Po kolędzie
Przed chwilą był u mnie ksiądz. Jak tylko wszedł podał mi rękę i pierwsze co zauważył to tatuaż. Od razu wysnuł jakże nietrafny wniosek-byłem w więzieniu. Gdy zaprzeczyłem wymyślił inną teorię-blisko mnie kroczy Anioł Śmierci (cokolwiek to znaczy). Następnie na mym palcu dostrzegł pierścień atlantów. No i się zaczęło. Najpierw kazał mi go oddać(?) bowiem każdy kto go nosi jest opętany. W ogóle dowiedziałem się, że proces tworzenia tego pierścienia nie może obejść się bez mocy nadprzyrodzonych (czyli w trakcie tworzenia jest do niego wpuszczany demon). Generalnie okazało się również, że ktoś kto mi go dał (zapomniałem wspomnieć, że sam go sobie kupiłem) chciał mnie opętać. Ale po co i dlaczego? Tego miał dowiedzieć się pobliski egzorcysta, którego ksiądz chciał wzywać. Nie ukrywam, zdrzaźnił mnie przeokrutnie więc podziękowałem mu za wizytę, kazałem zabrać zabawki i spadać. Na koniec pan ksiądz przepowiedział mi samobójczą śmierć i życie w cierpieniach.
Normalnie olałbym jego wizytę, ale w drodze powrotnej zajrzał do mojej cioci (mieszka w tym samym budynku) i porządnie ją nastraszył-powiedział wprost, że jestem opętany i powinni się za mnie gorliwie modlić. Nawet nie chce myśleć co nagada sąsiadom. Dlatego drogi książu-to mój środkowy palec. A to drugi. Możesz sobie wytłumaczyć, że drzemiące we mnie zło się obudziło/wzmożyło/cokolwiek.
19 Comments
Recommended Comments