Ekranizacje gier komputerowych cz.3
Kiedy zadasz przeciętnemu człowiekowi pytanie ? z czym kojarzą ci się Niemcy ? możesz spodziewać się odpowiedzi w stylu ?z kiełbaskami?, ?z piwem?, ?z wojną?, ?z brzydkimi dziewczynami? itp. Gdybyś jednak zapytał o to sama człowieka nieprzeciętnego, obdarzonego czymś, czego inni powinni mu zazdrościć, Istotę Wybitną ? gracza ? co byś usłyszał? Tak, nie mylisz się drogi przyjacielu, zapewne gracz z nienawiścią w oczach zdoła wypowiedzieć tylko dwa słowa. Dwa słowa, które wywołują w niemal każdej Istocie Wybitnej śmiech, płacz i zgrzytanie zębów. Jesteś więc pewien, że chcesz usłyszeć te słowa? Cóż, twój wybór, żeby nie było, że nie ostrzegałem..
Uwe Boll. Tak, człowiek niepozostawiający żadnego gracza obojętnym. Człowiek, którego spokojnie można uznać za naszego wroga. A wiesz co trzeba zrobić z wrogiem? Nie, nie wyeliminować ? wroga trzeba poznać. Cóż więc powinieneś wiedzieć o panu Uwe? Przede wszystkim to, że nie jest to jakiś głupek, który wziął się za robienie słabych filmów z braku lepszego zajęcia. O nie, imć Uwe jest osobą wykształconą, zdobył licencjat z literatury na uniwersytecie w Kolonii, a oprócz tego studiował również reżyserię filmową oraz marketing. Jego działanie nie jest więc dziełem przypadku, lecz sprawia wrażenie całkowicie zaplanowanej i przemyślanej. Wydawać by się mogło więc, że człowiek ten powinien znać się na filmach, prawda przyjacielu?
Nic bardziej mylnego. Uwe Boll zna się na filmach, ale wyłącznie w swoim mniemaniu. Każdy niemal jego film został zniszczony zarówno przez krytyków jak i widzów, czego dowodem są miażdżące oceny na IMDb . Nasz kochany pan B zresztą bardzo rozumie swoich krytyków czego dowodem mogą być jego własne słowa:
?Ludzie piszą te wszystkie g**** o mnie, siedząc w domu, gdzie mamusia za wszystko płaci?
Tak, Uwe kocha swoich przeciwników. Udowodnił to zresztą, kiedy w 2006 roku wyzwał swych krytyków na pojedynek bokserski. Całkiem oryginalnie, muszę przyznać.
Ale właśnie, przecież napisałem, że jest krytykowany i jak sobie z krytyką radzi, lecz zapomniałem w sumie wspomnieć za co jest tak krytykowany. O ja głupi. Pan Boll tworzy filmy głównie na podstawie gier komputerowych i to właśnie za to go tak kochamy. Co więc w takim razie robi Uwe, że tak mu to nie wychodzi?
Powodów jest kilka. Przede wszystkim dziwny wybór niektórych licencji. No bo jak mam zrozumieć to, że podjął się stworzenia filmu na podstawie House of The Dead czy Postala? Czy coś takiego ma w ogóle prawo się udać? Patrząc na jego filmy odpowiedź nasuwa się sama ? nie. House of The Dead okazał się jednym z najgorszych filmów jakie kiedykolwiek powstały. I to nie tylko wśród ekranizacji gier. Ot, banda licealistów przyjeżdża na małą wysepkę na techno party, lecz okazuje się, że okolica jest opanowana przez wygłodniałe zombie, a ostatni bastionem grupki nastolatków staje się pobliski cmentarz. Szczerze mówiąc, to będąc zombie też bym się wkurzył, gdyby w mojej okolicy urządzono techno party. Pomijając denną fabułę i marną charakteryzację pozostaje nam? nic. Tak, prócz tego co jest fatalne nie ma tam nic ? prawda, że fajnie? Inną zupełnie sprawą jest Postal. Film ten miał być chyba w zamierzeniu karykaturą współczesnych Stanów Zjednoczonych i społeczeństwa w nim żyjącego, ale szybko stał się parodią samego siebie. Mamy więc arabskich terrorystów, jakąś tam sektę, bandę buraków i masę niewybrednego humoru. Sceny, które z zamierzenia miały być śmieszne stały się żenujące i momentami wręcz niesmaczne. Owszem, zdarzyły się ze dwie niezłe sceny, przy których można było się zaśmiać, ale to wszystko na co stać reżysera. I tylko jedno pytanie nasuwa mi się na usta ? co poza bohaterem ma ten film wspólnego z grą? Bo fabularnie grę dużo bardziej przypomina mi nowszy film Bolla ? Rampage. A co do Postala, to nie mogę się powstrzymać i zacytuję tutaj pewnego użytkownika FilmWebu. I niech to świadczy o tym, dlaczego opieram się zwykle na IMDb.
