Jump to content

Okiem Dabu

  • entries
    3
  • comments
    15
  • views
    33,020

A może... recenzje? W dzisiejszym odcinku - Risen.


Dabu47

400 views

 Share

Siedziałem sobie i myślałem... aż *pomyślałem*!

"Skoro mam już tego bloga, z którego nie korzystałem od długiego czasu, może coś na nim zamieszczę?" Postanowiłem więc powrzucać tutaj moje amatorskie recenzje pisane w wolnym czasie. :') Jestem pewny, że nie zastąpią wam one recek z CD-Action czy innych profesjonalnych serwisów, ale może komuś się spodobają...

Tak czy inaczej, oceniane gry są zawsze *deczko* przeterminowane, bo nie mam w zwyczaju kupować gier w dniu premiery. :') Mój styl pisarski też pozostawia wiele do życzenia, ale przeżyjecie. Jakoś. Może.

Od razu ostrzegam: jestem subiektywny do granic możliwości, nie szukam w grze zalet na zasadzie "a może komuś się coś takiego spodoba", więc nie jest powiedziane, że wszyscy się będą ze mną zgadzać. Na polemikę jestem otwarty (np. w komentarzach), byle z kulturą. ;')

W takim razie zacznijmy od pierwszej z brzegu recenzji - Risen, napisana przeze mnie niedługo po drugim ukończeniu gry (czyli parę miesięcy temu).

Risen ? Recenzja

Risen jest kolejną grą Piranha Bytes, niemieckiego studia mającego na koncie jedynie gry z serii Gothic. Risena przedstawia się jako staroszkolnego RPG, przy czym według osób tak go nazywających, ta stara szkoła RPG to pierwsze części Gothika i nic więcej.

Jako miłośnik Gothików, sięgnąłem po najnowszą grę tego studia bardzo chętnie ? zachęciły mnie liczne porównania do ich poprzedniej gry, więc było faktem, że prędzej czy później w Risena zagram. Do tej pory lubię czasem odpalić jakiegoś Gothika i za każdym razem przyjemnie mi się w niego gra. Nawet besztana trójka (również przeze mnie) z patchem 1.71 stała się bardzo przyjemnym produktem.

Risen zaczyna się dość standardowo. Ot, bezimienny bohater (znowu?) budzi się na plaży po zatonięciu statku, na którym płynął. Naturalnie nic nie pamięta. Zaraz po tym przywitany zostaje przez ? rzekomo ? przedstawicielkę płci pięknej. W tym przypadku bardzo bym się kłócił z tą pięknością, ale przecież nie to jest najważniejsze. Owa pani na imię ma Sara i będzie nam towarzyszyć przez pierwsze kilkanaście minut gry. Tuż po kilku wskazówkach wyświetlonych na ekranie, nasza obszarpana postać łapie jakiś patyk z ziemi i rusza by zbadać wyspę, na której się znalazła, a przy okazji odeskortować nowo poznaną panią w bezpieczniejsze miejsce.

Wyspa jest bardzo mała. Dużo do zwiedzania nie ma, zwłaszcza na początku, gdy ? jak na grę twórców Gothika przystało ? większość zakamarków jest strzeżona przez większe bestie, którym bezimienny na tym poziomie nic nie zrobi. Dlatego też trzymać się trzeba większych skupisk ludzi, gdzie mamy dużo większe szanse na przetrwanie, jeśli tylko nie zadrzemy z nieodpowiednimi osobami. Z tego właśnie powodu na samym początku czeka nas wybór stronnictwa, a co za tym idzie - klasy naszej postaci.

Rozwój postaci wygląda prawie tak samo jak w serii Gothic ? postać opisywana jest przez pięć współczynników (siła, zręczność, mądrość, żywotność i moc magiczna) oraz kilkanaście poziomowanych umiejętności. Co poziom nasza postać otrzymuje 10 punktów nauki, które wykorzystujemy na rozwój poszczególnych cech i umiejętności u trenerów ? ci dodatkowo pobierają również pieniężne opłaty, więc bez pracy nie ma kołaczy.

Na drzewku postaci wyróżniają się umiejętności walki ? miecze, obuchy, broń drzewcowa, łuki, kusze oraz trzy rodzaje magii kryształów ? posiadające aż 10 poziomów zaawansowania, co pozwala wyciągnąć słuszne wnioski, ze walka w Risenie gra pierwsze skrzypce. Ponadto wśród umiejek znajdą się również runy, zbieranie trofeów ze zwierząt, otwieranie zamków, skradanie się, kowalstwo, alchemia, etc. ? mówiąc krócej, standard.

