Pierwsze opowiadanie fantasy.
Prolog
Siedzi pogrążony w zadumie. Zamknięte oczy mogłyby wskazywać, że śpi? ale miał dość spania. Spał przez ostatnie 100 lat, jednak teraz zbudzono go znowu. Miał poprowadzić armię, na rozbite wojska ludzi, jednak pamiętał ostatnią wielką wojnę. Pamiętał jak mimo miażdżącej przewagi liczebnej przegrał, samemu ledwo uchodząc z życiem. Dlaczego? To pytanie odbijało się w jego głowie echem. Dlaczego?
Niektóre wspomnienia wyblakły, inne całkiem się zatarły, ale jedno wyryło się w pamięci tak silnie? Pamiętał tego rycerza? Pamiętał? z zadumy wyrwało go pukanie do drzwi.
-Panie? - do Sali wszedł gobliński niewolnik.
Koścista twarz władcy budziła grozę. Wystające kości policzkowe i skóra blada, prawie biała, i to spojrzenie. Spojrzenie, które wydzierało duszę, przeszywało na wylot i mroziło krew w żyłach.
-Panie? - zaczął znowu goblin, unikał tego spojrzenia. - Straciliśmy go.
Oczy władcy zwężyły się.
-Jak?
-Likanie? Lordzie
A tak? Wilkołaki? kudłate bestie, potężnej postury i wzrostu, które uwolniły się spod jego władzy, sprzymierzyły się z ludźmi podczas wojny.
- Dokąd go zabrali??
- Nie? Nie wiemy Panie.
Władca zamknął oczy? Nie odzyskał jeszcze sił, aby ukarać niewolnika? jeszcze nie teraz, ale wkrótce - pomyślał
- Wezwij Amarath. Muszę z nią porozmawiać.
- Tak Panie. ? Goblin w ciągłym ukłonie opuścił sale.
***
Rozdział I
Otworzył oczy. Leżał w zupełnych ciemnościach. Musiała minąć chwila zanim oczy przyzwyczaiły się do panujących ciemności. Przez małe okienko u góry pomieszczenia wpadło blade światło księżyca, którego i tak starczało go ledwie na oświetlenie niewielkiej części podłogi. Bolało go całe ciało, a głowa pulsowała bólem. Nie pamiętał nic. A kiedy próbował przypomnieć sobie cokolwiek, ból nasilał się nie pozwalając mu zebrać myśli. Wiec leżał i wpatrywał się w mrok. Z trudem oparł się na łokciach i potem usiadł na skraju łóżka, jeżeli można tak nazwać deskę przykrytą kocem, zawieszoną na łańcuchach ze ściany. W panującym mroku nie widział wiele. Dostrzegł tylko delikatny blask krat. A wiec był więźniem? Ale czyim? Oparł głowę na dłoniach. Próbował wychwycić najmniejszy dźwięk zdradzający cokolwiek. Słyszał tylko wodę rozbijającą się o skały. Nie pamiętał nic? kim jest, gdzie jest, dosłownie nic. Usłyszał jakiś cichy ruch przy kratach.Chciał się szybko odwrócić w tamtą stronę, jednak ból w szyi zwolnił jego reakcję.
-Obudziłeś się? To dobrze.
-Kim jesteś?
-Przyjacielem? na razie
-Gdzie jestem?
-To nie ma znaczenia.
-Dla? - postać przerwała mu gestem
-Tak wiele pytań, a tak mało czasu, aby odpowiedzieć ? w oddali usłyszeli wycie wilka ? A teraz musisz mi wybaczyć. Wzywają mnie?
-Zaczekaj. ? Lecz odpowiedziała mu już tylko cisza.
Położył się znowu i zasnął. Ocknął się na niedużej polance, z każdej strony otoczonej lasem. Nie czuł już bólu, a od zapach kwiatów zakręciło mu się w głowie. Z lasu dobiegały wesołe trele ptaków, a owady przyjemnie brzęczały tańcząc wśród kwiatów. Nie próbował nawet zastanawiać się skąd się tu wziął. Cieszył się wolnością. Słońce świeciło z góry, rozlewając przyjemne falę ciepła. Położył się na trawie. Była tak miękka? mógłby tu zostać już na zawsze. To wszystko tak go pochłonęło, że nie zauważył jak niebo okryły ciemne chmury, dopiero ukłucie zimna, ocuciło go. Leżał bez ruchu i wsłuchiwał się w dźwięki otoczenia. Wszystko ucichło? Za nieprzebytą ścianą drzew coś trzasnęło. Po chwili znacznie bliżej. Poderwał się na nogi i spojrzał w stronę, z której dochodziły trzaski, idealnie w momencie, gdy pierwsze drzewa wystrzeliły w powietrze. W deszczu liści, kory i połamanych gałęzi stało coś. Przewyższało go wzrostem ponad dwu krotnie. Masywne mięśnie łap i nóg odznaczały się wyraźnie. Paszcza pełna ostrych zębów, i dwa dolne kły grubości ludzkiego kciuka i długie na 3 cale. Stwór węszył przez chwilę. Gdy nagle odwrócił się w jego stronę i ryknął z triumfem, i ruszył na niego z nieprawdopodobną szybkością. Człowiek ledwie uniknął stratowania uskakując w bok. Dopiero teraz zauważył, że bestia ma zamknięte oczy. Jednak nim ta myśl dobiegła końca, stwór otworzył ślepia. Strach, który go ogarnął nie pozwolił mu się ruszyć, a potem ból. Ból tak przeraźliwy, że rozrywał mu czaszkę i powalił go na kolana. Ostatkiem sił spojrzał na potwora. Widział jak idzie w jego kierunku powolnym krokiem, widział kły szczerzące się w radości? I nagle coś się stało? obudził się cały zlany potem? Rozejrzał się szybko. Znowu był w celi. Znowu ogarniały go ciemności. I było coś jeszcze. Para rubinowych oczu wpatrująca się w niego z za krat. Zanim coś powiedział zniknęły w ciemnościach?
Proszę o komentarze jako iż jest to moja pierwsza praca

17 Comments
Recommended Comments