Skocz do zawartości

Antyświat.

  • wpisy
    2
  • komentarze
    2
  • wyświetleń
    1343

,,Majkel tu, Majkel tam, a ja na gitarce gram..."


LadyJokerina

343 wyświetleń

No właśnie. Maj... Tfu, Michael Jackson. Zwany również Królem Popu, Królem Tandety, Pedofilem, Zdrajcą Krwi? I jeszcze jakoś, ale nie przytoczę. Świętej Pamięci Król Popu, tragicznie zmarły (już nie pamięta) całkiem niedawno.

Wiecie, jeszcze niedawno przyznać się do słuchania Jacksona, było największym obciachem. On był be, bo się wybielił i został oskarżony o molestowanie dziecka.

Teraz, kiedy już nie żyje, z czego jednak sporo się cieszy, nagle większość ludzi okazała się być jego WIELKIMI FANAMI. Gdzie nie zajrzę ? Jackson. Jeszcze do niedawna tak było z Małaszyńskim, no ale on żyje (jeszcze). Otwieram gazetę ? Michael. Włączam radio ? Michael. Włączam telewizor ? Michael. Włączam komputer? No dobra, tam Michaela jeszcze nie ma. Jest go za to pełno w Internecie. Na obrazkach z serii ,,kochanie, wróć!?. Wszyscy płaczą, jaki to on świetny, cudowny, etc. Ktoś go nawet porównywał do JPII. Już pomijając fakt, że JPII nie był piosenkarzem (albo to ja o czymś nie wiem? Ale wątpię), no ale ok, ludzi sprawa.

No właśnie, Michael jest wszędzie. Wszędzie ołtarzyki, artykuliki, audycyjki. Wielka, międzynarodowa żałoba. Oraz nieodłączne teksty z cyklu ,,On żyje!?. Owszem, żyje w sercach fanów. No i rodziny wraz z przyjaciółmi, ale to raczej ,,oczywista oczywistość?. Oraz na listach. Jakich listach? Listach królów. Król Rock?n?Rolla ? wiadomo, Elvis. Król Rapu ? 2Pac, nawet ja tak uważam. Król Reagge ? Marley. Król Rocka ? to już raczej kwestia dyskusyjna, ale powiedzmy, że Cobain. Król Metalu ? różni ludzie różnie mówią, dla moich znajomych jest to Lemmy. Król Jazzu ? chwilowo ciężko powiedzieć. Król Popu ? Michael, ewentualnie Prince.

Podsumowując ? Michael jest już dosłownie wszędzie, co nie jest zbyt fajne. Jak już pisałam, do niedawna przyznać się do lubienia jego muzyki było obciachem. Teraz jest to cool i na czasie. Za to nikt jakoś nie pamięta okresu, kiedy nazywano go ,,mutantem?, ,,dziwolągiem?, gdzieś nawet padło ,,dziecio*beep*?. Kiedy cała histeria się skończy, będziemy mieli powtórkę z Elvisa i 2Paca (okazjonalnie towarzysza Lenina, co nie jest żartem) - ,,Michael wiecznie żywy?. Za czterdzieści lat już tego nie będzie (a właściwie, to cholera jedna wie?), ale i tak może to być uciążliwe.

Zastanawia mnie co prawda kilka spraw (np. opis mojego znajomego, o graniu dla Boga?), ale najbardziej dręczy mnie jedna kwestia: czemu musiał umrzeć, by go doceniono? Czemu prawdziwe gwiazdy muszą skończyć żywot, żeby ktoś zobaczył pełnię ich talentu?

Namotałam, więc już kończę. Ach, prawie zapomniałam: nie jestem i nigdy nie byłam fanką Michaela. Nie kwestionuję jego talentu, ale czemu, tumany jedne, wszyscy go wielbicie dopiero po śmierci? Tak was pociąga umierane?

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...