System walki wykorzystany w Risenie jest podobny do Gothików, jednakże bardziej rozbudowany. Na początku walcząc bronią białą mamy do dyspozycji jedną, krótką sekwencję ataków, za pomocą, której możemy jedynie bezmyślnie klikać w przeciwników. Do tego dochodzi oczywiście funkcja bloku, będąca bardzo istotnym elementem przetrwania. Najlepsze zaczyna się jednak dopiero po konkretniejszym rozwinięciu umiejętności odpowiedzialnych za walkę ? z każdym poziomem zwiększają się nie tylko obrażenia od broni, ale dochodzą dodatkowe ataki (w różne strony), lepsze combosy, parowanie ciosów i różne inne takie bajery, które sprawiają że walczenie z przeciwnikami nie jest nudne, a rozwój postaci ma sens.

Gorzej sprawa ma się z pozostałymi umiejętnościami walki ? łuki i kusze z każdym poziomem zwiększają jedynie zadawane obrażenia oraz szybkość ich przeładowania. Podobnie ma się sprawa z magicznymi kryształami, ale do nich dostęp mają tylko zakonnicy ? pełnią one funkcję poziomowanych czarów (wśród run jest tylko jedno zaklęcie zadające obrażenia - sic!), więc czarodziej zmuszony jest korzystać z kryształów. Po wyszkoleniu jednego z trzech typów (ognisty, lodowy, magiczny), bohater może ciskać konkretne pociski płacąc za nie maną.

Na oddzielny akapit zasługują również umiejętności niezwiązane z walką, choć jest ich wyraźnie mniej ? alchemia, kowalstwo i jubilerstwo pozwalają bohaterowi tworzyć różne przedmioty z odpowiednich składników, ale poza miksturami stale zwiększającymi współczynniki, przedmioty te nie mają dużego zastosowania. Zwłaszcza, że gra brzydko kontroluje wszystko to, do czego mamy dostęp (o tym niedługo). Umiejętność otwierania zamków pozwala nam otwierać zamki za pomocą wytrycha przechodząc prostą, ale ciekawą mini-gierkę (identyczną jak w serii Gothic). Skradanie się pozwala cicho się poruszać, ale nie ma mowy o przemykaniu koło potworów ? umiejętność ta przydaje się tylko do włamań w mieście. Do tego mamy jeszcze umiejętność kradzieży kieszonkowej, odblokowującą specjalną linię dialogową w rozmowach z większością postaci ? po jej wybraniu nasza postać kieruje rozmowę na zupełnie inne tory (często kwestie są naprawdę zabawne), a my mamy możliwość podwędzenia jakiegoś przedmiotu z ekwipunku rozmówcy. Niestety, tylko jednego, a po tym danej postaci nie da się okraść ponownie.

Risen podzielony został na 4 rozdziały obrazujące historię naszego bohatera i wyspy. W pierwszym ? najlepszym ? główny bohater jest nic nieznaczącym obwiesiem, który próbuje się jakoś znaleźć pośród ludzi oraz podejmuje wybór dołączenia do któregoś ze stronnictw. W trakcie tego rozdziału bardzo dużo rozmawiamy z innymi postaciami i wykonujemy różne ciekawe questy, by zyskać ich sympatię. Ta część gry bardzo mi się podobała i wzbudzała duże skojarzenia z Gothikiem. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy.

Świat, mimo iż niewielki, jest teoretycznie otwarty. Ale tylko teoretycznie ? większość ważniejszych lochów zabezpieczona jest dziwnymi barierami (pomarańczowymi i niebieskimi), które zniszczyć będziemy mogli dopiero w konkretnym rozdziale (pomarańczowe w drugim, niebieskie w czwartym). Naturalnie za tymi magicznymi ścianami znajdują się bronie lepsze i ciekawsze, niż te, do których mamy dostęp na początku.

Drugi rozdział zaczyna się wraz z przyłączeniem do jakiegoś obozu oraz rozpoczęcia długiego questa (rozciągającego się na cały rozdział) znalezienia pięciu kryształowych dysków. Większość znajduje się w różnych dungeonach zamkniętych wspomnianymi wcześniej barierami. Jeśli pod koniec pierwszego rozdziału ktoś czuł radość z ? wreszcie! ? porządnej postaci, w normalnym pancerzu a nie jakichś szmatach, szybko się zawiedzie, bo cały drugi rozdział to chodzenie po bardzo podobnych lochach, w których naturalnie roi się od jeszcze silniejszych przeciwników.

