Recenzja - Dungeons
nie dajcie się zwieść okładce - potem nie jest już tak ładnie
Producent: Realmforge Studios
Wydawca: Kalypso Media
Kategoria: strategiczne
Wymagania wiekowe: 12+
Data premiery: 08 lutego 2011
"Dungeons" (jakże lotny tytuł) to niemiecka gra strategiczna będąca klonem i zrzynką odpowiedzią na popularną w latach .90 serię "Dungeon Keeper". Czy niemiecka kiełbaska dorównuje brytyjskiej parówce?
Po krótkim tutorialu wprowadzającym w szczegóły prowadzenia postaci (po co, skoro przez 99% czasu nie gra się w ten sposób?) poznajemy fabułę:
Oto nasz lord ciemności zostaje zdradzony przez swoją dziewczynę (o imieniu dziwnie podobnym do nazwy firmy, która grę wydała), w wyniku czego traci swoje podziemne królestwo i musi zaczynać całą zabawę od nowa.
W tym momencie zaczyna się właściwa nauka - dowiadujemy się, czym jest Serce Lochu (bo i owszem, takowe istnieje), dlaczego jest takie ważne, i co jest takiego ważnego w wyglądzie naszych podziemi. Wygląd, a raczej ilość ozdób na ścianach, ma wpływ na poziom prestiżu naszych kazamatów. Większy prestiż - więcej potworów, bohaterów i złota, więcej złota - więcej ozdób.

Wait, what?
Przy okazji poznajemy też kilka innych parametrów, których musimy pilnować, żeby nasz loch dobrze prosperował. A są to: złoto, prestiż, energia dusz, ilość goblinów, punkty populacji, ilość cel, poziom potworów i poziom bohaterów. Do tego dochodzą statystyki naszego herosa, gdyż - inaczej niż w DK - jest on w pełni grywalny, potrafi walczyć, przejmować i rzucać czary, a do tego zbiera doświadczenie. Są też oczywiście potwory, ale ich produkcja i trenowanie schodzą raczej na drugi plan. Starczy wspomnieć, że spawnują się same i nie możemy ich w ogóle kontrolować.

Zadowolony bohater - zapamiętaj ten widok, nie zobaczysz go prędko
A teraz pora pokręcić:
Celem naszej działalności jest przyciągnięcie jak największej ilości bohaterów, pobicie ich, okradnięcie ze złota i torturowanie (w ten sposób pozyskujemy energię dusz). Na razie proste, co?
Tylko że bohaterzy nie mają wcale złota. W naszych lochach znajdują się skrzynie pełne kosztowności, z których nie możemy korzystać, jedynie herosi mogą brać z nich kasę. Powiedzmy, że jest to w jakiś sposób uzasadnione. Jeśli jednak forsa w skrzyni się skończy, to gobliny jej tam dosypią, żeby bohaterzy mieli frajdę. Sytuacja wygląda więc tak: bohater wchodzi do lochu, zachwyca się napotkanymi "ozdobami" (ponoć bardzo ważna rzecz, zadowoleni bohaterowie są bardziej wartościowi), napycha kiesę monetami ze skrzyni, a gdy już uradowany chce wrócić na powierzchnię, zza rogu wyskakuje lord ciemności i robi mu "dziesionę z wpiertolem".

Zawalenie achievmenta to jeszcze nie tragedia, twórcy zawiedli dużo bardziej
Słowo o potworach - Tych mamy kilka rodzajów, m.in. nietoperze, przerośnięte szczury czy szkielety. Żeby móc je hodować, musimy przejąć pentagram, w którym się pojawiają. Jeśli chcemy stawiać własne pentagramy, konieczne będzie przejęcie specjalnego budynku (gniazdo dla szczurów, cmentarz dla szkieletów, zawalona wieża dla nietoperzy etc.). Dopóki mamy go w swojej strefie wpływów, będziemy mogli stawiać (też w strefie wpływów) pentagramy, gdzie pojawiać się będą milusińscy.

That's about it...
Możliwości rozbudowy też nie porażają - Poza pentagramami i ozdobami stawiamy głównie dekoracje, a obszar, który możemy rozkopać jest na ogół niewielki. Ot, połącz kilka komnat i je zajmij. Żebyśmy nie zawędrowali daleko mapy otoczone są granitem, więc po dotarciu do wszystkich pokojów tylko bijemy herosów aż do osiągnięcia celu.
Graficznie gra prezentuje się średnio - modele są w miarę szczegółowe, a tekstury mają przyzwoitą rozdzielczość - ale nie ma też nic, nad czym można by się zachwycać, wygląda to tak, jakby w 2007 powiedziano grafikom "Potrzebujemy lochów. Mhrocznych. Bierzcie się do roboty". Lochy więc są, i tyle.
To samo z dźwiękiem - nic nie można mu zarzucić, ale nie przyspiesza bicia serca. Momentami muzyka ma przyjemne momenty, ale przez większość czasu po prostu się jej nie zauważa.
Natomiast na baty zasługuje optymalizacja gry - Samo uruchomienie launchera trwa kilkanaście sekund, a każdy autozapis to murowany zawias.
Powiedzieć, że gra jest jedynie nieudaną kalką, byłoby krzywdzące - da się w to grać i momentami jest nawet przyjemnie. Z drugiej strony wszystkie dobre elementy tej gry zostały zaczerpnięte z innych produkcji;Realmforge nie wnosi do kanonu nic nowego.
Jeśli bardzo tęsknisz za starymi "Keeperami" i jesteś w stanie przymknąć oczy na błędy - graj, a nuż Ci się spodoba. W innym wypadku szkoda kasy.
OCENA: 5/10
1 Comment
Recommended Comments