Postal jest wbrew pozorom kinem bardzo wyrafinowanym, przeznaczonym dla osób o wysokim ilorazie inteligencji.
Ale to nie jedyne grzechy naszego niemieckiego znajomego, o nie.
Mimo tego, iż Uwe kręci filmy na podstawie gier, to zdaje się ich nienawidzić. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że zmienia w nich co tylko się da? Ja rozumiem, że reżyser nie chce korzystać z gotowca i ma ambicje stworzyć coś własnego, ale nasz wielbiciel kiełbasek nieco przesadza z tymi ambicjami. Dajmy więc taki Alone In the Dark. Pamiętacie grę? Tak, to taki survival horror. A na co przerobił to nasz kochany UB? Na film akcji z elementami sci-fi. Akcję przeniósł zaś do nowoczesnego miasta, dorobił nędzną historyjkę miłosną i, niech na ten fragment nieletni zamkną oczy, seks. O tak, dobry horror bez seksu? Nie ma szans. Inny przykład ? Bloodrayne. Zamiast nazistów dostaliśmy jakichś gotyckich lamusów (część pierwsza)i kowbojów-wampirów (część druga). Naprawdę muszę pogratulować Uwe za pomysłowość, bo ja bym nigdy nie wpadł na tak głupi pomysł, by zrobić z Billy Kida wampira. Za takie coś powinno się karać dożywotnim zakazem wykonywania zawodu. Przy okazji mimochodem wspomnę o nienagannej opaleniźnie Rayne, która o ile pamiętam musi słońca unikać. Ale cóż, nie moja sprawa. Nie potrafię jednak wybaczyć reżyserowi samej Rayne. Ta w grze była naprawdę dzika i seksowna, natomiast jej filmowa odpowiedniczka sprawiała co najwyżej wrażenie zagubionej i upośledzonej. A tak, tu też mieliśmy scenę seksu.
Jak widać reżyser ten nie należy do wybitnych, lecz jakimś cudem udaje mu się namówić do gry w jego gniotach znanych aktorów. Tak więc na przykład w BloodRayne zagral Ben Kingsley, Michael Madsen i Michelle Rodriguez, w Dungeon Siege Jason Statham, Ray Liotta, Burt Reynolds, John Rhys-Davies i Ron Perlman,, w Alone In the Dark Christian Slater, a w Far Cry Til Schweiger. Szkoda, że tacy aktorzy rozmieniają się na drobne w filmach tego człowieka.
Ale zaraz, być może zastanawiacie się, skąd Uwe Boll bierze pieniądze na to wszystko. W końcu licencje i wynajęcie aktorów trochę kosztuje, zaś jego filmy są kompletnymi klapami finansowymi. Otóż Uwe, jak na geniusza zła przystało, rozegrał to genialnie. Zresztą on sam wam to wyjawi:
Być może to wiecie, ale nie jest łatwo skompletować budżet filmu. W Niemczech mam fundusz ochraniający podatek. Jeśli inwestujesz w Niemczech w film, zasadniczo możesz dostać pięćdziesięcioprocentowy zwrot podatku od rządu.
Czyli jak widzicie Uwe nie jest jedyną osobą odpowiedzialną za ten crap. W równej mierze możemy obwiniać za to rząd niemiecki, który znowu robi całemu światu na złość.
A więc jak przyjacielu, poznałeś już swojego wroga wystarczająco dobrze? Otóż mylisz się ? nie. Aby dokończyć swój trening i być gotowym na otwartą walkę z Uwe Bollem musisz zrobić coś jeszcze. Sam artykuł dotyczący jego filmów to za mało ? musisz zobaczyć to sam! Albo lepiej nie sam, zaproś kogoś kogo serdecznie nienawidzisz i obejrzyjcie to razem!
4 Comments
Recommended Comments