Skocz do zawartości

Strumień świadomości

  • wpisy
    37
  • komentarzy
    75
  • wyświetleń
    28798

Castle Crashers - Recenzyja


Tribe

828 wyświetleń

Ta gierka wyskoczyła na mnie niczym przysłowiowy Filip z konopi. Kilka dni temu przeglądałem Playstation Store w poszukiwaniu jakiegoś niewielkiego tytułu, najlepiej w starym, arcade'owym stylu. Po krótkich poszukiwaniach moją uwagę przyciągnęły dwie pozycje: Scott Pilgrim versus the World oraz omawiane Castle Crashers. Po wypróbowaniu dem obu gier i krótkiej konsternacji wybrałem tą drugą. Scott Pilgrim ma dość urokliwą oprawę, przywodzącą na myśl stare gry z automatów i prezentuje ciekawy humor, ale w ostatecznym rozrachunku Castle Crashers daje po prostu więcej frajdy i zwyczajnie więcej tzw. contentu. Warto na początku zaznaczyć, że ta niezależna produkcja jest już od dwóch lat dostępna na Xbox Live, na Playstation network zaś dopiero od niedawna. Wersja na PS3 zawiera w sobie również wszystkie dotychczasowe DLC, bez dodatkowych opłat. Ale zacznijmy od początku.

cc_coop_night.jpg

Czym więc są ci cali Rozbijacze Zamków? Z opisaniem tytułu w kilku słowach nie ma problemu, ze względu na jego ogólną prostotę i koncept: to gra z gatunku beat'em up, w której zasadniczo cały czas przemy w prawą stronę ekranu i sprowadzamy do poziomu gruntu legiony przeciwników. Zamiast jednak chodzić po ulicach jako przypakowany rozrabiaka i trzepać innych niemilców po twarzach, wcielamy się rolę jednego z czterech kolorowych rycerzyków i mordu dokonujemy za pomocą różnego rodzaju broni białej. Fabuła istnieje, jest jednak tak szczątkowa, że nie warto się o niej rozpisywać. Ot, jakiś szalony mroczny czarodziej kradnie z królestwa wielgachny kryształ mocy w sobie tylko znanym celu, a przy okazji porywa wszystkie cztery córki króla. Jako jego osobista gwardia, musimy uratować królestwo, odzyskać kryształ i uratować księżniczki. Mi osobiście gra najbardziej przywiodła na myśl znanego skądinąd PC-towego Little Fightera 2, prezentuje nieco podobny design i model rozgrywki. Gdyby jednak przyrównać tytuł do czegoś starszego... może Golden Axe na Segę?

castlec2e.jpg

Tak czy inaczej, sprawdzony od lat gatunek realizuje się w CC świetnie: systematycznie posuwamy się naprzód przez całkiem pokaźną ilość poziomów, eksterminując coraz to bardziej wymyślnych przeciwników, dość często zmierzymy się też z odjechanym bossem. Wypada wspomnieć bowiem, że gra jest całkowicie zakręcona, realia fantasy są tu MOCNO naciągane, z powodu obecności chociażby obcych (a to jedno z łagodniejszych odstępstw), a poza tym na każdym kroku doświadczymy czegoś, co sprawi, że przynajmniej się uśmiechniemy. Ja osobiście dostałem ataku śmiechu, gdy okazało się, że jadąc na wielbłądzie mogę atakować wrogów... śliną, i to z całkiem dobrym skutkiem. Część żartów prezentuje dość specyficzny poziom, więc jeśli na przykład widok odrzutowej sarenki z napędem... że tak powiem naturalnym was odrzuca, być może nie jest to gra dla was.

e3-2008-castle-crashers-screens-20080714030429596_640w.jpg

Ale na nie najwyższych lotów żarty można przymknąć oko. Szczególnie, że w to tak dobrze się gra! Biegamy, skaczemy, machamy mieczem naokoło przy użyciu całkiem pokaźnej jak na taką gierkę ilości combosów i używamy magii. W miarę postępu nasz rycerzyk zdobywa kolejne poziomy doświadczenia, co skutkuje odblokowaniem nowych ataków i podwyższeniem jednej z czterech statystyk: siły, magii, obrony lub zwinności. Przy czym punkty rozdysponowujemy wedug własnego uznania, dzięki czemu możemy rozwinąć naszego bohatera niemal jak w rasowym RPG: możemy być powolnym, ale silnym i wytrzymałym wojownikiem z toporem, szybkim i zwinnym łucznikiem, albo potężnym magiem. Rozwój postaci nadaje Castle Crasherom niespotykanej w takich grach głębi, co jest bardzo miłym dodatkiem do wydawałoby się prostej młócki. Oprócz tego spersonalizować naszą postać możemy za pomocą tak zwanych animal orbs, czyli słodkich, okrągłych zwierzątek lewitujących wszędzie za nami. Stworki te odnajdujemy w trakcie przygody, a każdy z nich daje nam mały bonus w postaci na przykład +1 do siły czy nieco szybsze bieganie.

