Ludzie ze skarpetami na uszach..
Po pierwsze nie pytajcie mnie o tytuł wpisu..bo to sprawa dość osobista, żeby rozpisywać się o tym na blogu.. Koniec rozmyślań o skarpetach czas spełnić swój bloggerski obowiązek.
"I'm so afraid of the gift you give me
I don't belong here and I'm not well
I'm so ashamed of the lie I'm living
right on the wrong side of it all"
http://www.youtube.com/watch?v=7IKeyWIMIPM&feature=fvst
Jak zwykle zaliczyłem wstęp muzyczny co mi dało chwilę na zebranie myśli przed przelaniem tego bełkotu w nie całkiem spójny tekst. No to jedziem.
Najpierw powiem wam o tym, że moja mama robi bardzo dobre placki..zresztą babcie też..czy w każdej rodzinie tak jest, że te tradycyjne potrawy zachowane właśnie w tej rodzince smakują najlepiej? "Mam to gdzieś" jak śpiewał Artur Rojek z zespołu Myslovitz...ja po prostu uwielbiam rodzinne placuszki. Ok to brzmi dziwnie, ale to miłość od pierwszego kęsa. Zaczniemy trochę bardziej "ogarniętą" część tego wpisu. Shall we?
Dzisiaj opowiem trochę o moim stosunku do lektur szkolnych(YEARGH* ).. no dobra uważam, że lektury szkolne(sapie), a w szczególności takie jak np. "Kamienie na szaniec" to jest marnowanie mojego czasu.. z całym szacunkiem dla autora, ale ta książka jest dla mojej osoby tak nudna...że po 15 stronach usnąłem. Wiem, że opisuje prawdziwe wydarzenia i czyny na które pewnie większość z nas nie zdobyłaby się w tych czasach...ale WISI mi to. Nie mam zamiaru męczyć się z lekturą, która nudzi mnie jak cholera, ponieważ po jej przeczytaniu i tak nie będę nic pamiętał. Dlatego oszczędziłem sobie męczarni.. przeczytałem streszczenie i zabrałem się za "Uczennicę Maga"(<3) i bardzo mi to pasuje. Kwestię sprawdziany z tej lektury przemilczę. Skoro wyżaliłem się i wynarzekałem..to pasowałoby teraz napisać coś pozytywnego.. No cóż dziś byłem na górce z dobrą znajomą na snowboardzie i wiecie co? Bawiłem się wyśmienicie. Zapomniałem o tym całym 'okropnym' świecie(choć za taki go nie uważam) jak go określa spora część moich rówieśników i...szalałem w świetnym towarzystwie za co bardzo dziękuję. Wiem, że wchodząc na tego bloga nie wiecie czego się spodziewać, a widząc takie pierdoły pewnie się zawiedziecie, ale cóż nie ma to być ani lektura ciekawa, ani bestseller, to jest po prostu mój mały "tak-jak-by" pamiętnik..
Żeby ostudzić wasze nerwy...posłuchamy muzyki
'Taking to the floor with the wheel to the sky
I loosen my tie, I loosen my tie
Locking down the door with the rhythm and rhyme
I loosen my tie, I loosen my tie'
To chyba tym razem na tyle.. następnym razem obiecuję ograniczyć agresję słowną..
No to cześć i żebyście wytrzymali...do wakacji
* - w tym momencie autor upadł na podłogę i stworzył defekt podłogi przez długotrwałe uderzanie w nie swoim zakutym łbem..tak żebyście wiedzieli jakim zje*** jestem.
2 Comments
Recommended Comments