Skocz do zawartości

Z kulturą o kulturze

  • wpisy
    43
  • komentarzy
    111
  • wyświetleń
    26962

Jak zostać królem - recenzja


Krzycztow

1202 wyświetleń

Jak to mówią - konia tanio nie ceń, króla o mało nie proś. No więc właśnie ? ani myślałem mieć niskich oczekiwań wobec tego filmu. W końcu to ?jeden z lepszych filmów roku? i wielkim nietaktem byłoby się nie ?zabawić? podczas seansu, jak krzyczą do nas plakaty. Być może nie jest do końca tak, że ?chciały żaby króla, a dostały bociana?, ale coś jest na rzeczy ? po raz kolejny rzeczywistość sprowadziła moje wyobrażenia na ziemię.

Książę Jorku łatwego życia nie miał. Znał swoje miejsce i, choć zaciskając zęby, przyjmował to, co dawał mu los. Wraz z żoną chciał wieść życie szczęśliwe, spokojne i ?nie-królewskie?. A przecież był synem Jerzego V, króla miłościwie panującego na Wyspach Brytyjskich w latach 1910 ? 1936, więc prawdopodobne było, że to Książę Jorku zasiądzie prędzej czy później na tronie. Prawdopodobne, ale nie pewne, bowiem pierwszeństwo do korony miał starszy brat, Edward. Po śmierci Jerzego V to on wstąpił na tron, obejmując we władanie jedno z największych państw w historii ludzkości, które między innymi dzięki wprawnej polityce kolonialnej, liczyło bagatela 36,6 milionów km?.

jak_zoswtac_krolem-416x600.jpg

Po zobaczeniu takiego plakatu, grzech nie pójść do kina, hmm?

Jako rzecze przysłowie, ?biada krajowi, gdzie prostak królem?, z czego poniekąd zdawał sobie sprawę Edward i po krótkim czasie abdykował na rzecz miłości i tego, że brzemię królowania było dlań nie do udźwignięcia. Korona spadła więc na Jerzego VI, bo takie imię przybrał nowy król, a wcześniej Książę Jorku. Piszę, ?spadła? bo stała się rzecz, której w żadnym wypadku nie chciał nowy władca. A przynajmniej nie chciał z posiadanym defektem, który skutecznie uniemożliwiał mu panowanie z należną mocą i autorytetem. Jerzy to jąkała. ?Słodki jąkała?, jak zauważa jego kochająca małżonka Elżbieta, która świata poza nim nie widzi i zdaje się, że nie tylko nieba by mu przychyliła. Aż mdli od tego lukru. Wracając do przypadłości Jerzego VI, bynajmniej nie był bierny w kwestii walki z jąkaniem. Jednak tłum ówczesnych specjalistów nie był stanie zniwelować efektu Be-be-Bertiego (tak nabijał się z niego eks-król, a starszy brat, Edward). Przykra to rzecz z króla stać się niewolnikiem, a w szczególności niewolnikiem własnego kompleksu. Jest to, rzecz trzeba, przedstawione bardzo dobrze i fala współczucia co i rusz nawiedza serca widzów. Seneka kiedyś powiedział, że gniew królów zawsze srogi, toteż z Jerzym nie było inaczej. Miał on wielkie skłonności do wybuchów, które wynikały między innymi z niemożności poradzenia sobie z jąkaniem. No bo co to za król (czy wcześniej ? Książę Jorku), który nie ma głosu i dla niego, a przede wszystkim słuchaczy lepiej byłoby, gdyby się nie odzywał i nadszarpywał swego i tak już miernego autorytetu. Szczęściem, nieustająca w trwaniu przy mężu żona, trafia na Lionela Logue?a, ?bo to podobno dobry, acz kontrowersyjny? spec od wad wymowy. Jak łatwo się domyślić, cholernie dobry, lecz nie obejdzie się bez zgrzytów.

Trailer nie pozostawia wątpliwości, czy warto zobaczyć ten film

I tak oto fabuła staje się czymś na kształt relacji ?mistrz-uczeń?, walki samym z sobą i wreszcie walki z wrogiem. To nie miała być wierna, biograficzna opowieść z Wielką Historią w tle. Choć z drugiej strony owa Wielka Historia, czyli II wojna światowa ma tu jednak znaczenie, bowiem król, w obliczu nadchodzących ciężkich chwil, musi podtrzymać struchlały naród na duchu. A jak inaczej ma to robić, jak nie płomiennymi mowami? Stąd wątek radzenia sobie w nowej roli, ale ze starą przypadłością jest tu wiodący. I dobrze, dzięki czemu opowieść zyskuje na świeżości.

