P%^&#$&^@* STEAM!
A więc drogie dzieci, wujek opowie wam dziś bajeczkę. Jest ona z życia wzięta, więc słuchajcie uważnie...
Dawno, dawno temu, a dokładnie przed świętami pewien gość, nazwijmy go Ja, zażyczył sobie na prezent Orange Box. Wszystko szło pięknie, Ja był przezornym człekiem, więc grę zamówił jeszcze dwa tygodnie przed świętami, by kurier zdążył na czas. Ja długo czekał, obawiając się, że mimo wszysko oczekiwana paczuszka nie dojdzie na czas.
Lecz pewnego słonecznego dnia (a może to był dzień deszczowy?) Ja wrócił z przybytku męk i tortur, zwanego w niektórych kręgach szkołą, i niczego się nie spodziewając po wejściu do domu ujrzał JĄ. Była zasadniczo brzydka, szara, z jakimś białym czymś przyklejonym "od frontu", ale Ja wiedział, że tak jak ludzi nie powinno oceniać się po wyglądzie, a książek po okładce, paczek nie wolno oceniać po opakowaniu!!! Ja cierpliwością nie grzeszył, więc z szałem w oczach, niewyraźnie pomrukując jakieś dziwne słowa (przypadkowi świadkowie mówią, że pojawiła się wzmianka o skarbie i syk) rzucił się na niczego niespodziewające się opakowanie. Jednak w tym momencie do akcji wkroczył Inkwizytor. Ten znający się na torturach potwór (w innych okolicznościach zwany ojcem) szybko zabrał paczuszkę biednemu Ja, i z szyderczym uśmieszkiem zakrzyknął: "Nie będzie Ci dane zagarać dziś, czekać musisz, harharhar". Ja postanowił przyjąć postawę Hitlera, który, jak wiadomo nie zaatakował linii Maginota od frontu, lecz je ominął. Ja tego dnia zachowywał się bardzo dziwnie. Umył podłogi itp. Owi kaci zaniepokoili się nieco. "Czyżby tortura okazała się zbyt bolesna?" - zapytali się nawzajem jednocześnie. Jednka postanowili poczekać z wzywaniem "tych-w-białych-fartuszkach-i-nie-mam-na-myśli-piekarzy". Cierpliwość zaskutkowała, bowiem wieczorem Ja pokornie zapytał, czy nie może dostać paczuszki wcześniej. Nie udał się jednak ten plan, tak jak Hitler Ja nie odniósł sukcesu, jedyne co mu pozostało to cierpliwie czekać na TEN dzień. W tym miejcu, ze względu na was, drogie dzieciaczki, ominę te bolesne i ciężkie chwile i przjdę od razu do momentu, gdy Ja usiadł po jakże nudnej kolacji przed komputerem i do napędu włożył Płytę. No i to był opoczątek końca... Najpier okazało się, że p%^$&^@y Steam odmawia zainstalowania zawartości na dysku, na który znajduje się jego jaśniepański tyłek. Po przeinstalowaniu Steama Ja rozpoczął instalację, po czym wygodnie usiadł z książką co chwilę zerkając z nadzieją na monitor. Już chwilkę później Ja zdziwił się bardzo, bo instalator nie żądał włożenia drukiej z płyt... Natomiast przy próbie uruchomienia jednej z gier pakietu spisek wyszedł na jaw. A mianowicie by grać Ja musiał śćiągać 15 GB danych!!! Ja dysponował szybkim łaćżem, więc stwierdził, że najpóźniej jutro w południe będzie mógł cieszyć swe oczy i umysł świetnymi grami. Ale niestety Ja nie był osamotniony w wyborze prezentu, i wiele osób zaczęło ściągać te same dane w tym samym momencie. Co prawda serwer nie padł, jednak prędkość ściągania nie była zadowlająca. "No ale cóż mogę zrobić?" - zaptyał sam siebie zasmucony Ja. Lecz nagle... Ja znalazł sposób! Zatrzymał ściąganie 2 z 3 gier, mając nadzieję, że transfer mocno podskoczy w górę. Tak też się stało. Ale nic co dobre nie trwa wiecznie. W tym momencie kolejny Nowobogacki zapalił 30m lampek, którymi owinął cały dom, na wypadek gdyby piloci samolotow też świętowali i chcieli na chwilkę zatrzymać się na jego dachu. Ja niczego nie świadomy patrzy na skaczące liczby obok napisu ROZMIAR NA DYSKU, gdu po chwili wszystko zgasło. Monitor, światło, telewizor, wszystko! Ja zasmucony postanowił zaczekoć do momentu włączenia prądu, lecz w końcu zmęczony padł na swe łoże. Rano (czy raczej po południu) wstał, czymprędzej włączył komputer i rozpoczął pobieranie. Tym razem się udało. W niezbyt długim czasie (co to 6 godzin do całego życia??) Zainstalował wszystko i zaczął grać. Sielanka ta trwała do dziś. Bowiem Ja wybrał się do kina (na film "Jak zostać królem" który poleca, i prawdopodobnie będzie pisał o niesprawiedliwości przy okazji wręczenia Oscarów) i prz okazji zakupił nowe cudeńko. Zwało się ono Empire:Total War, było ładnie zapakowane, a do tego Ja nie musiał czekać, by w nie grać. To jednak znów było oszustwo, z niewiadomych przyczym Empire instalowało się 2h, a potem zaczeło ściągać swe aktualizacje, co trwa także teraz, gdy wam to opowiadam. Drogie maleństwa, godzina późna, czas spać. Nie wim jak to się skończy, choć podejrzewam, że sielanka potrwa do momentu zakupu nowej gry, że czasami te momenty się powtarzają, jak to napisał ktoś wielki: czasami wracają.... No ale wy jesteście jeszcze za małe na takie opowieści, szybko do łóżek, bo wasza mama znowu będzie miała do mnie pretensje.
Dobranoc.
5 Comments
Recommended Comments