Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3426
  • wyświetleń
    544842

Sprawa odśnieżania


...AAA...

422 wyświetleń

Zima powróciła. Mroźno jak cholera. Nie lubię zimy. Nie znoszę śniegu. W dodatku drogowcy znowu zaskoczeni. Skoro już jednak nas pokarało, to dlaczegóż tego nie wykorzystać? Oto trzy kazusy prezentujące, jak zimowa aura może przynieść korzyści prawne szarym obywatelom.

1. Piotr Z. wychodził rano do pracy. Ubrał się ciepło - gruba kurtka, czapka, rękawiczki, kalesony. Jednym słowem pełna gotowość. Niestety na niewiele się to zdało, bowiem zaraz po przekroczeniu progu klatki schodowej Piotr poślizgnął się na lodzie przykrytym warstwą śniegu. Otwarte złamanie ręki nie jest dobrym początkiem dnia...

Nieszczęśliwy wypadek czy raczej czyjeś niedopatrzenie? Wielu powie, że skoro jest zimno to oblodzenia są rzeczą naturalną. Jednakże równie oczywistym jest obowiązek odpowiednich służb, zminimalizowania ryzyka złamania karku przez przechodnia. Spójrzmy w ustawę o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 1996 roku: Art. 3.1 3) (Gminy) Zapobiegają zanieczyszczaniu ulic, placów i terenów otwartych, w szczególności przez: zbieranie i pozbywanie się, z zastrzeżeniem art. 5 ust. 4, błota, śniegu, lodu oraz innych zanieczyszczeń uprzątniętych z chodników przez właścicieli nieruchomości oraz odpadów zgromadzonych w przeznaczonych do tego celu urządzeniach ustawionych na chodniku. Tak więc obywatele i obywatelki - jeśli tylko złamaliście rękę, wywracając się na nieobsypanym solą lub piaskiem chodniku, pozywajcie śmiało swoją gminę. Trzeba jednak pamiętać o dowodach - zdjęcie nieodśnieżonej drogi może być bardzo przydatne. Oszałamiającego odszkodowania raczej nie będzie, ale zwrot kosztów leczenia jest bardzo prawdopodobny.

2. Henryk. K. jadąc nieodśnieżoną drogą osiedlową spowodował kolizję. Na łuku autem zarzuciło, przez co kierowca wyjechał na przeciwległy pas uderzając w nadjeżdżające auto. Na szczęście kierowcy żadnego uszczerbku nie doznali, jednak Henryk otrzymał od policji mandat w wysokości 300 zł i kilka punktów karnych. Kierowca postanowił walczyć o odszkodowanie z zarządem dróg gminnych.

Ta sprawa jest znacznie cięższa do rozpatrzenia. Przede wszystkim Henryk K. przyjął mandat nijako przyznając się do winy. Poza tym, powinien przedstawić swoje spostrzeżenie na temat stanu drogi już policji. Dopiero z pełną dokumentacją, najlepiej potwierdzoną przez mundurowych można bez obaw rościć sobie prawo do odszkodowanie od odpowiedniego zarządcy dróg. Oczywiście trzeba najpierw się upewnić, że jechaliśmy z dozwoloną prędkością, a auto było wyposażone w opony zimowe.

3. Mieszkający w Lublinie Janusz L. był umówiony na ważną konferencję odbywającą się w Krakowie. Nieszczęśnik postanowił skorzystać z usług Polskich Kolei Państwowych. Jak można było się spodziewać, pociąg spóźnił się półtorej godziny, a do celu dojechał kilka godzin później niż przewidywał usługodawca. Z powodu sporego spóźnienia Janusz nie zdążył na konferencje, przez co nie otrzymał obiecanej wcześniej gratyfikacji. Poszkodowany mieszkaniec Lublina postanowił ubiegać się o odszkodowanie od PKP.