Bardzo przyjemnie się to ogląda, także z racji pieczołowitej realizacji. Wysmakowane i precyzyjne ujęcia, doskonała, stonowana ilustracja muzyczna i wreszcie aktorstwo. Przy tym ostatnim zatrzymajmy się na dłużej. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć tak delikatnie i czule grającej Heleny Bonham Carter, czyli aktorki, której najczęściej przypadały role wariatek lub osób co najmniej niestabilnych emocjonalnie. A tutaj ? niespodzianka, w dodatku pozytywna, nie licząc faktycznie dość uległej i nazbyt czułej postawy wobec męża. Kolejny na tapecie aktor to Geoffrey Rush, wcielający się w Lionela - logopedę. Absolutnie doskonała kreacja, pełna pasji, uroku i optymizmu. Kiedy był na ekranie, od razu film nabierał blasku. I wreszcie Colin Firth, czyli tytułowy król. Frustracja mieszająca się ze spokojem, elegancja z nieporadnością, chwile słabości z chwilami triumfu. Takiej mieszanki nastrojów dawno na ekranie nie było, w dodatku sprostał temu jeden aktor. Dodać trzeba, że znakomicie.

king-speech-1.jpg

No więc jak to z tym ?Królem??? Warto czy nie? Według mnie warto ? to film pogodny, przyjemny w oglądaniu, pełen pozytywnych emocji. Choć z drugiej strony zewsząd mówi się o tym, jaki to on jest wybitny, nie tylko pod względem aktorstwa (które faktycznie w moim odczuciu okazało się wybitne). Lecz w gruncie rzeczy to historia poprawna, zrealizowana według kanonu i nie ma w niej ?iskry bożej?, czegoś, co wyłamałoby ją ze schematu i zaskoczyło przy tym widza. Ciężko oczywiście wnosić takie postulaty w momencie, kiedy mamy do czynienia z fabułą opartą na faktach, ale nie ukrywam ? można by je trochę nagiąć. Razić może również nazbyt patetyczna końcówka ? wręcz modelowy przykład tutaj zastosowano. Tym niemniej to drobiazgi, które nie uwierają zanadto. Zresztą frekwencja w polskich kinach mówi sama za siebie, podkreślająca w dodatku starą kantowską mądrość - król z narodem, naród z królem.

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

W 100% zgadzam się z recenzją :) Warto się wybrać, bo to naprawdę sympatyczny film. Także zgadzam się, że aktorzy zagrali wręcz znakomicie. Niestety, rzadko się już dziś widuje takie filmy...

Link do komentarza

Może to i lepiej, że takie filmy nie są codziennością - tym bardziej się docenia wagę danego tytułu :) No i przez to, że jest ich mniej, ma się czas na ogarnięcie co ciekawszych perełek.

Link do komentarza

Film zrobił na mnie duże wrażenie, ale nie ze względu na fabułę, a stronę formalną. Został świetnie zrealizowany, technikami starej szkoły i to prawda co mówicie, że mało już takich tytułów. Niemniej jednak produkcja godna polecenia!

Link do komentarza

Ja mogę tylko powiedzieć, że zgadzam się z przedmówcami :)

Irytuje mnie przetłumaczenie tytułu na polski - oryginalna nazwa to King's Speech (Przemówienie Króla), a nazwali to "Jak zostać królem" - ten tytuł bardziej nadaje się na komedię.

Link do komentarza

Jak dla mnie polski tytuł jest trafiony - w przypadku tego konkretnego króla, zostało dokładnie przedstawione, co musi zrobić, by w pełni nim zostać :) Czasem dosłowne tłumaczenia nie są konieczne i w tym przypadku tytuł "Przemówienie/mowa króla" byłby co najmniej koślawy, a tak mamy jeszcze nutkę tajemniczości (co być może zadziałałoby na niektórych;)), co jest marketingowo zasadne.

Link do komentarza

Bardzo przewrotny i pyszny film schowany pod pozorem ciepła. Nie jestem paranoikiem, cokolwiek ludzie mogą o mnie mówić. Do rzeczy.

