Desktop Dungeons
Tym razem bez wymyślnych tytułów typu Biurkowe Lochy czy Pulpitowe Podziemia - gra nieskomplikowana, więc i tytuł prosty. O małe co nie napisałbym, że gra prosta. Oj nie, nie. Prosta to ona nie jest.

Desktop Dungeons to pewna wariacja na temat gier roguelike (read more: http://pl.wikipedia.org/wiki/Roguelike). Wariacja polega głównie na miniaturyzacji. Gra została stworzona przez studio QCF Design (które ma też inne ciekawe projekty na koncie) z myślą o rozgrywkach trwajacych od 5 do 15 minut. Należy też przygotować się na śmierć, wiele śmierci. Albo i trochę więcej. Ale o tym za moment - teraz jeszcze trochę pożyjecie.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest proste. Abosolutnie podstawowe graficznie menu (Excel przychodzi na myśl), lecz opcji jakby sporo. Większośc jednak wyszarzona - tak, tak - będzie co odblokowywać. Na początek dostajemy 5 ras i 4 klasy. Do odblokowania mamy jeszcze 2 rasy zwyczajne oraz 3 rasy specjalne (które są jednocześnie rasą i klasą). Zaczynami więc z Ludziem, Elfem, Krasnalem, Niziołkiem i Gnomem (nie bić, tłumaczenia własne), którzy mogą zostać wojownikiem, złodziejaszkiem, kapłonem i magiem. Każda z klas ma dwie 'kontynujacje', które odblokowujemy po przejściu 'normalnego' lochu postacią poprzednią. Do tego mamy 3 klasy specjalne i trzy wspomniane raso-klasy.

Właśnie, właśnie. Tryb normalny. Nie dość, że mamy sporo możliwości dla naszej postaci (każda rasa i klasa to konkretne bonusy i umiejętności)... to jeszcze mamy różne tryby. Typu Wężowa jama, Biblioteka czy... Kampania. Przed nami więc spooooro zabawy.
A teraz pora na gwóźdź programu, czyli samą roz(g)rywkę. Grę zaczynamy od marnej jedynki poziomowej, czyli możemy zginąć bardzo prędko. Albo i szybciej. Na początku trzeba wyszukać cele na swoim poziomie, bo większości przypadków różnica 2 poziomów oznacza pewną śmierć. Z czasem na mapie znajdujemy potiony (mana i zdrowie), złotow, jednorazowe sklepiki, bonusy do statystyk (atak, mana, zdrowie) oraz czary i ołtarze. Dwa ostatnie elementy zasługują na nieco więcej słów. Czary mają postać losowo rozrzuconych po mapie tzw. glyphs. Można ich używać lub niszczyć. Każda rasa ma inny bonus za zniszczenie czaru, więc dochodzi dodatkowy element łamigłówki. Natomiast ołtarze poświęcone są konkretnym bóstwom, które nagradzają gracz tzw. piety points za czyny zgodne z ich boską naturą. Jeden może lubić zniszczenie, a inny niszczenie ścian. Należy jednak uważać - za postępowanie niezgodne z wiarą bogowie każą srogo (ach, gdyby tak było i u nas).

Skąd jednak tyle śmierci? Poziomy są generowane losowo, co sprawia, że czasem okazuje się po paru ruchach, że jedyne co możemy zrobić, to rzucić się samobójczo i zginać od jednego strzału goblina, meatboya czy innego zombiaka. Rzadko się tak zdarza, ale zdarza. Aby wygrać partię, należy pokonać lochowego bossa za poziomie 10, który jest mocno przypakowany i czasem nawet po wybiciu całego lochu okazuje się, ze nie mamy z nim szans. To jest właśnie największym wyzwaniem - tak rozwinąć i poprowadzić postać, aby na końcu mogła zmierzyć się z bossem. Czasem wymaga to sprytu, czasem ryzyka, a nigdy nie jest proste - zwłaszcza jeśli po drodze zużyjemy wszystkie pomoce.
Na koniec jeszcze dwa słowa o najbardziej nietypowym elemencie gry. Nasze postacie regenerują manę oraz zdrowie... Ale nie tak sobie po prostu - punkty wracają nam w zamian za odkrywanie lochu. Nie należy więc zapędzać się i od razu lecieć, gdzie popadnie. Trzeba od początku oszczędzać eksplorację, bo na końcu bardzo te punkty mogą się przydać.
Sam nie wiem, czy nie zarzuciłem Was za bardzo szczegółami, ale chcę podkreślić - gra wciąga. Idealnie eksploatuje syndrom 'jeszcze tylko jednego poziomu' i daje nadzieję. Nawet po entnastej nieudanej próbie wydaje mi się, że następnym razem mi się uda. A jak nie magiem, to wojownikiem. A może w końcu złodziejem? A może zachęci Was Cyniczny Brytol...
Dla osób, które już się wciągnęły, mam ciekawą wiadomość - ponoć powstaje 'pełna' wersja gry ze sporo lepszą grafiką i całą resztą. W sumie grafika lepsza mi niepotrzebna, ale w ramach podziękowania z twórców może nawet bym sobie zakupił. Gorąco zachęcam do pobrania gierki (http://www.qcfdesign.com/?cat=20, 4,3 MB) i dzielenia się wrażeniami. A tych już wciągniętych proszę o ew. rady lub też pochwalenie się postępami. Howgh!
Wiesław Myśliwski
Traktat o łuskaniu fasoli
12 Comments
Recommended Comments