Skocz do zawartości

The True Srotry

  • wpisy
    6
  • komentarze
    2
  • wyświetleń
    5365

Chapter Four - Honor


Hirow

183 wyświetleń

Chapter Four - Honor

Przez dłuższą chwilę stali i wpatrywali się z daleka na bramę miasta Shakchal.

Była to wielka stalowa brama, z namalowanym godłem na obu wrotach. Były to

głowy czterech zwierząt, kot, pies, lis i tygrys, namalowane na tarczy którą

trzymał wilk. Po bokach stały wieżyczki obserwacyjne a resztę zakrywał wielki

ponad siedmiu metrowy, otaczający prawdopodobnie całe miasto. Sahra i Hirow

stali w ciszy jakiś czas chcąc nacieszyć się tym widokiem. Dziewczyna zaczęła

powili iść w stronę wejścia do miasta, ale gdy zorientowała się że idzie sama,

staneła.

- Hirow? Co się stało?

Chłopak milczał przez chwilę, wpatrując się tylko w dziewczynę.

- Tutaj kończy się moja droga - przemówił w końcu - Już nie potrzebujesz mojej

pomocy. Dotrzymałem obietnicy.

Zaczął powoli się oddalać.

- Nie! Zaczekaj! - podbiegła do niego i za torowała mu drogę - Choć ze

mną, chce żebyś poznał mojego ojca.

- Dobrze wież że to niemożliwe. Jestem człowiekiem, a mimo że

moje intencje są szczere, to żołnierze w mieście nie będą o nic pytać tylko

mnie zaatakują gdy wyczują zapach człowieka. Nie mogę tu zginąć, ale nie chcę

skrzywdzić niewinnych.

- Ale możesz spróbować! Oni nie znają cię tak, jak ja, pokaż moim pobratymcom

że nie jesteś ich śmiertelnym wrogiem, że nie jesteś człowiekiem takim za

jakiego cie mają!

- Jeżeli tam wejdę, to tylko pogorszy stosunki jakie panują miedzy wami a

ludźmi - mówił spokojnie, ale nie patrzył jej w oczy - Wojna wiele odebrała

obu stronom, a człowiek w stolicy w towarzystwie Furionki, to niezbyt pokojowy

znak.

- Mój zapach jest na twoim płaszczu więc nie rozpoznają kim jesteś, strażnicy

dobrze mnie znają więc z wejściem nie będzie kłopotów.

- Nie mogę...

- Proszę.

Spojrzał jej w oczy i ponownie zobaczył te spojrzenie, takie niewinne, szczere i

błagające. Milczeli oboje wpatrując się w siebie.

- Jeżeli uda ci się przekonać ich do swoich dobrych intencji, może to wiele

zmienić dla Furionów - powiedziała Sahra, ujmując jego dłoń w swoje.

- A co jeżeli się mylisz? Co jeśli dojdzie do walki? Nie chcę żeby posądzili

cię o zdradę, nie chce żeby coś ci się stało.

- Jeżeli tak się stanie - uśmiechnęła się - To jakoś sobie z tym poradzimy.

Razem.

Wahał się, po raz pierwszy w życiu nie wiedział co robić, mógł zdziałać

tak wiele, a jednocześnie mógł tak wiele stracić. Żeby pomóc ludowi Asury,

był gotów poświęcić własne zdrowie, dusze, życie, wszystko, ale nie mógł

narazić kogoś innego.

- ...To się źle skończy

- Ty i twój optymizm - uśmiechnęła się Sahrai oboje ruszyli w stronę miasta.

Kiedy stanęli pod brama, na jednej z wież coś się poruszyło a chwilę potem

wrota rozstąpiły się a oczom Hirowa ukazał się widok iście magiczny. Piękne,

wielkie, tętniące życiem miasto, budynki mieszały się z roślinnością, wszędzie

było słychać śpiew ptaków i rozmowy Furionów, zajmujących się swoimi

codziennymi sprawami,a na wzgórzu w centrum miasta stał potężny zamek. Stał

tak przez chwilę i podziwiał ten widok.

- Piękne... - ale nie dokończył bo przed sobą zauważył dwójkę strażników.

Razem z Sahrą skierowali się w ich stronę, a gdy ich mijali, obaj strażnicy,

wilk o rudo-białym futrze i szary wilk, skłonili się lekko witając Sahre.

"Więc tak się sprawy mają" pomyślał Hirow. Zapuszczali się głębiej i głębiej w

miasto, mijając szkolę, rynek, muzea, biblioteki i wiele budynków mieszkalnych.

Wszędzie było pełno Furionów, wilków, lisów, psów, kotów i tygrysów. Podczas

treningu w miedzy wymiarze, Hirow czytał o podziale społecznym Furionów.

Dzielili się oni na plemiona rasowe, a stosunki między nimi nie zawsze były

pokojowe, co doprowadziło do wielu wojen domowych, ale tutaj było inaczej.

Na twarzach każdego z mieszkańców dało się zobaczyć wyraźny spokój i szczęście,

tyle ras żyło ze sobą w pokoju w tej wiosce (wiem że miasto a wioska to co

innego ale co? mam wciąż pisać miasto, miasto, miasto i... miasto? to brzmi

bezsensu). Kierowali się w stronę zamku oddalonego jakieś pół kilometra od

bramy wejściowej. Chociaż mijali tylu Furionów to żaden nie wyczuł zapachu

Hirowa, zapach Sahry w którym był jego płaszcz maskował go na tyle dobrze że

puki sam się nie ukaże to nikt nie będzie nic podejrzewał.

