Jump to content
  • entries
    2
  • comments
    2
  • views
    1,681

Star Wars The Force Unleashed II


ramir3zkrk

250 views

 Share

Zacznę od ustalenia kilku prostych rzeczy. Mianowicie, tak, jestem maniakiem Gwiezdnych Wojen. Mam to we krwi. Tak, lubiłem Jar-Jar Binksa (Auć... nie bijcie!). Tak, oszalałem na punkcie Force Unleashed. Nie, nie spodziewałem się, że Force Unleashed II będzie tak paskudną próbą skoku na mój biedny studencki portfel!

Historia o kilku takich, co mieli pomysł na odświeżenie marki....

Wiele czasu minęło od ostatniej dobrej gry (na PC), w której mogliśmy swobodnie używać mocy i wymachiwać ogromną kolorową świetlówką. Ostatnim takim tytułem było stareńkie Jedi Academy. Ponownie zaznaczam, że mówię o pełnej swobodzie, czyli KOTORY (które na marginesie zachęciły mnie do grania w RPG) się nie liczą. Taki stan utrzymywał się aż do 2009 roku, kiedy to obserwowany przez pecetowców Force Unleashed trafił na blaszaki. Kij tam, że był kiepsko zoptymalizowany, a historia miłosna Starkillera i Juno była tak samo topornie napisana jak cała nowa trylogia. Można było poczuć prawdziwą moc. Był to produkt miłości do marki, a jeśli nie miłości to ktoś baaaaaaaaaaardzo dobrze symulował. Naturalną reakcją na wieść o 2 części był natychmiastowy i niekontrolowany ryk radości z mojego zachrypłego wtedy gardła. Jakim ja byłem głupcem...

... o złudnej nadziei...

Jak określić uczucie, które ogarnęło mnie na sam widok okładki SWTFUII? Niepokój to, a może przerażenie? Aż się cisnęło na ustach "Mam co do tego złe przeczucia" Harrisona Forda. Napis głosił bowiem "w zestawie jedna płyta DVD". Pragnę przypomnieć, że pierwsza część LEDWO mieściła się na 2 płytach? Co się stało? Tekstury są niższej jakości, cutscenki nie są w high definition jak ostatnio, czy gra jest diablo krótka? Czemu musiało być wszystko naraz? Ale, nie uprzedzajmy faktów.

Po udanej i w miarę krótkiej instalacji odpalam grę. Manu główne wygląda zachęcająco, ale nie jestem tu po to, żeby je podziwiać. Nowa gra i na początku nic złego się nie dzieje. Zaczynamy prostym tutorialem ze szturmowcami w roli manekinów treningowych, a potem uciekamy z Kamino. Całkiem fajnie się zapowiada? Po drodze próbujemy odkryć, czy Starkiller, którym kierujemy jest tym prawdziwym, czy jest może klonem i... tutaj sięgamy dna, od którego się już nie odbijemy. Celem całej zabawy jest znalezienie Rahma Koty-tego wkurzającego ślepego staruszka z pierwszej części- a potem przedostanie się na statek, którym dowodzi ukochana naszego bohatera *zieeeeeeeeeeeeeeeeeeeew*. Ciągle jednak pozostaje nadzieja, że to jednak coś lepszego, zwłaszcza po wizycie na planecie Cato Neimoidia, która jest urokliwa i na której stoczymy jedyną godną zapamiętania walkę z bossem, który jest z tysiąc razy większy niż Starkiller. Czy tylko mnie tu pośmierduje tytułem pokroju God of War albo Shadow of the Colossus?

... fabule bez zakończenia...

Po wspomnianej walce i uwolnieniu Rahma Koty jedyne co przychodzi Starkillerowi do głowy to biadolić ile wlezie. Żeby jeszcze to jakiś sens miało, a o wszystkie ich rozmowy można streścić tak:

-Jestem klonem...

-Nie jesteś!

-Na pewno jestem!

