Ultramarines (Film)

W jednym z dawniejszych wpisów na moim blogu wspominałem o filmie (tym razem oficjalnym a nie fanowskim) rozgrywającym się w uniwersum 40k, niedawno była jego premiera co wywołało małą burzę wśród fanów (i fanatyków) "Młota Bojowego czterdzieści tysięcy", miałem okazję zobaczyć ten film na żywo i pomyślałem jako że na stronie CDA jest wiele fanów tego świata napiszę co o nim sądzę... no i właśnie, tu pojawił się mały problem, jak ocenić ten film? Patrząc z oczu fana czy człowieka który ma mało pojęcia o tymże świecie?
Ale najpierw krótkie streszczenie fabuły: Jak możecie się domyśleć film opowiada o Ultramarines
(Acz nie tylko!)
, niebiesko zbrojnych elitarnych żołnierzy Imperatora, głównym bohaterem jest młody (?) brat-żołnierz o imieniu Proteus który chce dowieść swej męskości i siły przed swym dowódcą - Severusem który wraz ze swą kompanią został wezwany na małą planetę o nazwie Mithron na której znajduje się prastara świątynia Imperatora, Świątynia ta jest chroniona przez duży oddział Space Marines spod znaku Imperial Fists, na owej planecie rozgrywa się też prawie cała akcja filmu.

Ogólnie rzecz biorąc większość filmu to zlepek szpanerskich tekstów Spess Mareens ("Nawet nie wiemy gdzie idziemy" "A czy kiedykolwiek wiedzieliśmy?") i efektownych bitew, wielka szkoda że film ze względu na swą długość nie pomieścił dokładniejszej analizy relacji pomiędzy bohaterami (niektórzy z nich są spokrewnieni, stworzyło by to kilka ciekawych wątków) przez co ciężko doszukać się jakiejkolwiek głębi w tym obrazie, a moim skromnym zdaniem świat Warhammera zasługuje na coś więcej niż film w którym krew leje się jak z urwanego kranu.
Jest kilka naprawdę dobrze zrobionych scen a voice aktorzy całkiem dobrze się spisali ale to co najbardziej martwiło fanów to paskudna "grafika" filmu, ale pocieszę was: nie wygląda to tak źle jak myślicie, z niewiadomych przyczyn film wygląda paskudnie na statycznych screenach, w ruchu jest o ciut lepiej - Boltery aż trzęsą się od wystrzeliwanych naboi a zbroje łamią się w czasie walki. Jedyna rzecz która wypadła blado to scena w której jeden z Marines przecina czaszkę wojownika chaosu swoim chainswordem, problem w tym że ta piła przeszła przez głowę wroga jakby był zrobiony z masła... a może wyznawcy chaosu naprawdę nie mają nic w głowie?


No i wracając do problemu o którym wspomniałem na początku, jak ocenić Ultramarines? Fanatycy będą narzekać (jak zawsze), zwyczajni fani będą zadowoleni z faktu że wreszcie powstał -jakiś- film a ludzie którzy nie wiedzą nic o 40K... kompletnie tego filmu nie zrozumieją. Ale osobiście "Ultramarines" mi się podobał, owszem, można by było kilka rzeczy zrobić lepiej, film mógłby być dłuższy i też sądzę że Games Workshop mógł zatrudnić ludzi którzy robili filmiki do Dawn Od War 1/2...
Ale mimo to Ultramarines jest całkiem niezłą animacją, jeśli jesteś fanem Gwiezdnych Marines a na słowo "Heavy Bolter" popadasz w ekstazę nie powinieneś narzekać... zbyt mocno.
Najciekawsze Sceny:
- Atak Black Legion
- Świątynia
- Finał
P.S Ultramarines suck, Krwawe Kruki są lepsze
7 Comments
Recommended Comments