Operation Flashpoint - Cold War Crisis
Nie będzie to zwyczajna recenzja tej kultowej gry, ale swoisty powrót do przeszłości w moim wykonaniu. W tym wpisie chciałem pokazać jak wyglądał mój pierwszy kontakt z Operation Flashpoint - Cold War Crisis. Demko wyszło w 2001 roku i było umieszczone na cover CD dodawanym do CDA. Na tej samej płycie było też demo Desperados: Wanted Dead or Alive inna z moich ulubionych gier wszechczasów.
Czemu gra czeskiego studia Bohemia Interactive podbiła serca graczy na całym świecie? Być może to za sprawą genialnego dema. W nim dostępna była jedna z misji (Ambush), w którą można było pograć także w pełnej wersji gry. Zaczyna się obiecująco. Czarnoskóry kapitan i postać gracza stoją na sporej górze i przez lornetkę obserwują wieś po drugiej stronie zatoki. Żołnierze radzieccy zdają się przegrupowywać, więc amerykańskie dowództwo postanawia odbić Houdan z rąk przeciwnika. Wsiadamy do jeepa jako pasażer i obserwujemy piękne plenery, którym towarzyszy klimatyczna muzyka. Później szef wychodzi i pyta się dwóch patrolujących teren marines czy nie widzieli czegoś podejrzanego. Wracamy do samochodu, tylko teraz możemy sami pobawić się w kierowcę. Po drodze trzeba jeszcze odebrać członków oddziału i dowieźć ich do punktu skąd oddział Bravo ma przeprowadzić atak na wioskę. Sami musimy pojechać przez las na miejsce spotkania z oddziałem Alpha. Oczywiście po drodze zwykle udawało mi się szybko rozbić jeepa na okolicznych drzewach i dalej trzeba było zaiwaniać na piechotę. Kapitan odjeżdza z powrotem samochodem (o ile się go wcześniej go nie rozwaliliśmy). Zostajemy w towarzystwie kilkunastu kompanów i ładujemy się na ciężarówkę.
Klimat zaczyna gęstnieć. W czasie drogi nasz nowy dowódca tłumaczy nam, że nie chce aby ktokolwiek wracał do domu w trumnie, więc mamy się obyć bez bohaterskich popisów. Oprócz tego kilku towarzyszy dzieli się z oddziałem swoimi przemyśleniami. Głosy są naprawdę dobrze dobrane i człowiekowi naprawdę robi się smutno na sercu myśląc, że któryś z tych chłopaków miałby już nie wrócić. Wreszcie dojeżdżamy na miejsce. Spotkanie z wrogiem i pierwsze zaskoczenie - ginie się od jednego, górka dwóch wystrzałów. To samo można powiedzieć o przeciwniku. Celny strzał w głowę i po sprawie. Akcję dopełniają też komunikaty naszych towarzyszy w trakcie rozgrywki np. "6 o'clock enemy BMP" czy "ammo low" albo w przypadku śmierci jednego z kamratów "oh no! 3 is down!". Gdy zginie dowódca (nr 1) usłyszymy "1 is down! 2 taking command! I say again 2 taking command!".
Gdy walczymy w okolicach jakiegoś gospodarstwa z Sowietami słyszymy rozpaczliwy komunikat od oddziału Bravo, który jest masakrowany w pobliżu Houdanu. BMP ( Bojowy Wóz Piechoty) jedzie teraz na naszą pozycję, ale udaje nam się go pokonać przy użyciu wyrzutni LAW (ewentualnie można zabrać RPG jakiemuś poległemu przeciwnikowi). Rosjanie biją się całkiem dobrze i potrafią zadać całkiem spore straty. W końcu przełamujemy ich obronę i zajmujemy Houdan. Wtedy okazuje się, że 3 czołgi T-72 jadą na nasze pozycje aby odbić wioskę. T-72 to ciężkie czołgi, których nie da się załatwić przy użyciu RPG (na BMP wystarczają dwa pociski, a do T-72 potrzeba ok. 4-5). Uciekamy na plażę, a tam niedobitków zabiera Blackhawk. Niestety zostajemy zestrzeleni przez wrogą Szyłkę (samobieżne działo przeciwlotnicze) i opadamy na spadochronie. W tym momencie gra się kończy.
Osobiście wiem, że najczęściej w demie występowało właśnie takie zakończenie. Nie ma tu żadnych skryptów. Grałem chyba w tą misję ze 100 razy i czasem przeżywało z 8 osób, czasem trzech. Kilka razy zostałem sam i wysyłałem zrozpaczoną wiadomość do dowództwa, które kazało mi brać nogi za pas. Raz pamiętam jak bohatersko próbowałem bronić się przed atakiem czołgów. Położyłem się pod ciężarówką Ural i uzbrojony w RPG czekałem na przyjazd wrogich tanków. Nie było to zbyt mądre z mojej strony, bo jeden strzał z działa w ciężarówkę i byłbym martwy. Wtem okazuje się, że misja kończy się sukcesem, a nam udaje się zająć Houdan.
Grając w to mnóstwo razy próbowałem różnych wariacji. A to strzelałem kapitanowi w twarz i bawiłem w zdrajcę. A to samochodem wjeżdżałem na pozycje Rosjan. Raz wziąłem opuszczonego Urala i pojechałem do Dourdan (wioska skąd miało iść uderzenie czołgów). Jeszcze sobie zrobiłem widok z kamery na wprost. Wyglądało to coś na kształt szalonego kowboja, który z łokciem na drzwiach jechał na spotkanie śmierci. Raz próbowałem dopomóc oddziałowi Bravo, ale niestety pozbawieni wyrzutni rakiet (kto posyła od frontu oddział bez broni przeciwpancernej?!) nie mieliśmy szans z BMP.
Klimat naprawdę jest świetny. W tej grze zależało mi nie tylko na tym, żeby przeżyć, ale także to aby misja się powiodła i jak najwięcej moich kolegów przetrwało. Pełną wersję Operation Flashpoint kupiłem jakiś czas później i się nie zawiodłem. Gra oferuje mnóstwo zabawy, szczególnie, że patrzymy z perspektywy różnych żołnierzy. Raz jesteśmy Armstrongiem, który odpowiada za działania piechoty. Raz Jamesem Gastovskim, agentem specjalnym, który podkrada się pod przeciwnika i podkłada ładunki wybuchowe. Kiedy indziej czołgistą Abramsa, albo pilotem helikoptera. Najbardziej klimatyczną misją była według mnie ucieczka z niewoli. Zostaliśmy zestrzeleni i byliśmy jeńcem. Którejś nocy dwóch żołnierzy specnazu zabrało mnie na przejażdżkę do lasu (obawiałem sie najgorszego). Nagle kazał mi wysiąść z wozu i iść przed siebie. "Pewnie zaraz zapakują mi kulkę w plecy". Udałem, że wychodzę, ale szybko wdarłem się z powrotem do wozu, pojechałem przed siebie przy okazji potrącając śmiertelnie jednego ze specnazowców. Drugi strzelał, ale udało mi się zwiać. W końcu udało mi się natrafić na oddział amerykańskich żołnierzy i byłem bezpieczny. Misje, gdzie gra się jako James Gastovski także są emocjonujące. Jesteśmy sami, w każdej chwili możemy oberwać kulką od zabłąkanego żołnierza. Czołgi czy transportery opancerzone są tutaj bogami i trzeba się modlić, żeby nas nie zauważyły i otworzyły ognia.
To by było na tyle. Następnym razem podzielę się z wami jakimiś innymi spostrzeżeniami w swoich przygodach z grami komputerowymi.
7 Comments
Recommended Comments