KONIEC!

Gość biadoli więcej niż Chris O'Donnell w Batmanie i Robinie (kiedyś się zbiorę na odwagę, żeby go zrecenzować). W trakcie całej podróży naszego pogrążonego w głębokiej depresji trafiamy do takich lokacji jak Kamino (razy dwa), Dagobah, krążownik Rebeliantów i Cato Neimoidia. I to chyba tyle. Jeśli coś pominąłem to z jedną, maksymalnie dwie lokacje. Może to nie za kulturalne pytanie, ale czy twórcy robili sobie jaja?! Popatrzcie na wcześniejszą odsłonę. Mamy tam: Felucię, Raxus Prime, Gwiazdę Śmierci, Curuscant, Hoth, Kashyyk, stację kosmiczną Imperium... to nie jest pełna lista, a już zabrnęliśmy dalej, niż przy dwójce. To pełnoprawny sequel, czy tylko pakiet dodatków w cenie normalnego produktu?! Nie zdradzę wiele z zakończenia, jeśli powiem, że nie było satysfakcjonujące i przyszło tak jak biegunka-nagle!

Skoro znowu mowa o fabule, w trakcie gry pojawiają się takie kanoniczne postacie jak Yoda, Darth Vader, czy nawet Boba Fett. Mimo całego potencjału tak odjazdowej galerii postaci twórcy skrewili. Czemu? Pierwsza sprawa-Yoda! Lądujemy na Dagobah tylko po to, żeby zbierać durne holokrony z kryształami i ciuchami dla Starkillera, a Yoda pojawia się w... cutscence i mówi może z 4 linijki tekstu. Boba Fett-dwie linijki (w porywach do trzech). Najwięcej z całego towarzystwa gada Vader, ale to pewnie dlatego, że ma zapętlone teksty w trakcie walki! Co się znowu stało?! Twórcy mieli za niski budżet i nie potrafili utrzymać aktorów głosowych przy mikrofonie przez więcej, niż 2 minuty?! Dagobah przyszło nagle i widać, że twórcy sobie je powyciągali z tej niewłaściwej strony ciała. Tamtędy nie wychodzą pomysły tylko przetrawione jedzenie, drodzy twórcy!

... i o tych, co połakomili się na kasę, a pomysłu nie mieli.

Twórcy zaserwowali nam króciutką grę i może bym się z tym pogodził, gdyby cena wynosiła 50 polskich nowych, a nie 100. Jeszcze większą potwarzą jest to, że twórcy poukrywali DLC w folderze z grą i będą chcieli kasę, za odszyfrowanie kilku plików. Tym jest właśnie Force Unleashed II, zwyczajnym skokiem na kasę geeków takich jak ja.

Przyznam szczerze, że grało mi się przyjemnie, bo i owszem, hybryda Star Wars z God of War to fajne rozwiązanie, a i możliwości modyfikacji każdego aspektu mocy i nawet takich pierdółek jak kryształy w mieczach świetlnych dawały wiele radochy. Tak samo jak walka, w której W KOŃCU można było zaobserwować, że miecz świetlny naprawdę-mimo, że w ograniczonym stopniu-może wyrządzić krzywdę. Takie ucięcie kończyny to nie w kij dmuchał. Nie jestem za to w stanie wybaczyć finisherów-po jednym na każdy typ wroga, ani kontr-po dwie na dany typ wroga. To kolejny dowód na lenistwo twórców.

Tak jak wcześniej napisałem, TFUII nie zasługuje na miano pełnoprawnej gry, a raczej na DLC. W końcu przechodzi się je tak długo jak Undead Nightmare. A i ta druga pozycja daje o wiele więcej radochy, więc jeśli będziecie mieli trochę gotówki, olejcie Star Wars, zainwestujcie w pakiet dodatków do Red Dead Redemption, albo w kwiaty dla dziewczyny.

4/10

TFU tam z taką parodią pełnego produktu! ;)

 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...