Kiedy dotarli wreszcie pod zamek, przywitało ich sześcioro strażników,

odzianych w grube zbroje zakrywające całe ich ciała, nawet ogony, i

uzbrojonych w miecze oraz tarcze z tym samym godłem co na wrotach przed

miastem. Zamkowa brama przypominała te wejściową tyle że była mniejsza a godło

było przedzielone na oba wrota. Weszli do środka, znajdowali się teraz w małym

pomieszczeniu z którego wychodziły trzy korytarze prowadzące do osobnych części

zamku. Skierowali swoje kroki do do korytarza na północ od nich. Był to długi,

i szeroki korytarz ozdobiony zbrojami, popiersiami i obrazami zapewne

poprzednich władców i członków ich rodzin. Na końcu korytarza znajdowały się

drewniane drzwi ozdobione metalowymi okowami i srebrną klamką w kształcie

wilczej głowy. "Zupełnie jak Wiedźmiński medalion", pomyślał Hirow kiedy przez

nie przechodzili. Weszli do wielkiego pomieszczenia, które przypominało trochę

wnętrze kościoła z tą różnicą że na końcu stał tron, na którym siedział król

miasta. Furioni nie mieli burmistrzów i prezydentów, każda z wiosek miała

swojego króla. Nie było tutaj zbyt wielu Furionów, prócz władcy znajdowała

się tu , jak pomyślał Hirow, jego straż i piątka innych Furionów. Sahra i

ukryty pod płaszczem Hirow zbliżyli się do nich, a kiedy byli już dwa metry od

króla, ten gestem kazał odejść furionom z którymi rozmawiał, tamci skłonili

się i skierowali w stronę wyjścia. Furionem siedzący na tronie był szary wilk,

miał 180 cm wzrostu i był odziany w brązowe szaty ozdobione jedynie czerwoną

szafą przebiegającą od prawego ramienia do lewego uda,a na głowie miał miał

koronę, która przypominała raczej diadem z trzema kamieniami szlachetnymi, no

może była trochę większa.

Po obu stronach tronu stali rycerze okuci w zbroje płytowe, uzbrojeni w

halabardy, było ich siedmioro. Tylko jeden z nich się wyróżniał. Był to wilk

stojący najbliżej króla, odziany był w kolczugę, na którą nałożona była czarna

koszula, nagolenniki, karwasze i napierśnik z herbem znajdującym się po lewej

stronie, u pasa, po lewej stronie miał miecz ukryty w skórzanym pokrowcu na

którym widoczny był znak, otwarta paszcza węża a nad nią czaszka z

wygrawerowanymi runami, "Khal ni oten shik'tall" co oznaczało "Pani ma jest mą

towarzyszką w walce", i sztylet wczepiony w prawy nagolennik,na plecach wisiał

płaszcz. Wilk miał żółte oczy i biało-czarno-szare, zaplecione w długi warkocz

do łopatek. Podszedł do nich i skłonił się lekko. Wtedy Hirow zauważył że wilk

ma opatrunek na prawym oku, nie widział jej wcześniej, ponieważ Furion stał do

niego lewym profilem.

- Witaj z powrotem Sahro

- Dobrze znów cię widzieć Bardocku - odpowiedziała Sahra i skierowała się

w stronę króla.

Wilk wstał, uśmiechnął się szeroko i z rozłożonymi ramionami zbliżył do Sahry.

- Witaj w domu moja mała

- Tato! - z tymi słowami kocica rzuciła się w objęcia ojca.

Ściskali się i mówili coś w języku Furionów. Hirow przyglądał się tej radosnej

chwili. "Dla takich chwil warto żyć" pomyślał i uśmiechnął się pod płaszczem.

Kiedy Sahrai jej ojciec skończyli się witać, król spojrzał badawczo na Hirowa.

- Powiedz moja droga kim jest twój tajemniczy towarzysz? - zapytał wskazując

ręką na człowieka w płaszczu.

- To przyjaciel któremu zawdzięczam bezpieczny powrót do domu, po tym jak

odwiedziłam grób Alastry, zostałam zaatakowana przez trzech wieśniaków - lecz

w zdanie wszedł jej Bardock

- Mówiłem ci że to niebezpieczne, że powinienem chociaż iść z tobą - ale

umilkł bo zobaczył gest króla.

- Podczas ucieczki jeden z nich uderzył mnie w nogę z taką siłą że kość pękła

jak zapałka, chcieli mnie oszpecić a potem ściąć mi głowę. Gdyby nie on już

by mnie tu nie było, uratował mi życie, mimo niebezpieczeństwa i listów

gończych zabrał do uzdrowiciela i bezpiecznie wyprowadził. To dzięki niemu

stoję teraz miedzy wami.

- Chciałbym zobaczyć twarz twojego wybawiciela - przemówił król splatając ręce

za plecami. Miał bardzo spokojny i przyjemny dla ucha głos.

Hirow skłonił się lekko.

