Skocz do zawartości

(Survival) Gaming

  • wpisy
    23
  • komentarzy
    58
  • wyświetleń
    14899

Shadow of the Colossus (PS2) - czy rzeczywiście jest arcydziełem?


December Man

383 wyświetleń

Shadow of the Colossus.

Jak zmierzyć się z grą, która jest uznawana przez branżę za jedną z najwybitniejszych w historii? Jak krytykować tę, która od lat na forach dyskusyjnych jest wynoszona na piedestał przez dosłownie każdego (nie licząc okazjonalnego trolla)? Gra o aurze tak arcydzielnej, że wychodzenie jej naprzeciw graniczy z szaleństwem i naraża na niewiarygodną ilość błota i plwociny ze strony fanatycznych wyznawców?

Nie będzie to jednak bezmyślna krytyka SotC, ponieważ byłoby to niesprawiedliwe. Produkt to bowiem na pewno nieprzeciętny, oryginalny, obok którego nie można przejść obojętnie. Będzie to opinia mocno subiektywna, choć postaram się być obiektywny w podsumowaniu.

Wpierw należy przybliżyć co nie co fabułę tym, co nie znają gry.

Głównym bohaterem jest Wander, młody chłopak, który na swoim koniu Agro przybył do świątyni na Zakazanej Ziemi, wraz z ciałem dziewczyny o imieniu Mono. Celem młodzieńca jest wskrzeszenie Mono - ma pomóc w tym Dormin, bóg zaklęty w tejże świątyni. Dormin składa propozycję Wanderowi; jeśli ten zabije wyznaczone kolosy, Mono odzyska życie. Wander niewiele myśląc, zgadza się.

Rozpocznijmy od dobrego, tak będzie łatwiej. Walki z kolosami są ekscytujące, efektowne, pompują litry adrenaliny do żył. Każdy z olbrzymów jest unikalny, wymaga innego podejścia, pomimo tego, iż sprowadza się do tego samego - wejdź na niego i dźgnij X razy w zaznaczone miejsce aż padnie.

Na szczególną pochwałę zasługuje ścieżka dźwiękowa - jest niesamowita. Szczególnie spodobał mi się utwór Opened Way.

Niestety, to by było na tyle, jeśli chodzi o pozytywy.

Fabuła. Można ją dosłownie podsumować tak: intro, bohater pokonuje X kolosów, outro. Ma to nieprawdopodobnie niszczący wpływ na to, co najbardziej jest wychwalane - doświadczenie (nie gameplay) grania i uczucia jakie ponoć wzbudza. Problem polega na braku w scenariuszu przeszłości Wandera; o Mono informacje są szczątkowe. Kim jest Mono dla Wandera? Dziewczyną? Siostrą? Kim w ogóle jest Wander? Co więcej, zabijanie olbrzymów ma budzić wyrzuty sumienia. Fakt, mordujemy Bogu ducha winne stworzenia dla widzimisię jakiegoś bożka, ale nie ma jakiejkolwiek więzi z nimi; nie ma ani jednej sceny, dzięki której można uznać te cuda za sympatyczne, czy posiadające jakieś uczucia, cokolwiek. Tak samo z Mono, choć to, że bohater podejmuje się tak karkołomnego zadania oznacza, że jakaś bardzo mocna więź być musi między nimi.

Wszystko jest umowne. Tylko relacje z koniem Agro są warte wzmianki, ponieważ jest jedynym sojusznikiem i kompanem przez całą grę.

Następnym elementem omawianym w samych superlatywach jest świat gry, a dokładniej mówiąc tereny po których bohater porusza się na koniu. Obszary te są niemal całkowicie pozbawione życia. Ma to podkreślić izolację Wandera. Misja zakończona sukcesem, tylko efekt docelowy jest przyćmiony przez ten niezamierzony - te elementy gry sprawiają wrażenie chęci bardzo sztucznego przedłużenia czasu potrzebnego na ukończenie. Wiąże się to z wszechorganiającą nudą w tych momentach.

Na koniec zostawiłem sobie to, z czym nikt nie może się nie zgodzić. Plynność rozgrywki i kamera. Z powodu rozległej natury świata i oczywistej niedoskonałości PS2, gra często doświadcza wyraźnych spadków płynności. W czasie walk jest w miarę ok, ale podczas jazdy konnej potrafi być po prostu tragicznie. Kamera natomiast woła o pomstę do nieba. W niektórych bitwach większym przeciwnikiem jest właśnie kamerzysta, a nie kolos. Doskwiera to szczególnie w ostatniej walce.

Podsumuwując chciałbym zaznaczyć, iż jestem świadomy tego, że na zdecydowaną większość osób mających kontakt z grą podziałała ona w sposób magiczny. Wszystko to, co wymieniłem jako wady były właśnie powodem tegoż oddziaływania. Rażące wady dla mnie są wspaniałymi zaletami dla pozostałych. Tak działają gry niszowe; SotC miał to szczęście, iż poruszył wielokrotnie więcej osób niż inne niszowe produkcje.

Ja naprawdę chciałem polubić tę grę; niestety wyraźnie nie było mi dane przeżyć tego niewiarygodnego ponoć doświadczenia.

Dla niezdecydowanych - jak widzicie sprawa jest bardzo subiektywna. Aby wiedzieć jak zareagujecie, musicie wziąć ją w obroty. Nie ma innego wyjścia.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Co do mało wyrazistej fabuły: radzę zagrać w "prequela" (???) tej gry: ICO, wtedy wszystko będzie deczko bardziej zrozumiałe. :-)

Z tego co rozumiem to SotC jest fabularnym prequelem do ICO, a nie odwrotnie. SotC jest sequelem "duchowym" ICO.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...