Realizacja jest perfekcyjna, kilka ładnych kadrów, dialogi, gra aktorska jest w porządku, "dramat" zarysowany jest całkiem sprawnie. Chodzi o zasadniczą, podstawową i niewypowiedzianą w filmie nieprawość (jakkolwiek głupawo to nie brzmi). Och, jestem księciem Jorku i teraz muszę zostać królem! To zniszczy moje doskonałe życie arystokraty schowanego za państwem! Moja przypadłość nie pozwoli mi stanąć na wysokości zadania. Z pewnością jest to trudniejsze zadanie niż życie w wyzyskiwanych koloniach, próba przeżycia w czasach najazdu kultury zachodu w osobie angielskiej herbaty. Jak łatwo wizerunek ulega zmianie nikt nie zobaczy wojen burskich toczonych o kawałki wyszlifowanego węgla, powstanie sipajów, przecież każdy chcę zostać przywiązany do armaty. Podział Afryki? " To było brutalne, ogniem i mieczem przeprowadzone zjednoczenie" (Heban s.254). Na Anglii spoczywa taki sam ciężar odpowiedzialności za zbrodnie jak na Niemczech, Rosji oraz kolonialnej Francji. Jak mogę oglądać ten film i traktować jego dramat poważnie. Chyba właśnie nie mogę.

Link do komentarza

myrmekochoria - moim zdaniem niekoniecznie o politykę historyczną w tym filmie chodziło. Stąd wolę zdystansować się od tego, popatrzeć na ten obraz jak na tabula rasa i po prostu dobrze się bawić. "Jak zostać królem" z założenia nie miał traktować o "przywiązywaniu się do armaty" tylko o walce ze swoimi słabościami. Ale zgodzę się, z początku mogło to wydawać się dość żałosne, że Książę Jorku woli życie w cieniu, pod parasolem pozornego bezpieczeństwa. Ale w filmie jest to wg mnie dość dobrze wytłumaczone - to właśnie jego przypadłość odebrała mu śmiałość i godność, niemalże stłamsiła go. Widać taka prozaiczna rzecz, z punktu widzenia osób nie jąkających się, potrafi wpłynąć na człowieka.

Na pierwszy rzut oka przykład może wydać się nietrafny, ale moim zdaniem jest analogiczny: równie dobrze można doszukiwać się niesprawiedliwości i nierzetelności w oscarowym dokumencie "Zatoka delfinów". Jak to, spytałby ktoś, to stronniczy film bo pokazuje politykę rybną tylko jednego państwa, skupia się wyłącznie na zagładzie waleni, zwłaszcza delfinów! A przecież nasza Ziemia i jej Dzieci potrzebuje pomocy. Tyle zwierząt jest codziennie wysyłanych na rzeź, a tutaj mowa akurat o delfinach. A gdzie konie? Gdzie krowy? Gdzie słonie z ich kością ? Przytaczając Twoje słowa - jak można "Zatokę delfinów" traktować poważnie? Ano można.

Link do komentarza

Oczywiście, że nie chodziło o politykę historyczną=D. Walka ze słabościami, wybuchami gniewu powodowanymi bezsilnością, niepewność itd, ale naprawdę ciężko mi spojrzeć na film poważnym okiem, raczej pobłażanie wypełza na mój uśmiech. Nie mogę nie mieszać w to historii, bo film jakby żegna się z ostatkami belle epoque, zaznacza jak ogromna jest Anglia, i wybiega naprzeciw konfliktowi, w który Anglia angażowała się nieco kontrowersyjnie. Czy tematem sztuki ma być dzbanek rozbity, mała rozbita dusza z wielkim żalem nad sobą? Prawdopodobnie tak, i to ocala, ale chyba nie na takiej skali jaką zarysował sobie reżyser. Ciężko spojrzeć przychylnym okiem ma dramat małej jednostki w bezpiecznej dalekiej Anglii, która się boryka z swymi problemami, tak naprawdę nieważnymi.

Link do komentarza

Czytałem sporo wypowiedzi na temat tego filmu, ale nie ukrywam, że Twój punkt wyjścia jest ciekawy i kontrowersyjny, by nie rzec jedyny w swoim rodzaju. To się ceni :) No ale jak widać, blisko sześciotysięczna Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej spojrzała na ten film z innej strony, niźli na obraz Anglii Mocarnej Jąkaniem Silnej, co oczywiście niczego nie zmienia bo i dlaczego. Tym niemniej dzięki za cenne komentarze bo taka szersza perspektywa faktycznie może doprowadzić do ciekawych wniosków, co z punktu widzenia w wersji mikro niekoniecznie może nam pewne rzeczy uzmysłowić. Teraz jak będę się zabierał za oglądanie brytyjskich produkcji, sprawdzę czy aby nie jest ona "imperializmem podszyta" :P

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...