NBA 2K11 - recenzja
Ci którzy znają już mojego bloga, wiedzą zapewne jakim jestem zatwardziałym miłośnikiem NBA. Widząc w ostatnim CD-Action bardzo przychylną recenzję gry poświęconej właśnie temu tematowi, zdecydowałem się na jej zakup. Bardzo zdziwiło mnie, że w końcu EA Sports postanowiło poważnie potraktować graczy i wydać coś, co nie będzie kolejnym odgrzewanym kotletem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy spostrzegłem, że gra nie jest sygnowana przez EA Sports, a jej autorami jest zupełnie odrębne studio 2K Sports. "No tak..." - pomyślałem sobie.
Zacznijmy może od grafiki, bo ta prezentuje się całkiem przyjemnie. Porównując ją do trailerów zamieszczonych w internecie, wrzucanych m.in. na stronę główną CDA, wygląda znacznie korzystniej. Ruchy graczy zdają się naturalne, tekstury nie nachodzą na siebie, wszystko działa bardzo płynnie. Jedynym minusem są niedopracowane postacie trenerów, siedzące na ławce. Gracze w strojach sportowych wyglądają znakomicie, ale już tekstury łączące szyję z garniturem słabo. Raz na kilka, kilkanaście meczów zdarzają się małe zgrzyty, ale trwają najwyżej 10-15 sekund. Raz na 3-4 godziny rozgrywki nie robi dla mnie większego problemu. Czasem też "zetnie" głowę jednemu z koszykarzy, gdy kamera podjedzie z powtórką, ale też nie zaliczyłbym tego jako wielkiej wady.
Poświecę teraz chwilę na muzykę, bo ta jest całkiem niezła. W sumie mamy tutaj ze 30 utworów, można sobie dowolnie ustawiać listę, tak aby słuchać jedynie swoich ulubionych piosenek. Sam zostawiłem sobie z tego 10 i gra mi się bardzo przyjemnie. Muzykę słyszymy głównie w menusach, ale także włączając na przykład tryb treningowy, gdzie jest ona trochę wyciszona. Jest spora różnica pomiędzy treningiem, gdzie słychać głosy poszczególnych zawodników, pisk butów na parkiecie, odbijanie piłki czy np. odgłos obręczy, gdy wiesza się na niej jakiś zawodnik. Trening ma miejsce w małej halce, a mecz na arenie, otoczeni tłumem widzów. Wszyscy robią niezły hałas. Jeśli drużyna wygrywa, wstają z krzeseł, dopingują krzycząc "defense!". Satysfakcjonujące było uciszenie widowni, gdy po jakiejś efektownej akcji gospodarzy mój zawodnik trafiał "trójkę" i słychać było jęk zawodu wydawany przez miejscowych.
Warto powiedzieć też słowo o komentatorach. W sumie mamy czterech. Kevin Harlan jako główny, a do tego Clarke Kellogg jako support. Panowie świetnie spisują się w swojej roli. Nie przynudzają, czasem powiedzą ile dany zawodnik zdobył już punktów, a czasem krzykną z podziwu nad wykonanym właśnie alley-opem. (kilka razy byłem nawet świadkiem panicznego śmiechu jednego z nich). Można powiedzieć pokrótce, że słucha się ich jakbyśmy śledzili losy meczu w TV. Oprócz tego jest jeszcze dziennikarka Dorris Burke, która pełni rolę reportera na boisku i informuje swoich kolegów o sytuacji. Np. o tym, że ktoś odniósł kontuzję, lub jakąś uwagę, którą zasłyszała od trenera Phila Jacksona tłumaczącego coś swoim zawodnikom podczas przerwy. Mamy jeszcze jednego reportera, który prowadzi podsumowanie w połowie meczu. Wyróżnia dwóch zawodników - zwykle najlepszych, a czasem gwiazdora, który niemiłosiernie pudłuje. Zdarza mu się nawet powiedzieć ironicznie o zespole, że to raczej "konwencja ceglarzy", bo kiepski rzut potocznie określa się mianem "cegły".
Przejdźmy do clue progrmu czyli do samej rozgrywki. Trybów mamy zatrzęsienie. Trening podzielony jest na swobodny trening z piłką, gdzie u dołu ekranu wyswietlają się nam podpowiedzi, które możemy w każdej chwili wyłączyć. Dla kogoś zupełnie nieobeznanego ze sterowanie są one jednak koniecznością. Opróćz tego jest treningowa gierka, pomiędzy dwoma zespołami oraz ćwiczenie rzutów wolnych, no i bardziej kameralny trening do akcji dwójkowych, gdzie można przećwiczyć akcje tyłem do kosza lub dwójkowe. Żeby spokojnie grać polecam kupno pada. Sam zaczynam już to wszystko jakoś ogarniać, choć jeszcze nie potrafię ustawiać zagrywek, będę musiał trochę potrenować.
Kolejnym trybem jest Quick Game, gdzie możemy sobie zagrać mecz na szybko. Wybieramy dowolne drużyny z NBA, lub drużyny Bulls z przeszłości. Są także rywale Bulls np. Utah Jazz z roku 1998, czy Portland Trail Blazers z 1992. Osobiście to brakuje mi tutaj Phoenix Suns z 1993, w której składzie występowali m.in. Charles Barkley, Kevin Johnson czy Dan Majerle. Nic nie stoi na przeszkodzie żebyśmy włączyli mecz rookies kontra sophomores, czyli debiutantów z drugoroczniakami.