- Wybacz mi królu, ale dla nas wszystkich będzie lepiej jeśli ego nie zrobię.

- Proszę, ściągnij kaptur - powiedział Sahra

- Sahro... - ale chłopak nie skończył

- Zaufaj mi - powiedziała dziewczyna i spojrzała mu w oczy, ukryte pod kapturem.

Zapadła cisza. Hirow wziął głęboki oddech. Wyciągnął ręce z pod płaszcza, miał

na nich rękawice wiec nie poznali że to człowiek, i chwycił za kaptur.

- Ufam - i ściągnął go.

W momencie gdy to zrobił na twarzy króla pojawiło się zdziwienie, a wszyscy

rycerze jak jeden mąż ruszyli ku Chłopcu. Wszystko działo się jakby w

zwolnionym tępię, wszystkie piki były wycelowane w niego. Bardock który stał

najbliżej nieznajomego, wyciągnął miecz i zamachnął się chcąc ściąć jego

głowę. Sahra nie mogła zrobić nic tylko patrzeć z przerażaniem, nie spodziewała

się tak nagłej reakcji, krzyknęła żeby Hirow się bronił, uciekał, ale rycerze

byli za blisko. Chłopak zamknął oczy i schylił głowę, nie miał zamiaru się

ruszyć. Kiedy Bardock zobaczył że człowiek nie zamierza się bronić, zdziwiło

go to ,wiec zatrzymał się tuż przed postacią w płaszczu a reszta zrobiła to

samo. Trzymał miecz przy jego gardle, piki było centymetry od jego głowy.

- Ty niegodziwcze, jak śmiesz... - ale wilk nie skończył.

- Dość - przemówił król i spojrzał na córkę - Co to ma znaczyć Sahro? Czy on

cię zmusił żebyś go tutaj przyprowadziła? Użył magii?

- Nie ojcze, po tym jak mnie uratował, zaopiekował się mną, traktował z

szacunkiem i godnością, ani razu nawet nie podniósł na mnie głosu. Tato on

uratował mi życie.

- Kłamstwa! - krzyknął jeden ze strażników - To wszystko kłamstwa! Oszukał

cię żeby się tu dostać, to na pewno asasyn wysłany żeby zabić króla!

- To nie są kłamstwa, to nie ty podróżowałeś z nim, wiec nic o nim nie wież! -

zaczęła kłócić się z nim Sahra

- A co ty o nim wież co?!

- Wystarczająco wiele żeby sądzić że nie jest wrogiem! Widziałam to w jego

oczach! - zwróciła się do ojca - Ty jeden powinieneś wiedzieć o co mi chodzi!

- Dość! - ponownie przemówił król tym razem już szorstkim tonem - Czego tutaj

chcesz człowieku?

Hirow otworzył oczy i spojrzał na króla. Rycerze odsunęli się od niego kawałek,

dalej trzymając broń w gotowości. Chłopak skłonił się, co jeszcze bardziej

zdziwiło szarego wilka stojącego przy tronie.

- Przybyłem tutaj ponieważ Sahra mnie o to poprosiła

- Kłamstwa! - wtrącił się ponownie jeden ze strażników - Kłamiesz gadzie nap...

strażnik zląkł się, i już więcej nic nie mówił - Mów

dalej - zwrócił się do chłopca.

Hirow podziękował skinieniem głowy i kontynuował.

- Nie chciałem sprawiać kłopotów ani wzbudzać zamieszania. Sahra poprosiła

żebym z nią tutaj przyszedł i spełniłem jej prośbę - mówił spokojnie, z

opanowanie, nie ukazując choćby krzty zdenerwowania bądź strachu - Jeżeli

złamałem jakiekolwiek prawo, to jestem gotów ponieść wszelkie konsekwencje.

Gdy skończył mówić w sali zapadła cisza. Hirow spokojnie czekał na wyrok,

jeżeli miał umrzeć niech i tak będzie, nie miał zamiaru zaatakować kogokolwiek,

nie chciał żeby przez niego posądzono Sahre o zdradę i skazano na śmierć.

- Więc - król Furionów przemówił spokojnie i powili - Nie będziesz stawiał

oporu jeśli każę cie wtrącić do lochu, zanim wydam werdykt?

- Będę wdzięczny za to że mnie wysłuchałeś, królu.

- ... Powiedz mi, jak masz na imię chłopcze? - zapytał go wilk. To że zwrócił

się do niego "chłopcze" zamiast "człowiek", zdziwiło wszystkich tu obecnych,

nawet Hirowa

- Hirow, panie.

- Zanim każę odprowadzić cię do więzienia, odpowiedz mi na jeszczejedno

pytanie. Dlaczego pomogłeś mojej córce?

- Ponieważ uznałem to za słuszne.

- Rozumiem. Straże, odprowadźcie go do lochu, ale traktujcie go z szacunkiem.

Mówię poważnie! - dodał na koniec widząc minę Bardocka.

Czterech rycerzy oraz Bardock, otoczyli więźnia i pomaszerowali z nim do

zamkowych lochów, znajdujących się piętro niżej. Sahra chciał ich powstrzymać

ale ojciec ją powstrzymał. Hirow i pięcioro Furionów szli właśnie bocznym

korytarzem kierując się w stron schodów prowadzących do lochów. Nie był skuty

ani związany, nie poniżali go ani nie ubliżali, traktowali z szacunkiem

zgodnie z rozkazu króla. Tylko Bardock cały czas patrzył groźnie na niego.

