielowi śmiertelny cios?
- Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi.
- Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch. Ocalałeś nie po to aby żyć. Masz mało czasu trzeba dać świadectwo
A wobec wyboru między zniszczeniem świata przez nas i zniszczeniem świata przez nieprzyjaciela, decyzja wydawała się oczywista.
- TAK. TAK, NA PEWNO. TYLKO ŻE.... MYŚLAŁEM, ŻE...TAK.
- Myślałem, że wiem wszystko. Myślałem, że jestem ustawiony. Jak to mogło się tak skończyć? Myślałem, że wiem, że nic nie wiem
- Nie wiem, nie wiem. Nie wiem, co Ci dać, byś mi dała święty spokój
- Oddaj mi Zaklęcie!
- Trzeba iść, tak jakby ścieżka za kolejnym zakrętem miała się wyprostować, jakbyśmy mieli wyjść na świetlistą polanę, gdzie spokój i odpoczynek. To całe zaklęcie.
- Jam jest głos wołającego na puszczy: Prostujcie drogę Pańską, jako powiedział Izajasz prorok.
- Żadna klasa partaczy nie jest traktowana przez ludzi z większą wyrozumiałością niż prorocy. - odpowiedział mu On
- Niechaj ci, co zwykli mówić prawdę, nie liczą na niczyje poparcie na tym świecie.
Dalszą rozmowę przerwał im chłop przewodnik, który powstrzymał nagle źrebca, a następnie zawrócił go, przyleciał pędem do nich i zawołał jakimś dziwnym, wylęknionym głosem:
- O dla Boga! Patrzcie no, panie rycerzu, kto to ku nam z pagórka idzie.
Wypychamy raźno do przodu kolegę najmniejszego:
- Idź przodem, stary, niech wiedzą, że mamy pokojowe zamiary...
A w dziesięć lat później, gdy majestat króla Jana III obalił w proch potęgę turecką pod Wiedniem, okrzyk ów powtarzano od mórz do mórz, od gór do gór, wszędy po świecie, gdzie tylko dzwony wołały wiernych na modlitwę... Na tym kończy się ten szereg książek pisanych w ciągu kilku lat i w niemałym trudzie ? dla pokrzepienia serc. To ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy, Dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas.
Czas nie ma początku ani końca, ma tylko środek, w którym wypadło nam żyć. Aby życie było mądre, najważniejsza jest dobrze pojęta troska, po części o naszą teraźniejszość, po części o naszą przyszłość, tak aby jedno nie było przeszkodą dla drugiego.
_______
Tak oto kończy się druga część Waszej twórczości, sponsorem której był tygrys. Tym razem związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy poszczególnymi cytatami były znacznie silniejsze... Ale absurd przez to stał się chyba jeszcze bardziej wyraźny. I dobrze! Składny absurd lepszy niż nieskładny. Zwłaszcza, że nie tylko składny, ale i nasz. Co prawda ten odcinek cieszył się mniejszą popularnością, ale jakość była większa. Na razie więc są chęci na część następną.
Ale, ale... Czy i Wy macie chęć? I czy chcielibyście by była to impreza tematyczna? Powtarzanie tej samej zabawy w kółko pewnie szybko ją by zabiło, więc rozważam nieco urozmaiceń. Może ograniczenie autorów? Może tematów? A może horror?

Cechą dobrego opowiadania jest dla mnie jego autarkia, fakt, że odłączyło się ono od autora niby bańka mydlana od słomki.
Julio Cortázar
Ostatnia rund
Julio Cortázar
Ostatnia rund
22 Comments
Recommended Comments