W trybie Association (tłumaczyłbym go na "Organizacja") wcielamy się w rolę koszykarskiego managera. Wybieramy jeden z 30 zespołów NBA, ustalamy którzy zawodnicy będą wychodzić w pierwszej piątce, którzy jako ważni zmiennicy. Są także gracze zadaniowi oraz wygrzewający ławkę. W zależności od zawodnika i ustalonej pozycji w zespole każdy będzie domagał się pewnej liczby minut spędzanych na boisku. W przypadku, gdy ich nie otrzyma to pogorszy się jego samopoczucie i obniżą statystyki. Jednym słowem zacznie grać słabiej. Musimy także pilnować budżetu - tzw. salary cup, czyli nie przekraczać progu podatkowego NBA, w którym za każdego dolara powyżej musimy zapłacić dodatkowego dolara. Jest pewna różnica, bo przy kontrakcie na 5 mln, musimy wydać aż 10. Jako GM będziemy też mogli dokonywać skomplikowanych wymian, więc jeśli ktoś chce się popisać i zrobić lepszą wymianę niż Mitch Kupchak wymieniając Kwame Browna za Gasola - droga wolna. Mecze możemy rozgrywać sami, lub włączając symulację. W zależności od tego czy chcemy sobie pograć, czy wyłącznie bawić w menadżerkę.
Jest też specyficzny tryb MJ Challenge. W tym wyzwaniu wcielamy się w rolę Michaela Jordana i musimy wykonać 10 zadań z jego barwnego życiorysu. Np. Rzucić trzy "trójki" w pierwszej połowie, zanotować odpowiednią liczbę punktów i asyst, a także powstrzymać Drexlera, by ten nie zdobył więcej niż 20 punktów. Po wykonaniu wszystkich 10 zadań będziemy mogli wcielić się w Jordana w trybie My Player i pokierować jego karierą. Właśnie tryb My Player jest moim ulubionyn. Tworzymy od podstaw własnego zawodnika. Później uczestniczymy w kilku meczach treningowych wraz z najlepszymi debiutantami. Na ich podstawie możemy zostać wybrani w drafcie. Czyli naborze zawodników do klubów NBA. Ja początki miałem mizerne, więc dostałem się do Washington Wizards z dopiero 5-tym numerem II rundy draftu. Czyli mniej więcej 35 numerem licząc I rundę. Później mamy ligę letnią, która oceni naszą przydatność do zespołu. Bardzo fajnie zrobiono system, który wlicza się do punktacji na ocenę gry zawodnika. Mamy taki żółty pasek w prawym górnym rogu ekranu. Po lewej stronie paska znajduje się ocena niższa, a po prawej wyższa. Jeśli zbierzemy piłkę z tablicy to pasek przesunie się w prawą stronę. Najgorsza ocena to F, a najlepsza A+. Po drodze mamy jeszcze między innymi F+, D-, D, D+, C- itd. Wskaźnik rośnie, gdy zdobędziemy punkty (albo chociaż rzucimy z dobrej pozycji mimo pudła), zanotujemy zbiórkę, asystę, lub chociaż dobre podanie. Także za stawianie zasłon, dobry powrót do obrony, czy powstrzymanie kontry. Minusy są za faule, straty, danie się zablokować rywalowi, czy kiepską grę w obronie (gdy będziemy blisko przeciwnika, skoczymy dobrze, a on trafi to mimo wszystko dostajemy premię za dobrą obronę, gdy jednak odpuścimy zawodnika to będzie spory minus). Wszystko składa się na liczbę punktów umiejętności, które zarabiamy po każdym meczu. Później wydajemy je na konkretne umiejętności np. rzut z półdystansu, wsady, bronienie zawodnika z piłką. Są podzielone na cechy ofensywne (rzuty, drybling, kontra nad piłką), defensywne (przechwytywanie, blok, zbiórka defensywna), fizyczne (skoczność, wytrzymałość, odporność na urazy) oraz psychiczne (umiejętność grania w ofensywie w kluczowych momentach, podtrzymywanie rzutowej passy, czy emocje.
Oprócz tego mamy możliwość pojedynkować się w konkursie wsadów, czy w rzutach za trzy punkty. Przy jednym komputerze może grać maksymalnie 4 graczy choć do końca tego nie sprawdzałem. Zawsze można też zagrać przez sieć. Tutaj mamy też dodatkowy bajer przewidziany przez grę. NBA Today, czyli uaktualnianie statystyk graczy, którzy w tym samym czasie rozgrywają mecze. Szczególnie dobrze widać to w trybie Quick Game, gdzie mamy pokazaną pozycję zespołu w lidze, liderów w punktach, czy zbiórkach.
Podsumowując - NBA 2K11 to chyba najlepsza gra sportowa w jaką grałem, a mówię tak po obszernym zapoznaniu się z PES-em 2009 i 2010. Oczywiście nie cieszy się taką popularnością ponieważ koszykówka w naszym kraju jest sportem niszowym. Dość powiedzieć, że nie można nawet założyć tematu dyskusyjnego związanego z tą grą, bo poza mną nie ma ani jednego chętnego. O jakości tej produkcji wiele mówi zachowanie głównego konkurenta - EA Sports, które premierę swojego najnowszego NBA Elite 11 przełożyło, prawdopodobnie dlatego, aby nie musieć rywalizować z doskonałą produkcją 2K Sports. Grę polecam wszystkim interesującym się koszykówką i nie tylko!
Ocena:
9+
Zalety:
- świetna grafika
- mnogość trybów (Association, My Player, trening, konkursy wsadów, MJ Challenge)
- ogromne zróżnicowanie dostępnych zagrań (autorski system kontroli V.I.P. o ile się nie mylę)
- Michael Jordan i drużyny z przeszłości
- całkiem niezła muzyka
- znakomici komentatorzy!
Wady:
- konieczny pad, bo gra na klawiaturze to męka
- pomniejsze błędy, które nie umniejszają przyjemności z grania
4 Comments
Recommended Comments