Nie chcę zdradzać żadnej fabuły, ale po prostu nie mogę się powstrzymać przed opisaniem schematu, jaki rządzi pozostałymi aktami historii bezimiennego. Bez spoilerów fabularnych zaznaczę tylko, że cały trzeci rozdział to podróż po jednym, ogromnym lochu (do którego oczywiście wcześniej nie mieliśmy dostępu), w którym są jeszcze potężniejsi przeciwnicy niż drugim. Z kolei czwarty rozdział to znów wędrówka po pięciu różnych dungeonach (naturalnie zamkniętych nowym typem barier) i zbieranie tego czy innego śmiecia.

To jest cały Risen. Poza pierwszym rozdziałem, przez całą grę chodzimy po bardzo podobnych do siebie lochach i tłuczemy wrogów, od czasu do czasu rozwiązując jakąś prostą zagadkę. Naturalnie, co rozdział pojawiają się silniejsi przeciwnicy (również na wyspie), sprzedawcy mają lepsze przedmioty, gracz znajduje lepsze materiały do wyrobu lepszych przedmiotów i tak w kółko. Przeciwnicy w okresie jednego aktu nie respawnują się, a do tego zablokowany dostęp do większości kluczowych miejsc sprawia, że gra jest idealnie obliczona i nie pozwala na żadną wolność! Bohater nie osiągnie więcej niż x poziomów w jednym rozdziale, bo zwyczajnie nie starczy na to questów i potworów do ubicia! Tak samo nie znajdzie lepszej broni niż aktualne na składzie u jednego z trzech kowali na całej wyspie. Współczynnik mądrości rozwijany jest za pomocą kamiennych tabliczek znajdowanych w lochach. Dzięki temu atrybutowi można rozwinąć magię runiczną. Tak samo jak wcześniej, niemożliwe jest posiadanie tej umiejętności wcześniej niż przewidziano, gdyż wszystkie tabliczki znajdują się w konkretnych lochach, do których dostępu nie mamy od samego początku i postać rozwija się dokładnie tak, jak zaplanowali twórcy.

Zabieg ten skutecznie pozbawia Risena resztek RPGowości. Wiem, że podobne rzeczy dzieją się w różnych grach tego typu, jednakże w nowej grze Piranii jest to jak najbardziej bezczelne i perfidne, a przy tym ? wyraźne. Efekt dziadostwa podkreśla tutaj tym bardziej spojrzenie na Gothiki.

Graficznie Risen również nie prezentuje się najlepiej. Koszmarne modele postaci i fatalne animacje właściwie wszystkiego, co w grze istnieje. Bohater porusza się jak drewniana lalka, jego ciosy są sztywne i brak w nich jakiejkolwiek płynności. Poza tym skacze nienaturalnie wysoko i może zmieniać trajektorię padania (np. wyskoczyć przed przepaść i w locie wrócić na miejsce, z którego skoczył). Za to jakość grafiki w otoczeniu, budynkach i projekcie lochów, mimo iż ładna ? brak jej kolorów. Te są wyblakłe i niezróżnicowane, przez co wszystko jest takie? brzydkie i nieciekawe.

Nic złego natomiast nie mogę powiedzieć na temat oprawy dźwiękowej gry ? lektorzy w angielskiej wersji językowej idealnie wywiązują się z zadania, a lekko angielski akcent dodaje grze pewnego uroku (coś jak w Fable, ale trochę mniej). Muzyka zaś jest bardzo klimatyczna i ładnie pogrywa w tle.

Reasumując, po Risenie spodziewałem się dużo więcej i bardzo żałuję, że tak obiecujący twórcy poszli tą drogą. Mam nadzieję, że kolejna część tego RPGa nie będzie już taka perfidna i schematyczna, czego sobie, twórcom i wam życzę, bo Risen ma bardzo duży potencjał, który niestety nie został jeszcze wykorzystany. Chociaż osobiście nie mam pomysłu, jak mogłyby potoczyć się dalsze losy tego bezimiennego, bo przecież historia skończyła się raczej? nijako. Z idiotycznym bossem na czele, ending nie miał za dużo sensu.

Lepiej po prostu zainstaluję sobie znowu któregoś Gothika?

6+/10

 Share

8 Comments


Recommended Comments

Co chcecie od Risena? Mi się gierka bardzo spodobała, choć przyznam że jej nie ukończyłem, a podchodziłem do niej kilka razy o kończyłem na 3-4 rozdziale ze względu na walkę z wymagającymi przeciwnikami. Ale oczywiście każdy ma swoje zdanie.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...