Jump to content
  • entries
    126
  • comments
    286
  • views
    74,786

Kowarekake no Orgel


knogi.jpg

Kowarekake no Orgel (???????????) to niezależna produkcja studia ElectromagneticWave wydana w grudniu 2009 roku i trwająca 30 minut. Opowiada historię Keiichiro, który pewnego dnia znajduje w stercie śmieci niedziałającego androida (akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości) wyglądającego jak typowa loli. Z dość zrozumiałych powodów bierze ją do siebie, gdzie mała znowu zaczyna działać, a chłopak po krótkim zapoznaniu się ze specyfikacją jej modelu (i nie mam tu na myśli nie zdrożnego) nadaje jej imię Flower. Tak wszystko się zaczyna. No dobra, w rzeczywistości sam początek to scena wyrwana z części pod koniec, ale chronologicznie rzecz biorąc mam rację.

Do fabuły wrócimy potem, bo teraz mam zamiar skupić się na technikaliach. Niby dzieło niezależne, ale w żadnym razie nie można powiedzieć, że brzydkie. Może niektórzy się tego obawiali i wyczekiwali narzekania na koślawe postacie, słabą animację, brzydkie tła itd. Wszystko jednak jest bardzo porządne, tła szczegółowe i dobrze nakreślone, postacie mogą się podobać (szczególnie Flower), zaciachów w animacji nie zauważyłem. Ogółem podobało mi się i spokojnie można uznać, że tutaj twórcy podołali zadaniu tworząc coś, na co zwyczajnie miło się patrzy. Głosy również pasują do postaci, a reszta udźwiękowienia mi nie przeszkadzała.

Właśnie, postacie i historia. O to głównie chodzi w tej pozycji i do nich pora przejść. Keiichiro to normalny, może tylko nieco zamknięty w sobie młody facet mieszkający sam, który uznał, że skoro robot już działa, to go w końcu nie wyrzuci z powrotem na śmietnik. Z czasem dowiadujemy się, co w jego domu robi gitara, nawet mimo tego że nigdy na niej nie gra i dlaczego mieszka sam. Przywiązuje się też do Flower, ale trudno mu się dziwić. To urocza, pomocna osóbka, która nawet mimo bycia przestarzałym modelem, problemów z pamięcią, niemożności odczytywania katakany i braku zdolności muzycznych wprowadza trochę radości do codziennego życia Keiichiro. Gotuje (co prawda ciągle jedną potrawę, ale mniejsza z tym), prasuje, sprząta, chodzi na zakupy, uczy się jeździć na rowerze. Zadaje też pytania. O wspomnianą gitarę i człowieka spotkanego na festiwalu, który mówił coś o dawnym zespole, o rodzinę, o to czy Bóg wysłucha jej modlitw, skoro jest robotem. Szczególnie to ostatnie pytanie wprowadza nieco filozoficznego smaczku i może skłonić kogoś do zastanowienia się chwilę nad odpowiedzią. Zostaje jednak jeszcze jedno, lżejsze pytanie: ?kiedy pojedziemy nad morze??. Cóż, w końcu tam docierają, ale w mocno niesprzyjających okolicznościach. Nie chcę spoilerować zbytnio, ale powiem tyle, że o ile całość utrzymana jest w dość luźnym klimacie, to pod koniec wkraczają mocno smutne elementy. Potem niby ?wszystko będzie dobrze? i po scenie na plaży kłopoty mijają, ale scena tuż przed napisami i zaraz po nich mówią co innego? Cóż, to było nie do uniknięcia. Jasne, chciałoby się inaczej, ale cudów nie ma. Widać przynajmniej, że Keiichiro coś wynosi z tej znajomości. Chyba nawet więcej, niż mógł się spodziewać.

To dobre anime. Odprężające i opowiadające o codzienności, ale potrafiące zagrać na emocjach. Zazwyczaj łatwo mnie wzruszyć i ogółem rozkleić, myślę jednak, że ciężko tak zwyczajnie machnąć ręką na to co się dzieje w pewnym momencie. Doceniam fakt, że nie próbowano poszerzyć grupy docelowej dodając fanseriwsowe elementy koncentrujące się na Flower, na co potencjał był. Tutaj ze dwa-trzy razy jest blisko pantyshota, ale tylko blisko. Flower broni się i bez tego, jak zresztą całe KnO. Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć coś lekkiego i obyczajowego z nutką dramatu, to powinien sobie sprawdzić, to w końcu tylko 30 minut. Tyle można chyba bohaterom poświęcić.

Aha, jest jeszcze special, ale o nim nie da się napisać zbyt wiele. Jakieś 8 minut opowiadające o Flower udającej się na zakupy z zamiarem zdobycia składników do potrawy, która poderwie do życia niemrawego Keiichiro. Na miejscu spotyka jeszcze dwa podobne sobie androidy i to na ich dialogu koncentruje się większość akcji. Jak dla mnie mogło być, choć szału nima. Zresztą to tylko special.

PS Tak właściwie to mój pierwszy wpis tutaj, który do tego miał się pojawić... w styczniu? Jakoś tak. Cóż, właśnie przez tego typu terminowość nie mam swojego własnego bloga, ale następne wpisy tutaj postaram się robić z nieco większą regularnością :]

3 Comments


Recommended Comments

piotrekn

Posted

Tak się złożyło, że choć nawet nie było w planach, to sobie obejrzałem i zdecydowanie podzielam opinię Aidena (zresztą, pewnie w odpowiednim momencie sam też opisze dokładniej swoje odczucia). Bardzo mi się spodobało choćby to, jak Flower zmienia Keiichiro przez swoją, bądź co bądź, dziecinność oraz przywiązanie.

Spójna, składna i poruszająca historia idealnie zamknięta w 30 minutach.

tojatu

Posted

Nie jestem fanem aż tak krótkich form ;]. Zaledwie jedna OVkA to niewiele, ale skoro oceny są pozytywne to w wolnej chwili obejrzę.

Zawsze można mieć nadzieję, że później powstanie pełnoprawna seria TV (ehh...ja chcę Strait Jacket i Cat Shit One ;()

Aiden

Posted

Seria TV właściwie na pewno nie powstanie, bo to zamknięta historia z wyraźnym końcem, nic też o tym nie słyszałem (z drugiej strony nie rozglądałem się też zbytnio). W sumie to rzeczywiście szkoda, bo z KnO byłaby dobra seria na, powiedzmy, 12-13 odcinków, ale cieszmy się tym, co mamy :)

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
×
×
  • Create New...