Lekarzu, coś Ty zrobił.
Jakieś 3 tygodnie temu miałem okazję zobaczyć dość ciekawy program na pewnej stacji telewizyjnej traktujący o stwardnieniu rozsianym. Jak straszna jest to choroba chyba nie muszę pisać, ale nie o samej chorobie w sensie biologicznym zamierzam prowadzić wywód, a o postawie lekarzy.
Jako kraj uważany za rozwinięty, kraj w którym takie tęgie umysły lekarskie jak niedawno zmarły Zbigniew Religa, lub Marek Edelman pracowały i ratowały ludzkie życie powinniśmy się wstydzić tego co nasza służba zdrowia wyczynia!
W programie prowadzono wywiad z jednym chorym mężczyzną w wieku około 40 lat, który to opisał jak traktuje się osoby chore na tę śmiertelną chorobę. Osobie takiej przysługuje leczenie przez około 2 lata, po czym nagle kończą się pieniądze na dalszą pomoc. Coś tu jest chyba nie tak. Jakim prawem temu biedakowi przysłano po 2 latach pismo z NFZ mówiące najprościej jak to można tu przytoczyć "Dziękujemy za współpracę, ale pański przypadek jest nieopłacalny(!!!) w leczeniu. Życzymy miłego dnia."?! Czy to ja czegoś nie rozumiem, czy to jest dobre? Bo chyba lekarskim obowiązkiem jest leczyć, a nie bawić się w dobór naturalny! Panowie doktorzy to nie was powołano do odebrania życia! Wy macie aż do śmierci własnej pomagać innym potrzebującym. Nie zabijać biernością.
Ludzie! To może lepiej po wykryciu tej jak i każdej innej ciężkiej choroby dać choremu pistolet z jednym nabojem. Tak będzie opłacalnie!
***
Tym jakże krótkim, ale mam nadzieję dającym do myślenia wpisem rozpoczynam bloga;]
3 komentarze
Rekomendowane komentarze