Tomb Raider okiem El'Dragona, part 3
Tomb Raider Chronicles (2000), czyli robione szybko i beznadziejnie
To, co ujrzałem i przeżyłem, grając w Kroniki było więcej niż szokujące. Przez cały czas grania zastanawiałem się, jak można tak zniszczyć grę. Sama za siebie mówi zresztą średnia ocen (57% według metacritic.com). Ale po kolei...
TOMB RAIDER Chronicles
developer: Core Design
wydawca: Eidos Interactive
rok: 2000
gatunek: akcja TPP
Nie wiem, jak Was, ale mnie Kroniki odstraszyły już na samym początku, kiedy to odbył się symboliczny pogrzeb Lary (ciała nie odnaleziono). Ogólnie fabuła była beznadziejna i (bynajmniej dla mnie) niezrozumiała. A może nie było co rozumieć. Niejaki Werner Von Croy - mentor Lary, którego mieliśmy już okazję poznać przeczesuje Egipt w poszukiwaniu Lary, a Winston z ojcem Dunstanem wspominają dawne przygody panny archeolog. I tyle. Na tym się opiera cała fabuła - na wspomnieniach.
Wspominamy cztery "przygody" Lary Croft. Wszystkie są odmienne i niekoniecznie ze sobą powiązane (nie powiem na pewno, bo jak już mówiłem, nie rozumiem fabuły). Najpierw zwiedzamy Rzym, gdzie to poznani w pierwszej części Pierre i Larson utrudniają Larze zdobycie jakiegoś kamienia. Ale jak to bywa, oczywiście jej się udaje. Druga przygoda dzieje się w Murmańsku, gdzie to Lara musi się dostać na łódź podwodną, żeby znaleźć tajemniczą Włócznię Przeznaczenia. Żeby nie było tak różowo, to musimy jeszcze się ewakuować z tonącej łodzi. Podczas trzeciej przygody, kierujemy szesnastoletnią Larą, kiedy to przypłynęła na wyspę, która rzekomo jest nawiedzona. Epizod ma nieco mroczny klimat i rozgrywa się w mrocznej części Irlandii. I w ogóle jest mrocznie. Mrocznie i bez sensu. Ostatni epizod rozgrywa się w Nowym Jorku, a dokładniej w super ekstra wypasionych, nowoczesnych budynkach Von Croy Industries, gdzie to Lara włamała się, aby odzyskać artefakt, który zdobyła, będąc w Angkor Wat. Towarzyszy jej Zip (WHOOOOOOAAAAAAA!), który dba o to, aby misja się powiodła. I tak oto wygląda fabuła. W praktyce jest jeszcze gorsza, tyle powiem. Ale dość już o tym. Teraz przejdziemy do kwestii technicznej.
Ta czapka mnie powaliła z nóg...
Pod względem graficznym i dźwiękowym Kroniki nie różnią się praktycznie niczym od The Last Revelation. Chociaż mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o grafikę. Do tego bugów jest tam tyle, że aż strach. Jest masa błędów, uniemożliwiających ukończenie gry i konieczna jest zabawa z save'ami. Ja musiałem chyba ze trzy razy szukać save'ów po sieci, bo nawet wczytywanie moich poprzednich nie pomagało. Nie wiem, może to było celowe wydłużenie rozgrywki (ironia), czy może Core uparło się i koniecznie musieli co roku wypuszczać nowego Tomb Raidera. Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Wiem za to, że do tej gry prędko nie wrócę (teraz wróciłem, żeby napisać ten tekst i na razie starczy). Na domiar złego, Kroniki są cholernie łatwe i krótkie w porównaniu z poprzednimi częściami. Niektórzy twierdzą, że w Kronikach jest więcej humoru niż w poprzednich częściach, jednak ja podczas grania ani razu się nie zaśmiałem. Jedyne, co może być w Kronikach śmieszne, to samo wykonanie, które jest po prostu komedią.
Podsumowując, gra jest w ogóle nie warta zachodu. Nie polecam jej nikomu, nawet jeśli będą dawać ją do czipsów. Jest beznadziejna, nudna, frustrująca i niezrozumiała. Kiedy dowiedziałem się, że to ostatnia część, pomyślałem "nareszcie". Niestety moja radość nie trwała długo, gdyż jak się okazało, w 2003 roku, Core Design postanowił doszczętnie zniszczyć pannę Croft.
Odnoszę wrażenie, że panna Croft wygląda tutaj "płasko"
PLUSY:
+ nawet fajne udźwiękowienie
+ nawet fajna grafika
+ nawet da się w to grać...
MINUSY:
- ...tylko po co?
- bugi
- beznadziejna fabuła
- bugi
- ogólne niedociągnięcia techniczne
- BUGI
- aha, i jeszcze krótka i łatwa jest
- zapomniałem o czymś?
OCENA: 4+/10
2 Comments
Recommended Comments