Gramofony i rękawiczki.
Witajcie.
Dzisiejszy wieczorny wpis zmuszony jestem zacząć od przeprosin za to, że długo nie pisałem na blogu . Spowodowane było to dość mocnym pogmatwaniem się spraw prywatnych, które teraz przynajmniej po części udało mi się rozplątać. Dzięki temu, mogę już wrócić do mojego bloga.
Zacznę tradycyjnie od wstępu muzycznego.
"I can't get through
Knots in my mind
I resent
The self i can't find
I can't get through
A paper and a pencil
Are the best friends i've got
I went to downtown LA.
Got picked up by the cops
I didn't get what i wanted
But i didn't care a lot
I saw that life was kidding
Look on"
Ten tydzień był na swój sposób tygodniem dla mnie dziwnym, okropnym i świetnym w jednym. Jedną z najmilszych niespodzianek jakie mi się przytrafiły było znalezienie ukochanego gramofonu u dziadka na strychu. Dzięki niemu spędziłem bardzo przyjemny wieczór rozmawiając z siostrą i słuchając świetnej muzyki z tego magicznego urządzenia. Mniej więcej tu kończą się rzeczy miłe. Wczoraj naszła mnie refleksja nad sumieniem nauczycieli i ewentualnym posiadaniem przez niektórych z nich poczucia humoru. Nie wiecie o co chodzi.. No tak, pewnie nie powinienem się temu dziwić, ale jakoś nie potrafię. Wytłumaczcie mi czemu tydzień przed feriami nauczyciele zaplanowali nam 10kartkówek i 3 sprawdziany co? Czy oni nie wiedzą, że będą musieli to sprawdzać w FERIE?!(to kończy się oficjalny bulwers time ) Wiem, że brzmi to bardziej jak tekst pisany przez nabuzowanego nienawiścią i lenistwem małolata, ale wyprowadzę was z błędu. To nie jest tekst pisany przez nabuzowanego nienawiścią małolata. Pewnie, mam dopiero 15lat, mało wiem o życiu, ale nie zachowuję się jak taki obiekt i nie mam zamiaru.
Taak...pozwólcie, że pomyślę i wrócę do normalnego toku myślenia.
Ogólnie rzecz biorąc ostatni tydzień był dla mnie katorgą psychiczno-uczuciową i cieszę się, że mam go za sobą. Natomiast z tym tygodniem wiążę wielką nadzieję, ponieważ istnieje szansa, że szczególnie ważna dla mnie osoba(ukochana
) przyjedzie w tym tygodniu do Sandomierz, zresztą tak jak obiecałem pozdrawiam ją bardzo gorąco. Oprócz tego postaram się jak najlepiej napisać owe sprawdziany i kartkówki(czy ja już mówiłem jak nie znoszę optyki?
). Wiem mój blog jest chaotyczny, nudny i ogólnie niemrawy, ale hmm...mam to chyba nawet gdzieś bo czuję wewnętrzną potrzebę wyrzucenia tego wszystkiego z siebie i właśnie dlatego powstał ten blog. Dodam jeszcze, że jazda na snowboardzie jest to świetna zabawa i jeden z najlepszych sposobów na zapomnienie o kłopotach, a więc na deski i jazda, to nie boli....no może czasem!
Jeśli chodzi o ten wpis to będzie chyba na tyle. Następny będzie oczywiście we wszystkim dobrze znanym terminie: jak mi się zachcę. (i tak was to nie obchodzi).
Na koniec życzę wam abyście cieszyli się śniegiem póki jest, a tym którzy go nie lubią, aby się w końcu do niego przekonali
Mam dla was piosenkę na pożegnanie
2 Comments
Recommended Comments