Retrocenzja - "Bajki robotów" i "Opowieści o Pilocie Pirxie"
Korzystając z tego, że brat właśnie przerabia w szkole te książki, postanowiłem przeczytać sobie te dwie perełki polskiego S-F, do czego zachęcam również czytelników (nawet jeśli już Lema znacie na wylot).

Bajki Robotów
Tytuł mówi sam za siebie - "Bajki..." to zbiór utrzymanych w konwencji bajek opowiadań, które osadzono w futurystycznym świecie. Mamy więc królów, piękne księżniczki, odważnych rycerzy, złe smoki i ukryte skarby, ale wszystkie są "przemielone" na SF - Wszystkie postacie to roboty, zamiast krain mamy planety, smoki są mechaniczne, a jedyni rycerze, jakich spotkamy to elektrycerze.
I to rzecz, która uderza jako pierwsza - Lem doskonale bawi się językiem. Subtelne gierki słowne bywają prześmieszne, jak Smok, który wyciąga z siebie pierwiasetk, garłacz strzelający antymaterią, atomy złota jak pięść wielkie czy telegraf, którego drut robiono coraz cieńszy i cieńszy, aż powstał telegraf bezprzewodowy Nie jest to przy tym ortodoksyjne, hard-SciFi - dla zrozumienia treści i przesłania bajki nie jest konieczna znajomość podstaw chemii, matematyki czy fizyki (ale się przydaje;)).
Bo wszystkie bajki, mimo swojej bardzo ciekawej i dającej wiele przyjemności formy niosą też za sobą prosty morał, typowy chociażby dla bajek Ezopa - nie wywołuj wilka z lasu, czasami to nie silny, a mądry wygra walke, a czasem skarb zdobędzie tylko... głupi.
Wreszcie można dojrzeć kolejne dno - postać człowieka, która przewija się przez kilka bajek - przedziwnej istoty, która żyje krótko, jest złośliwa i bardzo mściwa, napawa roboty obrzydzeniem (jest miękki i blady, połyka wodę) i przerażeniem (ludzie przemierzają kosmos i mszczą się na wszystkich napotkanych robotach za to, że przed wiekami maszyny uciekły od nich).
Książka Lema jest przez to pełna sprzeczności - to ładne i miłe SF, technologiczne opowiastki, głębokie prawdy ukryte pod płaszczykiem wesołych opowiadań. Całość można wielokrotnie czytać i rozumieć na wielu poziomach.
Rzadko zdarza się, żebym mógł coś z czystym sercem polecić, ale w tym wypadku nie mam wątpliwości - jeśli jeszcze nie czytaliście, koniecznie wypożyczcie albo kupcie tą książkę!

Reblog if you think this cover sucks
Tutaj już nieco inny kaliber - "Opowieści..." to opowiadania o przygodach tytułowego Pirxa, najpierw kadeta, potem nawigatora i wreszcie komandora, osadzonych w hard sci-fi. Czemu hard SF i co to jest?
Bo to gatunek, w którym, wraz z nutką filozofii, Lem się specjalizuje - Statki kosmiczne nie mają grawitacji "ot tak", nie uświadczycie zielonych ludzików, w próżni nie słychać dźwięku, a promień lasera jest niewidoczny. Akcja zostaje osadzona w świecie, w którym kolonizacja planet naszego układu stała się faktem, a lot rakietą jest czymś równie niebezpiecznym i ekscytującym jak rejs transatlantykiem przed kilkudziesięciu laty. A wszystko to zostaje podane bardzo "codzienny" sposób - bez obszernych opisów sprzętu, zjawisk i instytucji, z użyciem astrofizycznego "slangu" ("g" jest tu na porządku dziennym). Lem zakłada, że czytelnik zna podstawy fizyki i nie prowadzi za rączkę przez wszystko, co jest w książce opisane (ze wszystkimi objaśnieniami musiałaby być chyba dwa razy grubsza). I jest w tym szaleństwie metoda - przedstawiony świat jest żywy i wciągający, a czytelnik może z łatwością postawić się w miejscu bohatera i spytać "co ja bym w takiej sytuacji zrobił?". Bo dylematy są momentami wcale ważkie. Pod tą przykrywką technologii i nowoczesności wciąż znajduje się człowiek i w decydującym momencie liczą się nie miotacze antymaterii ani bomby atomowe, ale właśnie wytrzymałość i zdrowy rozsądek człowieka.
Lem przy całym swym talencie do tworzenia maszyn i odkrywania zjawisk zupełnie dobrze radzi sobie też z ludźmi - ich zachowanie, przywary, sposób działania i mówienia stanowią przeciwwagę fantastycznych planet i zjawisk; Ten "pierwiastek ludzki" stanowi łącznik pomiędzy tym, co dla nas codzienne i oczywiste, a tym co zupełnie niesamowite. W kilku opowiadaniach (Terminus, Polowanie, Wypadek, Rozprawa) Lem stawia trudne i odważne pytania o granice rozwoju robotyki, o tym, w jakim kierunku podąży i jakie będą tego konsekwencje. I dzięki tym rozmyślaniom "Opowieści o pilocie Pirxie" można, podobnie jak "Bajki..." czytać na różnych poziomach - jako niezobowiązujące przygody poczciwego pilota, albo (niemalże) rozprawy filozoficzne o człowieku i maszynie.
I podobnie jak "Bajki Robotów" tą książkę również gorąco polecam.KONIEC.
4 Comments
Recommended Comments