Sprawa ceny ludzkiego życia
Zastanawialiście się kiedyś czy potrafilibyście poświęcić własne życie? Znakomita większość na pewno tak. Prawdopodobnie wnioski są podobne - niewiele jest rzeczy, spraw i osób dla których jesteśmy gotowi poświęcić wszystko. A czy potrafilibyście zaryzykować zdrowie lub życie, gdyby bierność oznaczała wyrok śmierci dla kogoś innego? Myślę, że zależnie od okoliczności zdania są podzielone. Jeszcze większy dylemat czeka osobę, która chcąc nie chcąc jest postawiona w miejscu Boga i musi wybrać między śmiercią jednego człowieka a życiem innego. Trudno aby w stosunku do tego typu sytuacji prawo nie zajęło stanowiska. Wszak chodzi o ochronę jednego z najważniejszych dóbr zagwarantowanych każdemu obywatelowi.

1. Zenon W. oraz Zygmunt U. wybrali się na rejs łodzią motorową. Gdy byli daleko od brzegu miejsce miał silny sztorm poważnie naruszający stabilności statku. Okazało się, że na pokładzie znajduje się tylko jedna kamizelka ratunkowa, którą czym prędzej założył na siebie Zenon. Obawiając się przewrócenia motorówki, Zygmunt rozkazał Zenonowi aby ten oddał mu swoją kamizelkę. Gdy ten się nie zgodził, został natychmiastowo zaatakowany przez kolegę. Bójka zakończyła się oszołomieniem Zenona i odebraniem mu ostatniej deski ratunku. Po chwili łódź faktycznie została przewrócona przez fale i utonęła wraz z Zenonem, podczas gdy drugi mężczyzna uratował skórę.
Dla moralistów sprawa może wydawać się niezwykle trudna do ocenienia, jednak nie dla prawnika. Rodzina Zenona W. mogłaby próbować pozwać Zygmunta w najprostszy możliwy sposób; z Art. 148 § 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności; jednak na niewiele by się to zdało. Sprawca w tej sytuacji jest zwolniony z odpowiedzialności karnej na mocy kontratypu stanu wyższej konieczności. Za art. 26 § 2. Nie popełnia przestępstwa także ten, kto ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w § 1 (działanie w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa - A), poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego. To oznacza nie tylko, iż Zygmunt nie podlega karze, ale także, że w ogóle jest pozbawiony winy. Będąc brutalnym, powiem wprost: w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia obowiązuje prawo dżungli. Wygrywa silniejszy i co gorsza, trudno wymyślić sprawiedliwsze stanowisko.
2. Pamiętacie Titanica? Jeśli tak, to na pewno kojarzycie scenę, w której główny bohater ze swoją dziewczyną uciekali przed wodą zalewającą dolne pokłady statku, aż trafili na zamkniętą kratę. Klucz miał portier, który przez chwilę próbował pomóc parze, jednak po upuszczeniu kluczy do wody uciekł. Wyobraźmy sobie sytuację jeszcze bardziej dramatyczną sytuację, stawiając w miejsce zakochanych np. setkę ludzi i nadal jednego portiera, który ucieka zamiast zaryzykować i postarać się uratować tym ludziom życie.
Oczywiście, w tym przypadku zastosowanie znów może znaleźć art. 26 i kontratyp wyższej konieczności. Ale czy gdyby portier próbował otworzyć drzwi dłużej, to rzeczywiście straciłby sam szansę na ratunek? Czy rzeczywiście ryzykował życie? Naturalnie nie zastanawiał się wtedy nad tym. W moim przekonaniu jest on jednak winny i powinien ponieść przynajmniej minimalny wymiar kary. Za odpowiednią podstawę prawną uważam art. 162 § 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Wszystko rozbija się o to kiedy możemy mówić o "narażeniu siebie na niebezpieczeństwo". W przypadku absurdalnie skrajnym, samo wyjście z łóżka jest już pewnym ryzykiem. Według mnie powoli podnoszący się poziom wody i fakt, że portier mógł się wycofać w każdej chwili, uzasadniają jego winę. Niemniej, jak zaznaczyłem, kara powinna mieć raczej wymiar symboliczny, zważywszy na stresogenną sytuację. Warto zwrócić również uwagę na to, że znów sto osób równa się dla prawa karnego jednej, a więc nie ma żadnego znaczenia ile osób zginie z przez brak pomocy człowieka.
3. Kierowca jadący jakąś opustoszałą drogą w szczerym polu zauważa dwa rozbite samochody w oddali. Okazało się, że miał miejsce wypadek w trakcie, którego obydwaj kierowcy ponieśli ciężkie rany - kobieta i mężczyzna. Kierowca widzi agonię obu ludzi i zdaje sobie sprawę, że czas ma ogromne znaczenie, a karetka na pewno nie zdąży dojechać. Postanawia udzielić pomocy kobiecie pozostawiając wykrwawiającego się mężczyznę. Jak się można domyślić, tylko kobieta przeżyła.
W tej sytuacji nie ma żadnych wątpliwości - kierowca nie miał możliwości uratować dwóch osób, a więc zrobił wszystko co mógł. Wywiązał się z obowiązku udzielenia pomocy i nie można mu postawić żadnego zarzutu. Nie ma również żadnego znaczenia jakimi kryteriami kierował się w swoim wyborze. Jego sprawą jest czy pomoże znakomitemu profesorowi czy cycatej blondynce. Warto tu jednak dodać jeszcze coś innego. W hipotetycznej sytuacji, w której nasz bohater musi wybrać między uratowaniem życia pięknej dziewczynie a 50 innym osobom, również nie możemy go osądzić. Jest to jedno z ciekawszych zjawisk prawa karnego, czyli brak sumowania w żaden sposób wartości ludzkiego życia. Dla sądu tyle samo znaczy życie Twoje, moje, jak i całego miasta. Jeżeli będziesz miał więc wybór między reanimacją kolegi, a rozbrojeniem bomby atomowej to spokojnie - nikt nie wywrze na Tobie żadnej presji.
Nie trudno zauważyć, że jestem przeciwny takiemu stanowisku prawa karnego. Jest ono dla mnie w pewien sposób niekonsekwentne. Z jednej strony niemal każdy przepis wydaje się działać na zasadzie żelaznej logiki, a z drugiej daje hipotetyczną możliwość oddania wielu istnień w zamian za jedno. Według mnie sąd nie powinien oceniać wyboru jedynie w sytuacji udzielenia pomocy osobie w jakiś sposób bliskiej, natomiast w pozostałych wyciągać przynajmniej minimalne konsekwencje.
Jak dobrze, że tego typu trudne wybory mają miejsce głównie w filmach.
8 Comments
Recommended Comments