Kiedy dotarli już na miejsce, chłopak został rozbrojony i wprowadzony do

małej, jedno osobowej celi. W środku stało małe drewniane łózko, a z kraty na

końcu pomieszczenia było widać zamkowy ogród. Po chwili zostawili go samego.

Hirow położył się na łózko, nie był ani smutny ani wesoły, czuł się normalnie,

po chwili zasnął.

W tym samym czasie, król prowadził konwersacje z Sahrą na temat tego co się

dzisiaj stało. Sahra opowiedział co się wydarzyło podczas ich podróży, każdy

szczegół, każde słowo, wszystko co robili. Kiedy skończyła, splotła dłonie

przed sobą i czekała cierpliwie na odpowiedz jej ojca. Wilk milczał,

rozmyślając na tym co powiedziała, wszystko wydawało mu się podejrzane.

- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć - przemówił w końcu - To wszystko jest

sprzeczne z tym co znamy.

- Nie wierzysz mi tato?

- Wieże...

- Ale?

- Ale to wszystko jest zbyt niewiarygodne żeby tak po prostu w to uwierzyć,

nawet jeżeli traktował cie z szacunkiem i dobrocią, nawet jeśli uratował

ci życie , to mógł to zrobić tylko żeby się tu dostać.

Po raz kolejny tego dnia zapanowała niezręczna cisza. W tym momencie do

pomieszczenie w którym się znajdowali, ktoś wszedł. Była to Biała kocica,

odziana w piękną zieloną suknię, ozdobioną przeróżnymi wzorami, a głowie miała

diadem z wielkim niebieskim klejnotem na środku, mierzyła 170 cm wzrostu i

miała brązowe oczy.

- Mamo! - krzyknęła Sahra i rzuciła się w objęcia matki, która przytuliła ją

czule.

- Bardock powiedział mi co się stało.

- On nie zrobił nic złego! - zaczęła żalić się Sahra - Pomógł mi, uratował mi

życie, traktował mnie z szacunkiem, musicie mu uwierzyć! - z jej tonu można

było rozpoznać że jest bliska płaczu

- Wieże ci moja droga, naprawdę ci wieże - jej matka mówiła spokojnie, i jej

spokój udzielił się córce.

- Ty również w to wierzysz? - zapytał wilk dziwnym, sarkastycznym tonem

- Pamiętasz co mówił twój ojciec, Sewilu? - biała kocica zwróciła się do

Furiona - Oczy są zwierciadłem duszy i jeśli Sahra mówi że widziała dobroć i

szczerość w jego oczach to ja jej wieże.

- Ehhhhhhh - westchnął Sewil - Wygląda na to że nie mam wyboru. Porozmawiam z

nim w cztery oczy.

- Pójdę z tobą - odezwała się matka Sahry

- Nie Vaioletto, muszę iść sam - odpowiedział król i wyszedł

Skierował swoje kroki prosto do zamkowych lochów, bez straży, bez broni,

normalnie wziął by ze sobą czterech strażników i miecz dla pewności, normalnie

to z miejsca kazałby stracić jakiegokolwiek człowieka który przekroczył by

próg jego miasta, ale w tym było coś co nie pozwalało mu przestać myśleć o

słowach jego córki, ten wzrok, ten spokój, ten szacunek z jakim się zwracał

do niego. Sahra mówiła że widziała dobroć w jego oczach, musiał sam to

sprawdzić. Kiedy dotarł do lochów, zastał w środku dwóch strażników

pilnujących człowieka który był tu jedynym więźniem, kazał strażnikom

zostawić ich samych, zszokował ich ten rozkaz ale wysłuchali go.

Hirow usłyszał jak ktoś rozmawia ze strażnikami którzy go pilnowali, rozpoznał

głos króla. Usiadł na łóżku i czekał, po chwili strażnicy wyszli a drzwi do

celi otworzyły się i pojawił się w nich król. Hirow był zdziwiony ze wilk

był sam, zwłaszcza że była wojna.

- Czy mogę usiąść? - zapytał furion wskazując na łózko

- Oczywiście panie - odpowiedział ze spokojem Hirow i zrobił miejsce dla

króla

Wilk usiadł, splótł ręce przed sobą i zamilkł. Cisza trwała dość długo,

chłopak cierpliwie czekał aż Król przemówi.

- Powiedz mi chłopcze, czy to co moja córka mówiła to prawda? - zapytał w

końcu wilk.

- Ja powiedziałem tylko jak było. Osądzać czy jest to prawdą czy kłamstwem, ta

decyzja leży w twoich rękach, panie.

- Ale dlaczego pomogłeś mojej córce? I dlaczego zwracasz się do mnie z takim

szacunkiem?

- Pomogłem Sahrze ponieważ był w potrzebie, gdybym ją zostawił na śmierć ,

sumienie nie dało by mi spokoju. Nie mogłem pozwolić na to żeby ci wieśniacy

ja skrzywdzili, serce kazało mi jej bronić i tak uczyniłem.

