ZPF #1: Pieśń Lodu i Ognia
Dawno zapowiedziany, przez nielicznych wyczekiwany, nadchodzi. Pierwsza edycja fantastycznego przewodnika Qbusiowego. Na końcu części zerowej dałem do zrozumienia, że w pierwsza edycja może mieć tylko jeden temat. Bywalcy forumowych tematów książkowych mogli się zgadnąć, że chodzi właśnie o wielkie dzieło George'a R.R. Martina - o
- Gra o Tron (A Game of Thrones)
- Starcie królów (A Clash of Kings)
- Nawałnica mieczy (A Storm of Swords), wydana w Polsce w dwóch częściach: Stal i śnieg oraz Krew i złoto
- Uczta dla wron (A Feast for Crows), wydana w Polsce w dwóch częściach: Cienie śmierci oraz Sieć spisków
- A Dance with Dragons - nadchodzi...
Westeros pogrążyło się w pozornym spokoju po obaleniu szalonego króla, Aerysa Targaryena, przez bunt prowadzonym przez Roberta Baratheona i Neda Starka. Ten pierwszy zostaje nowym władcą, a drugi wraca do swych północnych włości. Nadchodzi jednak wojna... i coś o wiele gorszego.
Tak w wielkim skrócie można by zaprezentować wstęp do cyklu, który jest absolutną koniecznością dla każdego mianującego się fanem fantasy. Przeważnie bardzo mi daleko do takich określeń, ale niezapoznanie się z tym cyklem jest szkodzeniem samemu sobie. Dlaczego? Ano dlatego, że według mnie jest to najlepsze fantasy, które dane było mi czytać. Polecałem, opisywałem i chwaliłem już tyle razy na forum, że aż ciężko mi teraz pisać nie chcąc popadać w sztampę. Nie będę więc po raz kolejny strzępił języka. Zamiast tego dam przemówić innym - poniżej dobrane zgodnie z moim zdaniem wycinki różnych recenzji internetowych.
Co mi się w "Grze o tron" podobało? Przede wszystkim wielowymiarowe i zwykle niejednoznaczne postacie. Nie były papierowe, płaskie, czarno-białe, jak to bywa w bajkach, tylko spójne, dość szczegółowo rozpisane, z mocnymi rysami charakterologicznymi, połączone siateczką skomplikowanych relacji.

Rozmach tego dzieła, jego fabula i jakość narracji wprawiły mnie w zachwyt. Martin nie tworzy powieści, on tworzy historię, która wciąga i trzyma w napięciu aż do końca. Postaci nie są papierowe, one żyją, kochają i umierają. W opowieści tej nie ma dobra ani zła, jest tylko fantasy.
Pozwala nam odpłynąć do świata Westeros i zanurzyć się w sieci spisków plecionych przez najróżniejszych bohaterów ? rycerzy, dam, kapłanów, książąt. Autor, nam zostawia kwalifikacje bohaterów na dobrych czy złych i ku mojemu zadowoleniu nie raz uświadomi nas w tym jak mylne może być pierwsze wrażenie.

Trup ściele się gęsto. Honor? A co to za słowo? Miłość? Ta to dopiero potrafi namieszać. Polityka? O tak, tej tu sporo, preferowane są ciosy poniżej pasa. Szlachetni nie mają szans, żaden poszukiwacz prawd z magicznym mieczem długo by tu nie wytrzymał.
W ?Pieśni Lodu i Ognia" pozytywni bohaterowie są pełni słabości i potrafią ni stąd ni zowąd zginąć pośrodku powieści (zgroza). Bohaterowie potencjalnie negatywni są często od swych adwersarzy mądrzejsi, inteligentniejsi i, co konwencję łamie już całkowicie, nieobce im są szlachetne porywy serca i kodeks honorowy.

Inną cechą dzieła Martina jest nieprzewidywalność ? gwarantuję, iż przynajmniej raz zostaniecie zmuszeni do zebrania szczęki z podłogi. Martin daje się też poznać jako mistrz dialogów; krótka wymiana zdań może powiedzieć więcej o postaciach, niż wielozdaniowy opis przeżyć wewnętrznych u jakiegokolwiek innego autora.
Jeśli miałbym przyjąć jaka książka jest kwintesencją fantastyki, tak by w pewien sposób mieć jakikolwiek punkt odniesienia w stosunku do innych powieści, to byłaby nią niewątpliwie ?Gra o tron? George?a Martina.
Może z tą kwintesencją nie do końca się zgadzam, ale na pewno dla mnie ASoI&F stało się wyznacznikiem - serią, z którą porównywana jest każda następna książka fantasy. Na razie nieco zbliżył się Erikson, ale większości daleko. Martin tworzy świetne postacie, których nie boi się uśmiercać - nie ratuje swoich bohaterów, gdyż są 'głównymi bohaterami'. Charakter 'dobrej' postaci bywa dla niej przekleństwem, a 'zła' postać bywa bardziej sympatyczna od tych dobrych. Zresztą 'zło' i 'dobro' nie są tu tak wyraźne zarysowane - są raczej strony konfliktu... Wybaczcie, znów się rozpędzam. Niech stanie na tym - cykl jest prześwietny i basta.
A do tego będzie serial. I to robiony przez HBO. I nawet Sean Bean w nim zagra. Po teaserach zapowiada się świetnie, a że autor brał czynny udział w tworzeniu... Apetyt bardzo ostry. Kwiecień nadchodzi...
Winter is coming
Na koniec ostrzeżenie - wzięcie się za cykl grozi głodem. Wielkim głodem. Głodem kolejnej części. Martin strasznie krytycznie podchodzi do swojego pisania, robi setki innych rzeczy, więc skończenie A Dance with Dragons odwleka się i odwleka, a serce pęka. Ostrzegam.
A na sam koniec cyklowa babeczka, wredna suka - bezwzględna i ponętna Cersei, a w cytacie jedne z bardziej pamiętnych słów pierwszego tomu.

George R.R. Martin
Gra o Tron
18 Comments
Recommended Comments