Janusz L. w zasadzie nie ma szans na uzyskanie odszkodowania. Osobie korzystającej z usług przedsiębiorstw przewozowych, przysługuje jedynie zwrot kosztów biletu. Spóźnienie pociągu musi jednak przekraczać godzinę (co na polskie warunki jest opcją całkiem przyzwoitą). Konkrety zawiera art. 16 stosownej ustawy: W przypadku gdy istnieją uzasadnione powody, aby przypuszczać, że opóźnienie przyjazdu do miejsca przeznaczenia przekroczy 60 minut w stosunku do umowy transportu, pasażer otrzymuje natychmiast wybór pomiędzy:

a) zwrotem pełnego kosztu biletu na warunkach, na jakich został opłacony, za część lub części niezrealizowanej podróży oraz za część lub części już zrealizowane, jeżeli taka podróż jest już bezcelowa w kontekście pierwotnego planu podróży, wraz z zapewnieniem w odpowiednich przypadkach połączenia powrotnego do miejsca wyjazdu w najbliższym dostępnym terminie. Zwrot jest dokonywany na takich samych warunkach jak wypłata odszkodowania; albo

b) kontynuacją lub zmianą trasy podróży, przy porównywalnych warunkach przewozu, do miejsca docelowego w najbliższym dostępnym terminie; albo

c) kontynuacją lub zmianą trasy podróży, przy porównywalnych warunkach przewozu, do miejsca docelowego w późniejszym terminie dogodnym dla pasażera.

Walczmy więc z zimą! Jeśli nie z samą przyrodą, to chociaż z jej skutkami.

tigermp.jpg

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Ja bardzo lubię zimę... Ogólnie bardzo lubię chłód, dlatego że... uwaga... mam uczulenie na ciepło! Tak, mnie też to zaskoczyło ;)

A co do prawa - akurat pisałem egzamin z prawoznawstwa, kułem całą książkę kilka razy (mała, bo mała, ale przyzwoity wstęp), a 2/3 pytań było na poziomie liceum, a 1/3 na poziomie jednego wykładu... Ważne, że trochę mi się to przyda i wiem, kiedy ex nunc, ex tunc, in dubio pro 1, 2, 3, kiedy się dowodzi, kiedy są domniemania, kiedy i jak stosuje się wykładnię (co może trochę dziwić, zwłaszcza z medialnych procesów, gdzie mamy wiele przykładów wykładni sensu largo - czyli adwokackich popisów znajomości dyrektyw preferencji, historii procesów i wnioskowań (oraz wmawiań ;)). Bądź co bądź często gminy, przynajmniej w powszechnym mniemaniu, mają gdzieś reguły instrumentalnego nakazu i zakazu...

BTW - IM T3H INQUISITOR - FEAR ME! ;)

Link do komentarza

Jeśli chodzi o oblodzenia i zaśnieżone drogi czy chodniki, to prawo prawem, ale trochę rozumu też ludziom by się przydało. Jeśli ktoś jedzie samochodem, po mroźnej i snieżnej (szczególnie pierwszej) nocy i spodziewa się, że rano wszystkie drogi będą czarne i najlepiej suche, to niech się postuka po łepetynie. To juz nie jest kwestia zaskoczenia drogowców, bo też mają ograniczone zasoby. Nie usprawiedliwiam nikogo, bo nie raz byłem świadkiem, zalegania dużych ilości śniegu przez kilka dni, szczególnie na mniej uczęszczanych drogach, niemniej nie pierwszą zimę jeżdżę samochodem i co dzień właściwie o tej porze widuje się wielu pretendentów do wyrzucenia na łuku jak Pan Henryk.

Wiadomo, że fajnie się jeździ po czarnej, suchej, ale jeśli Pana Henryka zarzuciło na łuku, to bardziej dlatego, że nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze (nawet jeżeli nie przekroczył maksymalnej dozwolonej), niż z powodu ośnieżonej drogi (i dałbym sobie pukiel włosów obciąć, że tak by się sprawa skończyła gdyby mandatu nie przyjął).

Z drugiej strony gdybym jechał ostrożnie (nie wszystko w końcu da się przewidzieć - ALE URWAŁ) i mimo wszystko wylądował w rowie czy na innym samochodzie, to na pewno bym o swoje się u zarządcy drogi dopominał.

Co do kolei to przyznam, że ofiarą spóźnień nie raz byłem, ale biegać mi się za tym nie chciało specjalnie. Godzina spóźnienia i 25% zwrotu biletu? To mnie podróż tramwajem na dworzec i z powrotem więcej będzie kosztować, a aż takim ostatnim sprawiedliwym, żeby o każdą złotówkę walczyć to ja nie jestem.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...