Hm, chyba będzie można poznać, kto pisał posta od razu po długości. Nic to, przynajmniej będzie więcej zróżnicowania
Za już wcześniejszą namową Kondzia zabrałem się za sporządzanie własnego top10 z roku kalendarzowego 2010, co oznacza, że zaczynamy na sezonie Zima 2009/10 (technicznie lwia część serii pochodzi ze stycznia/lutego 2010, więc...), a kończymy wraz z końcem sezonu Jesień 2010. Wybór łatwy nie był. Pierwsze, co się uwzględnia, to jak się tą serię oglądało - ale to się może zmienić. Trzeba więc całą sprawę rzetelnie przemyśleć i uwzględnić, jakie uczucia po serii pozostały. Stąd też takie a nie inne wyniki, pomimo wystawionych ocen. Z przykrością też stwierdzam, że poza miejscem pierwszym jakiegoś wybitnego faworyta nie mam. Może to wina faktu, że w ciągu dwóch miesięcy pochłonąłem 40 różnych tytułów i jakoś te z 2010 roku nie miały okazji się wykazać?
Pokrótce: z wanny Yuukiego Rito wyłania się roznegliżowane, różowowłose dziewczę tytułujące się następczynią tronu władcy galaktyki o imieniu Lala Satalin Deviluke. W wyniku serii dość dziwnych wydarzeń wybiera właśnie Rito za narzeczonego i z tego tytułu, wraz ze swoim osobistym ochroniarzem Zastinem, zostają na ziemi, w domu biedaka, ściągając na niego całą masę przeróżnych kłopotów i dziewcząt. Głównie dziewcząt. Motto... to drugi sezon, chronologicznie za sześcioodcinkową OVĄ. Podobnie jak ostatni odcinek tejże, składa się z wiernej ekranizacji kolejnych chapterów mangi.
Miejsce 10 głównie z sentymentu do mangi, za którą wiernie już podąża. Niestety, zaczyna już w momencie, gdy chyba autor zaczynał przeżywać kryzys - większość chapterów to niezwiązane ze sobą historyjki, bez jakiegoś wyraźnego arca w międzyczasie... A szkoda, że taka świetna szansa została zmarnowana, jak choćby arc z 'narodzinami' Celine - szczególnie z Lalą pozbawioną swej supersiły. Tym niemniej, historia sama w sobie zacna i obejrzenia warta.
Kolejna kosmitka z ogonem spada na biedaka, tym razem na Okinawie. Kakazu Kio podczas uroczystości pogrzebowej (lub rocznicy tejże, nie pamiętam/nie było dokładnie wyjaśnione) zostaje zapoznany z catgirl o imieniu Eris. Ponieważ nie może być inaczej, Eris zamieszkuje z Kio, a po niedługim czasie do tego samego domu wprowadza się zabójczyni i zakochana w nim koleżanka z klasy Futaba Aoi oraz soon-to-be współpracowniczka CIA i (a jakże) zakochana koleżanka z dzieciństwa Kinjou Manami. Ich głównym celem jest ochrona przedstawicieli rasy Catian, chcących nawiązać stosunki dyplomatyczne z Ziemią. A jest przed czym chronić...
Jak już wspomniałem, trudno wybrać w tym roku coś szczególnie wybitnego spośród mojej listy. Asobi... trafiło na 9. lokatę za styl, niemałą ilość broni wszelakiej i dość ciekawe podejście do sci-fi. Komedyja haremowa, walki w kosmosie, catgirls w obcisłych kombinezonach - czego chcieć więcej!
Sado Tarou jest masochistą. Takim prawdziwie najprawdziwszym masochistą. Znalazł jednak pewną dziewczynę, w której się zakochał i chce jej wyznać miłość, jednak martwi się, jak wyglądałoby wśród tego wszystkiego stwierdzenie "A, i przy okazji - jestem masochistą.", toteż chce się tej przypadłości pozbyć. W tym celu udaje się do Drugiego Klubu Wolontariatu poprosić o pomoc. Cały problem polega na tym, że szefująca klubowi Isurugi Mio jest osobą z... no cóż... niemałym zacięciem sadystycznym. Do tego w tym samym klubie jest też Arashiko Yuuno, dziewczyna, która wywołała w Tarou masochizm. Co z tego wyjdzie? Nietrudno się domyślić.