- Nie rozumiem. Żyłem w przekonaniu że ludzie to zło wcielone, natomiast ty

całkowicie odbiegasz od tej teorii. Ludzie nie rzadko pomagają sobie, a co

dopiero Furionom!

- Właśnie dlatego że Sahra jest kim jest,pomogłem jej z większym zapałem.

Darze furionów wielkim szacunkiem i podziwem, ludzie tutaj wtargnęli, a wy

mimo wszystko przywitaliście ich nie jak najeźdźców ale jak gości. Ta wojna

rujnuje pokój jaki trwał między wami od wielu stuleci.

- Cały czas mówisz "ludzi", zupełnie tak jak byś nie należał do ich rasy,

dlaczego?

- Ponieważ nie do końca jestem człowiekiem, jestem kimś więcej, ale to

naprawdę wszystko co mogę powiedzieć o sobie. A co do twojego drugiego

pytania, panie, zwracam się do ciebie z szacunkiem nie dlatego że jesteś

Furionem - spojrzeli sobie w oczy, spojrzenie wilka ukazywało zdziwienie, a

Hirowa wielką powagę - Lecz dlatego że jesteś królem i szacunek ci się należy.

Kiedy skończył zapadła cisza (znowu). Król patrzył mu w oczy przez jakiś czas,

po czym, mimo zaskoczenia Hirowa, uśmiechnął się.

- A jednak Sahra nie myliła się co do ciebie.

- Co masz na myśli panie?

- Masz dobroć w oczach - zaczął kierować się do wyjścia z celi - Chciałbym

wypuścić cie od razu ale niestety muszę skonsultować się z moimi doradcami - i

wyszedł pozostawiając Hirowa samego.

...............................................................................

Przez następne dwa dni, Hirow nie miewał żadnych gości w swojej celi, parę razy

słyszał jak Sahra kłóci się ze strażnikami zęby ja wpuścili, ale zawsze ja

spławiali. W tym samym czasie król starał się przekonać swoich doradców żeby

puścili człowieka wolno, w końcu uratował życie jego córki więc wolność mu się

należy, lecz oni nalegali żeby został stracony. W końcu po wielu godzinach

dyskusji doszli do porozumienia i trzeciego dnia Hirow został wezwany do sali

tronowej na odczytanie wyroku.

Chłopak został przyprowadzony do sali tronowej pod eskortą czterech strażników.

W sali czekało na niego kilka osób, w tym Sahra wraz z rodzicami, rodzinny

strażnik Bardock, oraz paru innych furionów, prawdopodobnie doradców króla.

Kiedy Hirow stanął przed nimi, król wstał z tronu.

- Przejdę od razu do rzeczy, zostałeś oskarżony o wtargnięcie do królestwa, co

zwykle grozi śmiercią - w tym momencie z usta Sahry wydobył się zduszony

krzyk - Lecz ze względu że uratowałeś życie mojej córki, zostanie dana ci

szansa przeżycia. Stoczysz pojedynek na arenie, jeżeli wygrasz, pozwolimy ci

odejść, lecz jeśli przegrasz, zginiesz. Bardocku - król zwrócił się do szarego

wilka stojącego nie daleko tronu - Starszyzna wybrała ciebie na jego

przeciwnika, wasza walka odbędzie się jutro.

Straże zaprowadźcie więźnia do celi.

"Pojedynek na śmierć i życie, ehhhh jak ja tego nie lubię", mówił do siebie w

myślach Hirow gdy był prowadzony do celi, gdzie miał oczekiwał swojej walki.

Następnego dnia po Hirowa przyszło dwóch strażników, chcieli go obudzić

wcześnie rano gdy będzie jeszcze zmęczony żeby Bardock miał nad nim przewagę,

lecz on już nie spał, czekał na nich. W drodze na arenę, miał cały czas

nadzieję ze wydarzy się coś co sprawi że nie będzie musiał walczyć na arenie,

nie chciał walczyć z jakimkolwiek Furionem nawet jeżeli to miało znaczyć jego

śmierć. Arena znajdowała się po drugiej stronie zamku, za dwornym ogrodem.

Był to ogromny, ponad dziesięcio metrowy, okrągły budynek do którego właśnie

zbiegało się bodajże całe miasto aby oglądać jego walkę i, jak wydawało się

Hirowowi, mieli nadzieję na jego śmierć. W środku znajdowało się wiele

korytarzy które prowadziły do loży i pomieszczeń gdzie gladiatorzy mieli

czekać na swoją chwilę chwały na arenie. Właśnie w jednym z takich pomieszczeń

Hirow miał czekać na sygnał którym będzie dźwięk rogu, i wtedy ma wyjść na

arenę. W pomieszczeniu tym było sporo broni, mieczy, łuków, nawet magicznych

lasek i zwojów dla magów, oraz zrobi, tarcz i parę innych rzeczy. Hirow

myślał chwilę nad założeniem jednej z takich zbroi, niestety po bliższym

przyjrzeniu się, zauważył że jest przystosowana dla Fururionów nie dla ludzi

co było do przewidzenia. W ten zabrzmiał róg i brama na arenę się otworzyła.

