Co się stało z dawną Chelsea?!
Ehh... Co się stało z dawną Chelsea?! Oglądałem dzisiaj na ESPN Classic mecz Everton - Chelsea z sezonu 2006/2007, który zakończył się wynikiem 2:3 dla The Blues. Niebiescy wcześnie stracili bramkę z karnego, ale piłkarze się nie załamali. Ballack wyrównał z rzutu wolnego, a wiadomo, że parę lat temu wolny dla Chelsea w promieniu 30 metrów od bramki = GOL. Everton ponownie wyszedł na prowadzenie po zamieszaniu w karny. Chelsea nie odpuszczała i w 81 minucie Lampard z 20-25 metrów posłał piękną piłkę w okno bramki, a 6 minut później Drogba z woleja z 30 metrów strzelił bramkę, akcja z niczego, strzał niby chaotyczny, ale jakże precyzyjny. A jeszcze w przeciągu tych 6 minut Chelsea stworzyła dwie dogodne akcje. Kiedyś to była motywacja, błysk w oku i walka do ostatniej minuty, a teraz...
Teraz jak pierwsi stracą bramkę, to szanse na wywiezienie 3 pkt jest bardzo małe, a i remis jest wątpliwy. Nie ma tej waleczności, piłkarze jakby mieli zakaz oddawania strzałów z dystansu, nie ma tych "przypadkowych" zorganizowanych akcji... Wczoraj remis z Fulham z Fulham, zawodnicy grali piach i gdyby Cech nie obronił karnego nie zdobylibyśmy nawet jednego punktu. Z Liverpoolem przed stratą bramki była jakaś motywacja, ale po stracie bramki... piach. Zero motywacji, zero walki. Mówcie co chcecie, ale Ancelotti popsuł ten klub. Trener jest od tego by motywować, by ustawić tak zawodników, żeby ci czuli się swobodnie, tak jak robił to Mourinho, tak jak przez kilka miesięcy robił to Hiddink. A Carlo... niby zdobył dublet, ale tak jak już pisałem, nie była to jego zasługa, a słaba dyspozycja przeciwników...

W Chelsea zakochałem się w waleczności tego klubu, w spontanicznych akcjach i w soczystych strzałach z dystansu. Teraz tego nie ma... Oczywiście dalej me serce jest niebieskie, ale The Blues zostali obnażeni z tego, co było w nich najpiękniejsze!
Taka ciekawostka. Na wczorajszym meczu Chelsea był... sam The Special One!

3 Comments
Recommended Comments