Tak, tak, kolejny romcom. Cóż poradzić? MM! doceniam przede wszystkim za tematykę - tam w zasadzie każdy ma jakieś skrzywienie. No, i są sympatyczne postaci, w tym Mio (kolejny dowód na to, że
loli
tsundere potrafi być sympatyczna, szczególnie jak nosi kij bejsbolowy przewiązany różową wstążką), która wbrew pozorom jest chyba najmniej groźna ze wszystkich. Coś się dzieje, ale w zasadzie to nie jest do końca istotne co - bądź co bądź, mówimy o komedii.
Tsuzuki Takumi, typowy licealista. Serizawa Fumino, tsundere. Do tego przyjaciele z dzieciństwa. Coś jeszcze? Oboje pracują w cukierni, wraz z lokalnym otaku Kikuchim Ieyasu, uczniem tajnej sztuki walki Kouyą Daigorou, wszyscy z jednej klasy (a jakże...). Do mieszanki należy jeszcze dorzucić bogatą
loli
, wnuczkę dyrektora szkoły, Tsuzuki Otome o dość nietypowych zwyczajach, która adoptowała Takumiego jako młodszego brata oraz 'znalezioną' przezeń Kiryę Nozomi, catgirl, choć bez ogona. Otrzymamy mieszankę bardzo komedyjną.
Miejsce siódme trafia do MNO! za dużą ilość niepośledniej komedii, za Kiryę oraz za Chise. No i za legendarny odcinek czwarty, jedyny w swoim rodzaju. Tej serii udało się ominąć klątwę...
Kuroi Mato to przeciętna gimnazjalistka. Pierwszego dnia w nowej szkole poznaje Takanashi Yomi, z którą się zaprzyjaźnia. Z pozoru całkowicie przeciwne osobowości, zaprzyjaźniają się.
Przez dziwny, tajemniczy świat idzie młoda dziewczyna w skórzanym bikini i równie skórzanej kurtce, dzierżąc działo swojej wielkości. Jej zadaniem jest pokonać osobę znaną jako Dead Master.
Odtąd zaczynają się rzeczy, które już mniej wpadają w ramy romcomu. BRS to historia całkiem ciekawa, choć troszeczkę krótka. Nie jest to podobne do większości tego, co oglądałem, więc i trudno mi wyrażać jakąś opinię w porównaniu z innymi. Samo w sobie jest bardzo fajną rzeczą do obejrzenia, którą mogę szczerze polecić.
Po zniszczeniu roju Neuroi nad Europą, 501. skrzydło zostało rozwiązane. Pojawił się jednak nowy problem - podczas próby komunikacji z innym rojem nad Romanią, został on zniszczony przez inny, ogromny. Po raz kolejny trzeba zebrać Strike Witches, żeby walczyły z przeciwnikiem z kosmosu.
Kolejna kontynuacja, których było w roku 2010 pełno, szczególnie w drugiej połowie... Cóż można powiedzieć o tej serii? Co najmniej dziwna, szczególnie, jeśli chodzi o sam koncept, nad którym się rozwodził nie będę. Po troszkę więcej odsyłam do jednego z pierwszych wpisów na temat pierwszego sezonu. W tej klasyfikacji SW2 znalazło się m.in. za tą właśnie dziwność, i (bądźmy szczerzy) całkiem sporo ecchi. Zresztą, podobnie jak większość tytułów powyżej.
Sawatari Fu od dawna lubiła robić zdjęcia. Pasję tą zaszczepił w niej nieżyjący już ojciec. Spędza wolny czas na spotkaniach z przyjaciółkami i poszukiwaniu miejsca, w którym zrobiła zdjęcie wywieszone w witrynie zakładu fotograficznego.
Kolejna krótka rzecz (4 odcinki, w dodatku krótsze niż ustawa przewiduje), ale też zdecydowanie warta obejrzenia. Sympatyczne, opowiada w zasadzie o niczym, po prostu krótkie, relaksujące oglądadło. Dlatego też znalazło się na miejscu czwartym.