Kiedy na nią wyszedł pierwsze co zobaczył, a raczej co go oślepiło, był blask

słońca walący mu prosto w oczy, po chwili do jego uszu napłynęły wrzaski

tłumów, buczenie i gwizdy. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do jasnego światła,

zobaczył że znajduje się na okrągłym placu z ubitej ziemi, kamienia, błota i

nawet paru drzew. Cały ten plac był ogromny, zapewne toczyły się tu bitwy z

udziałem wielu wojowników i wojowniczek, po chwili dostrzegł swojego

przeciwnika. Hirow zmierzył go wzrokiem. Wilk był odziany w lekką skórzana

zbroję, spodnie także były ze skóry, nie miał ochraniaczy, przy pasie wisiał

miecz. Hirow nie widział sztyletu ale był prawie pewien że Bardock gdzieś go ma.

Chłopak czekał na ruch przeciwnika, lecz nie spuszczał go z oczu.

Może i nie zamierzał walczyć ale pozostawał w gotowości do obrony.

Wilk wyciągnął miecz i opuścił go w taki sposób, jak by także czekał na

pierwszy ruch człowieka. Rozejrzał się dookoła, jakby czegoś szukał. Hirow nie

wiedział co zamierza Furion, czekał spokojnie na jego ruch. Wilk wolnym

krokiem ruszył w prawo, przeszedł jakieś pięć metrów po czym się wrócił, cały

czas obserwował człowieka. Teraz Hirow był pewien że Bardock czeka na jego

pierwszy ruch, lecz dalej nie zamierzał go wykonać. Widząc ze przeciwnik nie

zamierza nic zrobić, wilk stanął i zaczął zakreślać mieczem krąg na ziemi wokół

siebie. Widząc to Hirow trochę się zdziwił i skupił wzrok na swoim przeciwniku.

"Rzuca czar? A może chce odwrócić moją uwagę?" pomyślał i czekał co dalej zrobi

wilk. Furion zaczął rysować coś w kręgu lecz Hirow nie był w stanie dostrzec

co to dokładnie było. Zbliżył się wiec powoli i gdy był w odległości piętnastu

metrów od wilka, spostrzegł że owym czymś był Septagram, teraz wiedział już że

wilk zamierza rzucić jakieś zaklęcie. W momencie gdy człowiek się zbliżał, Bardock

kończył układać kamienie na rogach gwiazdy którą wyrysował w kegu. Kiedy

skończył ruszył w stronę Hirowa, zostawiając mieczem ślad na ziemi biegnący

od septagramu. Kiedy chłopak zobaczył że wilk się zbliża, staną w miejscu i

czekał aż wilk się zbliży. Po chwili dostrzegł że Bardock coś mamrocze lecz nie

słyszał co, widział tylko ruch ust. Wilk zbliżał się powoli, spokojnym krokiem.

Napięcie rosło ale Hirow nie dawał za wygraną, nie zamierzał walczyć. Wilk

zatoczył łuk i stanął pod jednym z drzew znajdujących się na arenie, te akurat

znajdowało się na jej środku.

- Zamierzasz się ruszyć, czy stać tam i czekać na śmierć? - zapytał wilk

ironicznym, lekko żartobliwym tonem.

- Śmierć przyjdzie po mnie prędzej czy później - powiedział spokojnie

Hirow - Lecz jeżeli moje przeżycie ma oznaczać twoją śmierć, to nie mam sensu

walczyć.

- Podoba mi się Twoje rozumowanie. Niestety rozkazano nam walczyć z powodu

tak głupiego, jakim jest Twe pochodzenie. Jestem Ci wdzięczny za to, że

ocaliłeś moją podopieczną i sprowadziłeś ją tutaj. Żądam od Ciebie walki

honorowej,wiec pokaż na co cię stać - powiedział Bardock i podniósł miecz w

oczekiwaniu na reakcje człowieka.

Jego słowa zaskoczyło Hirowa, był przekonany że Bardock z radością go wykończy,

lecz on chciał honorowej walki. "Honor" pomyślał Hirow i uśmiechnął się pod

kapturem.

- Honor to wspaniała rzecz, drogi Furionie - zdjął kaptur odsłaniając rękojeść

miecza który miał na plecach. Wyciągnął go powoli ukazując jego półtora

metrowe, złote ostrze - Ja też go cenię

Ustawił miecz w pozycji gotowej do cięcia w poziomie od lewej do prawej, lecz

trzymał go tylko jedną ręką, i ruszył na wilka. Poruszał się z prędkością tak

wielką że Furion przez chwile stał oszołomiony, ale ocknął się w ostatnim

momencie. Odskoczył do tyłu, podczas wykonywania uniku, kopnięciem z pół

obrotu wykopał ziemię z wcześniej zakreślonego łuku w stronę Hirowa. Chłopak

nie był pewien co szykuje dla niego wilk więc zatrzymał się gwałtownie,

wykonał obrót w prawo i ciął mieczem powietrze. Siła pędu połączona z siłą

cięcia wywołała fale wiatru, która rozproszyła piasek lecący w jego kierunku.

Po chwili zorientowawszy że owy piasek leciał w górę a nie w jego kierunku, a

jego fala wzbiła go jeszcze wyżej. Ziemia opadała nie naturalnie wolno lecz

Hirow się tym nie przejmował bo wilk już na niego czekał. Chłopak

skoczył do wilka i gdy był jakieś trzy metry od niego, zamachnął się z całej

siły tnąc od lewej do prawej, widząc to furion postawił gardę i czekał na cios.