castle-crashers-20070423033417115_640w.jpg

Wreszcie, od czasu do czasu odnajdujemy nową broń, która naturalnie zwiększa nasze możliwości bojowe i również podwyższa statystyki. Zarówno broni, jak i wspomnianych wcześniej zwierzątek w grze jest kilkadziesiąt, niektóre nieźle poukrywane, więc jeśli ktoś lubi zagłębiać się w grę i odkryć wszystko, co ma do zaoferowania, będzie się tu świetnie bawił i to przez długie godziny. Tym bardziej, że przygoda nie jest liniowa, do wcześniejszych poziomów możemy bez problemiu wrócić z poziomu mapy świata, a także odwiedzać sklepy, czy spróbować sił na nieobowiązkowych arenach, w których toczymy bitwy z wieloma falami przeciwników. Najbardziej dociekliwych graczy tytuł nagrodzi nowymi postaciami do odblokowania i najpotężniejszym orężem.

33340_normal.jpg

Technicznie gra prezentuje się bardzo sympatycznie. Grafika jest co najmniej kreskówkowa, z karykaturalnymi postaciami, żywymi kolorami i zabawnymi animacjami. Dźwiękowo natomiast otrzymujemy kuriozalną mieszankę muzyki typowo fantasy - pompatycznej i... elektronicznych brzmień. Połączenie dziwne, ale jak się okazuje bardzo strawne i pasujące do dynamicznej rozgrywki. I mimo, że na ekranie z reguły dzieje się całe mnóstwo rzeczy, animacja jest niezmiennie ultrapłynna. Ogólnie rzecz biorąc, na Castle Crashers równie dobrze się patrzy, jak i słucha, a oprawa, mimo że krzykliwa i kolorowa, nie męczy. Całość przywodzi na myśl wszędobylskie internetowe flashowe gierki, ale błyszczy niespotykanym poziomem dopracowania. Flashowe korzenie są zresztą całkiem uzasadnione, jako że developer, małe studio The Behemoth, od internetowych gierek zaczynało. Mimo dopracowania i przejrzystości grafiki bywało, że z powodu zagęszczenia akcji na ekranie nie byłem w stanie zlokalizować mojej postaci, młócącej gdzieś obrzynem na oślep. Przy tak intensywnej grze jest to jednak nie do uniknięcia.

961669_20090722_790screen002.jpg

Mimo bardzo przyjemnej rogrywki, gra po dłuższym czasie może trochę znużyć, nawet najbardziej zagorzałego fana beat'em upów. Szczególnie, że czas potrzebny na przejście całości jest dość długi. Zmęczenie czy znużenie mija jednak jak ręką odjął, jeśli tylko gramy z kolegą lub koleżanką. Castle Crashers oferuje bowiem multiplayer, zarówno lokalny, jak i sieciowy. Granie w kilka osób jako oddział małych krzyżowców, z których każdy może pełnić na polu walki inną rolę mi osobiście dało więcej frajdy, niż wiele innych i większych tytułów ostatnio. O co-opie mówi się, że nawet złą grę czyni znośną, a w tym wypadku bardzo dobrą grę czyni jeszcze lepszą. No i tylko grając w ten sposób przyjdzie nam toczyć między sobą pojedynki o rękę każdej z czterech księżniczek do uratowania! Z multiplayerem wiążą się też dostępne z poziomu głównego menu minigierki: walka jeden na jeden bądź drużynowa na arenach, oraz... siatkówka, rozgrywana w czteroosobowych drużynach. Przy czym piłkę odbijamy, atakując ją mieczem... Są to jednak tylko małe dodatki. I bez nich Castle Crashers broni się niczym rycerz w pełnej zbroi. Ja osobiście już raz grę przeszedłem, ale wcale nie mam dość. To dopiero początek przygody, gdyż do odblokowania jeszcze mnóstwo postaci, broni, a ponadto gra po ukończeniu rzuciła mi rękawicę w postaci groźnie brzmiącego trybu INSANE. Tytuł polecam jednak również mniej zapalonym graczom: bardzo łatwo weń wsiąknąć i siedzieć przez długie godziny... a jeszcze siedzieć ze znajomym. Gwarantuję, że będziesz/cie się doskonale bawić. Ekstremalnie grywalna giera i tryumfalny powrót klasyki gamingu.

CastleCrashers_FanArt18.jpg

Castle Crashers oceniam na 9/10

Fajne:

+ niezwykła frajda, szczególnie, jeśli gramy z kimś

+ sympatyczna, przywodząca na myśl flashowe produkcje oprawa

+ zaskakująca głębia rozgrywki

+ całe mnóstwo rzeczy do odkrycia i odblokowania

+ można przechodzić raz za razem i się nie znudzi

Niefajne:

- czasami ciężko się zorientować, co się dzieje biggrin_prosty.gif

- jeśli gramy sami, potrafi znużyć

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...