Jump to content
  • entries
    132
  • comments
    1,062
  • views
    156,969

Operation Flashpoint - Cold War Crisis


FaceDancer

1,321 views

 Share

Nie będzie to zwyczajna recenzja tej kultowej gry, ale swoisty powrót do przeszłości w moim wykonaniu. W tym wpisie chciałem pokazać jak wyglądał mój pierwszy kontakt z Operation Flashpoint - Cold War Crisis. Demko wyszło w 2001 roku i było umieszczone na cover CD dodawanym do CDA. Na tej samej płycie było też demo Desperados: Wanted Dead or Alive inna z moich ulubionych gier wszechczasów.

Czemu gra czeskiego studia Bohemia Interactive podbiła serca graczy na całym świecie? Być może to za sprawą genialnego dema. W nim dostępna była jedna z misji (Ambush), w którą można było pograć także w pełnej wersji gry. Zaczyna się obiecująco. Czarnoskóry kapitan i postać gracza stoją na sporej górze i przez lornetkę obserwują wieś po drugiej stronie zatoki. Żołnierze radzieccy zdają się przegrupowywać, więc amerykańskie dowództwo postanawia odbić Houdan z rąk przeciwnika. Wsiadamy do jeepa jako pasażer i obserwujemy piękne plenery, którym towarzyszy klimatyczna muzyka. Później szef wychodzi i pyta się dwóch patrolujących teren marines czy nie widzieli czegoś podejrzanego. Wracamy do samochodu, tylko teraz możemy sami pobawić się w kierowcę. Po drodze trzeba jeszcze odebrać członków oddziału i dowieźć ich do punktu skąd oddział Bravo ma przeprowadzić atak na wioskę. Sami musimy pojechać przez las na miejsce spotkania z oddziałem Alpha. Oczywiście po drodze zwykle udawało mi się szybko rozbić jeepa na okolicznych drzewach i dalej trzeba było zaiwaniać na piechotę. Kapitan odjeżdza z powrotem samochodem (o ile się go wcześniej go nie rozwaliliśmy). Zostajemy w towarzystwie kilkunastu kompanów i ładujemy się na ciężarówkę.

Klimat zaczyna gęstnieć. W czasie drogi nasz nowy dowódca tłumaczy nam, że nie chce aby ktokolwiek wracał do domu w trumnie, więc mamy się obyć bez bohaterskich popisów. Oprócz tego kilku towarzyszy dzieli się z oddziałem swoimi przemyśleniami. Głosy są naprawdę dobrze dobrane i człowiekowi naprawdę robi się smutno na sercu myśląc, że któryś z tych chłopaków miałby już nie wrócić. Wreszcie dojeżdżamy na miejsce. Spotkanie z wrogiem i pierwsze zaskoczenie - ginie się od jednego, górka dwóch wystrzałów. To samo można powiedzieć o przeciwniku. Celny strzał w głowę i po sprawie. Akcję dopełniają też komunikaty naszych towarzyszy w trakcie rozgrywki np. "6 o'clock enemy BMP" czy "ammo low" albo w przypadku śmierci jednego z kamratów "oh no! 3 is down!". Gdy zginie dowódca (nr 1) usłyszymy "1 is down! 2 taking command! I say again 2 taking command!".

Gdy walczymy w okolicach jakiegoś gospodarstwa z Sowietami słyszymy rozpaczliwy komunikat od oddziału Bravo, który jest masakrowany w pobliżu Houdanu. BMP ( Bojowy Wóz Piechoty) jedzie teraz na naszą pozycję, ale udaje nam się go pokonać przy użyciu wyrzutni LAW (ewentualnie można zabrać RPG jakiemuś poległemu przeciwnikowi). Rosjanie biją się całkiem dobrze i potrafią zadać całkiem spore straty. W końcu przełamujemy ich obronę i zajmujemy Houdan. Wtedy okazuje się, że 3 czołgi T-72 jadą na nasze pozycje aby odbić wioskę. T-72 to ciężkie czołgi, których nie da się załatwić przy użyciu RPG (na BMP wystarczają dwa pociski, a do T-72 potrzeba ok. 4-5). Uciekamy na plażę, a tam niedobitków zabiera Blackhawk. Niestety zostajemy zestrzeleni przez wrogą Szyłkę (samobieżne działo przeciwlotnicze) i opadamy na spadochronie. W tym momencie gra się kończy.

Osobiście wiem, że najczęściej w demie występowało właśnie takie zakończenie. Nie ma tu żadnych skryptów. Grałem chyba w tą misję ze 100 razy i czasem przeżywało z 8 osób, czasem trzech. Kilka razy zostałem sam i wysyłałem zrozpaczoną wiadomość do dowództwa, które kazało mi brać nogi za pas. Raz pamiętam jak bohatersko próbowałem bronić się przed atakiem czołgów. Położyłem się pod ciężarówką Ural i uzbrojony w RPG czekałem na przyjazd wrogich tanków. Nie było to zbyt mądre z mojej strony, bo jeden strzał z działa w ciężarówkę i byłbym martwy. Wtem okazuje się, że misja kończy się sukcesem, a nam udaje się zająć Houdan.