Ich miecze zderzyły się z głośnym brzdękiem. Bardock nie spodziewał się tak

silnego ciosu lecz udało mu się zatrzymać ostrze tusz przed jego pyskiem.

Hirow stanął na ziemi i zaczął siłować się w zwarciu z wilkiem.

- Heh, jesteś najsilniejszym człekiem, jakiego spotkałem. Szykuje się ciekawa

walka - i nagle pchnął z wielką siłą starając się wywrócić przeciwnika.

Siła ataku była tak wielka że po ziemi rozeszła się fala jak kręgi na wodzie.

Gwałtowność pchnięcia zaskoczyła Hirowa. Kolana lekko się pod nim ugięły lecz

nie upadł. Skupił całą siłę w nogach i odepchnął wilka co wywołało drugą fale.

Tym jednak razem był on przygotowany, lecz i tak z trudem utrzymał równowagę,

po chwili dalej się siłowali. Nagle Bardock wyprostował lewą rękę, ułożył dłoń

w kształt miski i wystrzelił z niej, coś jakby jasno lazurowy sopel, którym

strzelił za Hirowa. Chłopak chciał sprawdzić w co zamierzał trafić wilk, lecz

zanim to zrobił usłyszał trzask łamanego drewna i zrozumiał już co się stało.

Wykorzystując nadludzką siłę przeciwnika i swoją lekką wagę, dał się odepchnąć,

a raczej odrzucić do tyłu i co sprawiło że Bardock lekko się przechylił do

przodu. Wykonał obrót w taki sposób że widział spadające na niego drzewo,

obrócił się tak że był teraz bokiem do niego i w locie wyszeptał

- Way Of Destruction Lesson One - wyprostował ręce, konar drzewa był już

tusz tusz, w tym samym czasie Bardock już się wyprostował - Dragon Strike!

Z jego rąk w obie strony, ziemię i nadlatujące drzewo, wystrzeliły dwie ogniste

smocze głowy. Eksplozja wzbiła tumany dymu który go ukrył. Bardock nie miał

czasu przyjrzeć się temu bliżej bo właśnie w jego kierunku nadlatywał spory

kawałek drewna, wykonał więc unik w tył a potem odskok w bok i obserwował w

skupieniu chmurę dymu. Przeczuwając że jego przeciwnik coś szykuje, ponownie

wyprostował rękę lecz tym razem wywołał fale wiatru która rozproszyła cały dym.

"Dragon Strike!" usłyszał nagle i w momencie gdy dym zniknął, ujrzał trzy ogniste

smocze głowy lecące w jego kierunku. Bardock wykonał jeszcze jeden unik i

zastygł w bezruchu oczekując następnego ataku. Widzą to Hirow, który stał

akurat między resztkami rozwalonego drzewa, ruszył na niego.

- Hah! - krzyknął Bardock i ruszył w kierunku Hirowa, trzymając miecz za plecami

ostrzem do góry

Spotkali się w połowie drogi. Ich miecze ponownie się spotkały, ty razem

uderzenie nie było takie silne. Hirow lewą ręką wykonał cios celując w klatkę

piersiową wilka. Furion chciał to zablokować lecz nie zdołał. Cios był tak

silny że złamał dwa żebra i Furion splunął krwią, jednak mimo bólu uderzył

człowieka z kolana w brzuch. Cios trafił niespodziewającego się niczego

chłopaka i zamroczył go na chwile. Hirow pchnął Bardocka z całej siły co

sprawiło że obaj odlecieli od siebie na parę metrów. Przystanęli na chwilę i

zmierzyli się wzrokiem. Wilk powoli zaczął cofać się do gwiazdy którą

wcześniej narysował, cały czas był odwrócony frontem do

człowieka, czubek miecza trzymając blisko ziemi. Hirow po chwili odzyskał wzrok,

lecz brzuch bolał go niemiłosiernie, gdy zauważył że Bardock cofa się w stronę

septagramu ,wiedział że coś się święci. Wyszeptał pod nosem

"Guardian Touch", czego wilk nie zauważył, i wbił miecz w ziemię obok siebie,

po czym złapał lewą ręką za prawy przegub. Zamknął oczy, skupił energie w

prawej dłoni i w myślach powiedział "Dragon Strike.

Jego prawa ręka, od dłoni po łokieć, zaczęła świecić mocnym czerwonym światłem,

coraz jaśniej i jaśniej. Widzący to Furion stanął przy gwieździe. Zaczął

skupiać energie w lewej dłoni, którą celował aktualnie w Hirowa. Ręka chłopaka

świeciła coraz jaśniej aż płomień stał się oślepiająco biały. Wyprostował się,

stanął w pozycji jak by chciał wyprowadzić prawy prosty( lewa ręka zgięta w

łokciu przed sobą a prawa w zamachu za sobą)

- Dragon Strike

Z jego ręki wystrzeliła biała smocza głowa wielkości małego budynku i pomknęła

w stronę Bardocka. Furion był zaskoczony rozmiarami jego ataku ale nie stracił

zimnej krwi.

- Ner'Gathar - wykonał unik w bok.