Taneshima Poplar, niewysoka siedemnastolatka, której około połowę objętości stanowią włosy spięte w wielkiego kuca, otrzymuje za zadanie znalezienie nowego pracownika do restauracji Wagnaria, w której pracuje. Trafia na młodszego o rok Takanashiego Soutę, naszego protagonistę. Pod jej wpływem, Souta pracę przyjmuje i trafia do miejsca wypełnionego różnymi dziwnymi ludźmi.
Nad tym też się nie będę strasznie rozwodził, bo poświęciłem cały wpis przy początku. Powiem tylko tyle, że to jedna z najlepszych komedii, jakie w ogóle widziałem i nawet upływ czasu tego nie zmienia. W pełni zasłużony brąz.
Tachibana Junichi został wystawiony przez dziewczynę na umówionej randce w Wigilię dwa lata temu. Od tego czasu nie przepada ani za romansowaniem, ani za Wigilią. Coś jednak zaczyna się zmieniać...
To nie jest romcom, tylko normalny romans. I za to dużo punktów. Kolejne za format - każda z sześciu dziewcząt dostaje własny miniarc, trwający cztery odcinki, własny ending, plus bonusowy odcinek z Risą, też fajny. Były arci fajniejsze (Morishima, Tanamachi), troszkę mniej fajne (Sakurai...), ale ogólnie było fajnie. Właśnie ze względu na taki format dostajemy z każdej historii tylko to, co jest najfajniejsze, bez mniej przyjemnych momętów. Właśnie dlatego Amagami trafia na drugie miejsce.
Otonashi Yuzuru budzi się w nocy na terenie liceum, bez pamięci jak się znalazł w tym miejscu ani w ogóle jak się nazywa. Pierwszą osobą, jaką zobaczył, była dziewczyna celująca z karabinu do innej, przechadzającej się po boisku. Od niej pokrótce dowiaduje się, że nie żyje, że ta na dole to Tenshi (Anioł) i że 'znika' ludzi. I oni, SSS, pod przywództwem celującej znanej jako Yuri, przyjęli sobie za cel buntować się przeciw temu i dotrzeć do Boga, kimkolwiek by on nie był. Nie do końca będąc pewnym wszystkiego, postanawia przepytać drugą stronę, czyli Tenshi. W wyniku niefortunnie poprowadzonej rozmowy otrzymuje cios prosto w pierś... ale to dopiero początek jego przygody w tym świecie.
Key ma talent do robienia historii, które choć zawierają bardzo dużo komedii, potrafią też i bardzo wzruszyć. Doskonałym przykładem może tu być Clannad, szczególnie VN. No, ale nie o Clannadzie tutaj mowa. AB! to właśnie taka historia - mnóstwo komedii, która wcale nikomu nie przeszkadza w ściskaniu za gardło podczas słuchania historii Yui czy choćby samego zakończenia, gdy dowiadujemy się skąd Kanade się wzięła w tym miejscu. Kondzio również zwrócił uwagę na fakt, że nie rozwinięto postaci drugoplanowych, a na pewno historia Matsushity, Shiiny, a nawet rozwinięcie historii Yuri pozwoliłoby na bezproblemowe wyciągnięcie dodatkowych 13 odcinków bez wrażenia dłużyzny. Ale pomimo tego, obejrzane dwa razy z możliwością obejrzenia jeszcze parokrotnie bez żadnych oporów... to chyba się sumuje na bezpardonowe zwycięstwo Angel Beats! w tym zestawieniu.
Jak już wspomniałem, wybór łatwy nie był. Niektórych pozycji nadal nie jestem pewien, niemniej doszedłem do wniosku, że na tych miejscach na 85% powinny się znaleźć. To zamyka też chyba kwestię roku 2010, choć w zasadzie w moim przypadku półrocza. Rok 2011 zaczyna się całkiem ciekawie, oby tak dalej. No, i żeby mi materiału nie zbrakło, bo zaczyna się kończyć w dość zastraszającym tempie... Czytelnicy się niech nie martwią, na pewno znajdzie się jakiś sposób na przedłużenie życia tego bloga bez zbędnego rozwlekania.
3 Comments
Recommended Comments