Jump to content
  • entries
    48
  • comments
    295
  • views
    12,717

Kredo wojownika. Łyżka nie istnieje, ty to czytasz.


Deamonicus

106 views

 Share

Pierwsze dwa rozdziały były straszliwie niskich lotów. Nie macie się jednak czego obawiać, wierni czytelnicy moich dzieł. Zgodnie z tradycją piszę ?besęsu? , a moje następne wypociny popełnione zostały równie niedbale i trzymają poziom mniej więcej tego : ? i on go walnou tako marchefko plus dwa ka do śły a on zrobił ónick i wyprowadźł ćos rzelkiem plus 6 do urokó?. Jest więc dobrze. Zapraszam zatem do czytania i komentowania. (Oczywiście można sobie zamiast tego popatrzeć jak rośnie wirtualna trawa tapecie monitora albo zmienić sobie blog jeśli trafiło się przypadkiem. Jak widzicie można wykonywać inne czynności czerpiąc przyjemność z życia ale dlaczego sobie go nie uprzykrzyć troszeczkęęęę?)

Rozdział trzeci.

Scena pierwsza.

Gerard wrócił do swojego domu, położonego w malowniczej scenerii pięknych lekko ośnieżonych łąk i górskich szczytów, wiele kilometrów od najbliższego miasta.

Bohaterski łowca nagród leżał na plecach w swoim łóżku czytając książkę trzymaną w wyciągniętych przed siebie dłoniach. Ktoś zadzwonił do drzwi. Przybysz, nie czekając na reakcje gospodarza, zmaterializował się przed łóżkiem w sypialni. Postać ubrana w czarne szaty z kapturem zakrywającym twarz i wizerunkiem złotego tygrysa na prawym ramieniu przemówiła .

-Mam dla ciebie kolejne zlecenie.

-Respektuj moją prywatność, małpo!

Doniczka z kaktusem niebezpiecznie szybko zbliżała się drogą powietrzną do postaci w czarnych szatach. Niestety chybiła i rozbiła się na ścianie.

-Nie czas na to.

- ? -Gerard w odpowiedzi siedzi na łóżku z miną wyrażającą skrajną rezygnację bezsilnego dziecka, bezskutecznie usiłującego wyrwać zatruty sztylet z dłoni swojego wujka.

- Sugeruję żebyś tym razem tym razem nie spartolił sprawy i wysłuchał mnie do końca. Klient nieźle płaci.

-Nie obchodzi mnie to. Robię sobie przerwę.

-Nie robisz.

-Hę?

-Nie zrobisz sobie przerwy bo chcesz uniknąć mojego gniewu, a do tego potrzebujesz pieniędzy, które przeznaczysz na moje wynagrodzenie. Moja wypłata spóźnia się już kilka miesięcy, a w każdym tygodniu dostajesz całkiem dobre zlecenie.

-Twoje zadania są do niczego. Za dużo przygotowań, planowania i niespodzianek w trakcie misji, a kasy za zlecenia ledwie starcza na pokrycie szkód wyrządzonych przez te niespodzianki.

-Mogłeś ich nie brać, a mnie zwolnić- odpowiedziała pogardliwie tajemnicza osoba. - Zapewniam cię, że inni najemnicy

Gerard przerwał.

-Uch, dobrze już, dobrze. O co chodzi tym razem?

-Będziesz eskortował córkę bardzo wpływowego kupca. Ma na imię Lily. Będziecie podróżować statkiem do miejsca zwanego Wyspą Czerwonego Księżyca . Szczegóły i dalsze polecenia otrzymasz jutro. Przygotuj się i czekaj na telefon.

Obcy zniknął równie szybko jak się pojawił.

- Jak warunki pracy nie pasują to niech sobie znajdzie kogoś kogo nie odstraszy wysokość jej wynagrodzenia.

Powiedział do siebie Gerard po czym powrócił do lektury.

 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...