Kontuzje, juniorzy, mróz i... Rudnevs
Cóż, cała Polska żyje dzisiejszym meczem Kolejorza z Juve. Gdzie się nie spojrzy wszędzie widać newsy na temat meczu. Zajęły one wszystkich aż tak bardzo, że niemal bez echa przeszła porażka Manchesteru United z West Ham aż 4:0. Dziś jednak dla wielu nie liczy się nic poza szansą Lecha na historyczny awans w Lidze Europejskiej, co nie zdarzyło się jeszcze żadnej polskiej drużynie (inna sprawa, że jest to dopiero druga jej edycja). I jak na razie wszystko przemawia za piłkarzami z Poznania.
Nie patrzę w tym momencie na mróz, który, moim zdaniem, aż tak wielkiego zamieszania nie zrobi. Mróz tyczy się obu stron i będzie im przeszkadzał w jednakowy sposób. Bardziej martwią mnie (tak, martwią, bo jestem fanem Juventusu i mimo, że jest to wielka szansa dla polskiego futbolu, to jestem za Starą Damą) kontuzje, które trapią klub z Turynu. Na spotkanie z Lechem nie przyjechali Motta, De Ceglie, Legrottaglie, Rinaudo, Martinez i Amauri, którzy narzekają ostatnio na kontuzję. Do tego nie zostali zgłoszeni Grosso, Salihamidzic, Aquilani oraz Quagliarella. Nie wystąpi więc spora część pierwszego zespołu Juventusu. Zastąpiona została ona przez młodzież z Primavery (juniorskiej drużyny Juventusu). I to mnie nieco niepokoi. Mimo, że młodzieżówkę Stara Dama miała (moi zdaniem) zawsze niezłą, to wątpię, by sprawdzili się oni w meczu o tak dużą stawkę. Pewną nadzieje może dawać fakt, że pan Bakero powołał na ten meczy tylko jednego napastnika. I to, że właśnie na Rudnevsa liczy cały Poznań może pomóc Juve w osiągnięciu sukcesu. Człowiek, który w pierwszym meczu doprowadził Turyn do płaczu, teraz ma przed sobą znacznie trudniejsze zadanie. Musi udowodnić, że ten hat-trick we Włoszech, to nie przypadek. Ale czy mu się to uda? Myślę, że będzie mu trudno. Do Turynu pojechał jako zawodnik szerzej nieznany, nikt na niego na dobrą sprawę nie stawiał, a on zaskoczył wszystkich. Do tego meczu już jednak nie podchodzi bez presji, liczy na niego cała Polska. A to nie musi mu wcale pomóc.
Kończę więc mając nadzieję, że Juventus w Poznaniu wygra i 1/16 Ligi Europejskiej zawita do Turyna. Jeśli jednak im się nie uda, cóż, aż tak bardzo rozpaczać nie będę, bo w końcu Polski zespół coś osiągnie. I w tym momencie zachęcam Was wszystkich, abyście dziś, o godzinie 21, rzucili wszystko i usiedli przed telewizorem, aby przekonać się, czy mecz w Turynie był tylko wypadkiem przy pracy, czy czymś więcej.
Haunter
3 komentarze
Rekomendowane komentarze