Wysoka na ponad 3.5m fala ziemi i kamieni pomknęła w stronę smoczej głowy.

Zaklęcia zderzyły się w odległości czterech metrów od swoich właścicieli z

potężnym hukiem i blaskiem, rozrzucając kamienie i ziemię na wszystkie strony.

Powstała w ten sposób fala uderzeniowa dogoniła Bardocka w momencie gdy ten

szarżował na człowieka i cisnęła nim do jeziorka po prawej, ogłuszając na

moment. Ta sama fala uderzyła w Hirowa. W tym momencie jego miecz rozbłysł

na niebieski i stanął w powietrzu przed nim, otaczając go małym polem siłowym

chroniącym przed skutkami zderzenia "Ner'Gathar" i "Dragon Strike". Jednak

odczuł skutki własnego zaklęcia. Świat na chwile stracił kolory, chłopak padł

na kolana i wypluł sporo krwi. Po drugiej stronie areny przemoczony do suchej

nitki Bardock podnosi się z wody, skutki uderzenia były jednak większe niż

myślał. Świat zaczął wirować w koło a wilk zachwiał się na nogach, w ostatniej

chwili podparł się mieczem żeby nie upaść. Gwałtownym ruchem ściągnął wodę z

głowy i oczu.

Był wyraźnie zdenerwowany. Hirow z trudem łapał oddech, podparł się na mieczu

wbitym przed nim i wstał z pewnym trudem.

- Jestem pełen podziwu, wilku - powiedział na tyle głośno żeby jego przeciwnik

go usłyszał - Tak trudnego przeciwnika nie miałem od dawna.

Gdy kręcenie przeszło, wilk otrzepał się lekko, choć był jeszcze trochę

skołowany to dał rade strząsnąć część wody z siebie.

- Cóż, jesteś zdecydowanie najsilniejszym człeczyną z jakim walczy. Szkoda że

to arena, gdzież gdzie nie ma widzów moglibyśmy zrobić niezłą rozpierduchę

- Kto wie - chłopak wyciągnął miecz z ziemi i wyprostował się - Ale chyba mamy

tu wystarczająco dużo miejsca żeby poszaleć nie uważasz?

- Hehe - zaśmiał się Bardock i przejechał palcem po ostrzu miecza po czym

zacisnął pięść - Masashi Odar'Nach!

Jego miecz zapłonął na granatowo, lecz chwilę później ostrze zabłysło białym

światłem a sam trzon stał się fioletowy.

Hirow uśmiechnął się. Podniósł miecz tak że miał przed oczami rękojeść i

obrócił go ostrzem w dół. "I'am the master of my soul..." - zaczął powtarzać

w myślach - "Justice is my shield and fear is me sword... I have destroyed

over a thousand demons... Unknown to sadness, nor known to joy...

Have withstood pain to capture them all... Yet those hands will never fight...

So as I pray..."

- Soul Reaper

Jego broń zabłysła białym światłem, i powili zaczeła płonąć na niebiesko

aż miecz stał się lazurowy.

Obaj zmierzyli się wzrokiem po czym ruszyli na siebie. Mieli zamiar dać

wszystko w to uderzenie,całą pozostałą im silę i energie, wszystko! Miej

więcej na środku areny spotkali się.

- AAAAAAHirow ciął w poziomie od lewej do prawej

- MOARRRBardock uderzał od dołu

Kiedy ich ostrza zetknęły się, na początku wywołały fale uderzeniową która

rozeszła się w powietrzu, aby po chwili zamienić się w dwie ogromne fale,

fioletową i jasno niebieską, nacierające na siebie. Po paru sekundach

utworzyły sferę purpurowego światła która z głośnym piskiem zaczęła pochłaniać

arenę, aż w końcu zajęła całe pole bitwy oprócz trybun. Blask oślepił

wszystkich Furionów oglądających całą walkę. Nagle potężna eksplozja ogłuszyła

widzów, zakrywając całą arenę w chmurach dymu.

Kiedy doszli do siebie, dym nadal zakrywał całe pole bitwy. Zapadła cisza,

wszyscy w napięciu oczekiwali wyniku walki. Dym powoli zaczął opadać ukazując

szkody jakie spowodowała eksplozja. Widok był szokujący, można powiedzieć że

straszny. Cała arena,woda, drzewa, głazy, wszystko zniknęło, teraz był

widoczny tylko ogromny, głęboki na dwadzieścia metrów, dymiący krater,

zajmujący całą powierzchnie pola bitwy.

Furionów sparaliżował fakt, jaką destruktywną mocą dysponują ci dwaj wojownicy.

Po paru długich minutach dostrzegli że na dnie katera coś się rusza. To byli oni.

Wszędzie było pełno krwi. Bardock wspierał się na mieczu wbitym przed nim

oczekując ostatecznego ciosu człowieka który stał na przeciw niego. Hirow

spojrzał na wilka i uśmiechnął się. Wziął zamach i wbił miecz obok niego.

- Nie - powiedział, splunął krwią i spojrzał na obserwującą całe zdarzenie

starszyznę - To już koniec!! - krzyknął i od razu tego pożałował.

Przestał widzieć kolory, wszystko zawirowało, poczuł jak upada. Widział już

tylko ciemność.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...