Grając w to mnóstwo razy próbowałem różnych wariacji. A to strzelałem kapitanowi w twarz i bawiłem w zdrajcę. A to samochodem wjeżdżałem na pozycje Rosjan. Raz wziąłem opuszczonego Urala i pojechałem do Dourdan (wioska skąd miało iść uderzenie czołgów). Jeszcze sobie zrobiłem widok z kamery na wprost. Wyglądało to coś na kształt szalonego kowboja, który z łokciem na drzwiach jechał na spotkanie śmierci. Raz próbowałem dopomóc oddziałowi Bravo, ale niestety pozbawieni wyrzutni rakiet (kto posyła od frontu oddział bez broni przeciwpancernej?!) nie mieliśmy szans z BMP.

Klimat naprawdę jest świetny. W tej grze zależało mi nie tylko na tym, żeby przeżyć, ale także to aby misja się powiodła i jak najwięcej moich kolegów przetrwało. Pełną wersję Operation Flashpoint kupiłem jakiś czas później i się nie zawiodłem. Gra oferuje mnóstwo zabawy, szczególnie, że patrzymy z perspektywy różnych żołnierzy. Raz jesteśmy Armstrongiem, który odpowiada za działania piechoty. Raz Jamesem Gastovskim, agentem specjalnym, który podkrada się pod przeciwnika i podkłada ładunki wybuchowe. Kiedy indziej czołgistą Abramsa, albo pilotem helikoptera. Najbardziej klimatyczną misją była według mnie ucieczka z niewoli. Zostaliśmy zestrzeleni i byliśmy jeńcem. Którejś nocy dwóch żołnierzy specnazu zabrało mnie na przejażdżkę do lasu (obawiałem sie najgorszego). Nagle kazał mi wysiąść z wozu i iść przed siebie. "Pewnie zaraz zapakują mi kulkę w plecy". Udałem, że wychodzę, ale szybko wdarłem się z powrotem do wozu, pojechałem przed siebie przy okazji potrącając śmiertelnie jednego ze specnazowców. Drugi strzelał, ale udało mi się zwiać. W końcu udało mi się natrafić na oddział amerykańskich żołnierzy i byłem bezpieczny. Misje, gdzie gra się jako James Gastovski także są emocjonujące. Jesteśmy sami, w każdej chwili możemy oberwać kulką od zabłąkanego żołnierza. Czołgi czy transportery opancerzone są tutaj bogami i trzeba się modlić, żeby nas nie zauważyły i otworzyły ognia.

To by było na tyle. Następnym razem podzielę się z wami jakimiś innymi spostrzeżeniami w swoich przygodach z grami komputerowymi.

 Share

7 Comments


Recommended Comments

:D Pamiętam to demo miałem tam taki zabawny bug, otóż już przejołem to miasteczko choć jeszcze przy życiu zostało paru wrogów, i wten nadjeżdza GAZ(Samochód terenowy rosjan) i jeden z kompanów z wyrzutni rozwalił tego GAZa a sam GAZ :P wyleciał dość wysoko w powietrze i o mało lądując mnie nie uderzył.

Sam też mam pełniaka, też się nie zawiodłem dobra gra, dużo modów starczy na długie godziny zabawy.

Też pamiętam tego GAZ-a, on wyjechał z Houdanu w stronę gospodarstwa i akurat byłem na jego drodze. Zastrzeliłem kierowcę jak jechał prosto na mnie. Szkoda tylko, że nie można było wyrzucić trupa i przejąć samochodu, gdy w środku na miejscu kierowcy ktoś zginął. - Face

Link to comment

To była chyba pierwsza gra w której widziałem celowanie przez muszkę i szczerbinkę (pod klawiszem 'V' :D ), dziś to już standard w FPS'ach. Szkoda tylko, że klimatu i takiej dawki realizmu już się tak chętnie nie kopiuje. Trza bedzie kiedyś wrócić do tytułu. Jeden z kilku nielicznych do których jestem skory wracać co jakiś czas w Single Player.

Link to comment

Świetna gra, mody do niej mam na kilku płytach. Może i ArmA2 ma lepszą grafikę, ale klimatem nie dorównuje OFP. Resistance też był bardzo dobry i też było kilka wariantów gry (prawie jak w erpegu).

Link to comment

Resistance - najtrudniejszy dodatek w historii rozrywki elektronicznej. Zwłaszcza misja z zakładnikami, którą powtarzałem kilkadziesiąt razy. Gra jest klasą samą dla siebie, i w przyszłości nie widać nic co klimatem mogłoby przebić OFP.

Link to comment

Pamiętacie misję, gdzie trzeba było się zakraść Gastovskim do bazy w której przebywał Guba? Emocje, modlitwa, żeby tylko nie przejechało akurat to parszywe BMP. Klimatu dodawał fakt, że miałeś tylko jednego save'a na całą grę, a checkpointy nie pojawiały się zbyt często.

Link to comment

No ja momentami, to byłem tak wpieniony przechodząc n-ty raz misje, że kantowałem i robiłem więcej save'ów, niemniej i tak satysfakcja z przejścia kolejnych zadań była diabelska.

Przy czym jak się dostało kulkę, to nie było, że ekran migał na czerowno przez 3 sek. i jesteśmy zdrowi. Zazwyczaj z miejsca gryzło sie glebe :)

Jeszcze fajne było w tym to, że najpierw pokazywali nasze martwe zwłoki (często z zakrwawioną twarzą) a następnie strzelającego do nas Sowieta. Taki kill cam :wink: No i do tego odpowiednia muzyka i jakiś historyczny cytat. - Face

Link to comment

Za 10 lat takich gier nie będzie :(.

Będą tylko gry ze strzałkami które każą nam kucać, strzałkami które każą nam skakać, strzałkami które każą nam użyć. :/

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...