Skocz do zawartości
  • wpisy
    57
  • komentarzy
    136
  • wyświetleń
    38578

TRON: Dziedzictwo - wrażenia (zapowiedź)


Luke13

382 wyświetleń

W 1982 powstał film "Tron". Zyskał sobie sympatię wielu widzów, zebrał przyzwoite oceny. Był to więc świetny materiał na film w XXI wieku - sequel/remake głośnego tytułu sprzed dziesiątek lat. Jeśli w tym momencie coś Wam w głowach świta, to tak, macie rację. Podobną historię mieliśmy w tym roku, kiedy to do kin weszła nowa wersja Clash of the Titans. W tamtym przypadku marketing zrobił swoje i mnóstwo osób (w tym ja) poszła do kin oczekując czegoś niesamowitego. Było trochę szumu wobec skopanego 3D, ale tego ocenić nie mogę, bo tu, najwyraźniej, miałem szczęście wybierając zwykłą wersję. Sam film zawiódł... jeśli by wziąć pod uwagę kapitalny zwiastun, zgodnie okrzyknięty najlepszym elementem przedsięwzięcia.

Oto i on:

http://www.youtube.com/watch?v=qpZ5D_Wc4cA&NR=1

A to średnia na Metacritic:

39% i 4.7 od użytkowników.

A więc do kolejnej produkcji opartej na produkcie popularnym w ubiegłym wieku wypadałoby podchodzić ze sporą dawką ostrożności. Ja jednak po raz kolejny zostałem zaintrygowany (acz muszę przyznać, że już nie tak intensywnie) trailerem. Teraz nadarzyła się jednak niespodziewana okazja, by na nieco ponad dwa miesiące przed polską premierą filmu skonstatować swoje przewidywania z zalążkiem rzeczywistości.

Na wejściu miałem małe problemy z odbiorem biletów. Miały być dla dwóch osób, okazało się, że wejść może jedna. Głupio było powiedzieć osobie towarzyszącej, że w wyniku czyjegoś błędu, nie zostanie ona wpuszczona. Po paru chwilach odszedłem od kasy trzymając dwa świstki... które kwadrans później przekazałem pracownikowi przy wejściu do sali. Tam też otrzymaliśmy po puszce jakiegoś napoju gazowanego i wcale nie brzydkie plakaty z TRON Night, bardziej szerokie niż wysokie. W nieco podreperowanym po początkowych nieprzyjemnościach nastroju zasiadłem wygodnie na kanapie, przygotowując się do pokazu. Około godziny 20.00 wyszedł przedstawiciel kina, krótko witając zebranych, dziwiąc się, że ich tak mało i zapraszając na seans.

Ten zaczął się od Sceny 20. Było to rozsądne, bo w tych ujęciach mogliśmy zapoznać się mniej więcej z fabułą oraz poznać wokół czego będą kręciły się kolejne wydarzenia. A tyczą się one programu o nazwie "The Grid" ("Sieć"). To tajemnicze coś okazuje się być futurystycznym i niebezpiecznym światem... Do którego trafia oczywiście młody bohater filmu. Wiadomo - ciekawość. I bohater ten nie ma czasu zapoznać się na spokojnie z odkryciem, bowiem w kolejnych scenach zostaje pojmany i wyznaczony do udziału w niejakich "Igrzyskach". Z reakcji napotkanej osoby mógł wywnioskować, że cokolwiek to jest, nie należy do przyjemnych. Pierwsze ujęcia uzasadniające konieczność włożenia okularów 3D pojawiły się chwilę później. Wspomniane "Igrzyska" to impreza na śmierć i życie (nie, nie jest to Pekin, czy Ateny, a raczej starożytny Rzym). Na zamkniętych, szklano-jakichś tam (w każdym razie ścian zrobionych z tego drugiego tworzywa stłuc się nie dało) arenach toczyły się walki na "Dyski", które oprócz oręża pełniły funkcję zapisywania danych, nie właściwe ich użycie, strata kończyło się "skasowaniem". I nie mam na myśli dysku, tylko jego posiadacza. Po pierwszym pojedynku Sama (czy zwycięskim, nie zdradzę) przesunęliśmy się kilka scen do pościgu, bo twórcy musieli zaprezentować wszystkie formy akcji. Efektownością dorównywały one pojedynkowi wręcz, były równie dobre. Tutaj trzeba napomknąć o, bardzo fajnym w mojej opinii, obrazie 3D. Tryb ten znienawidziłem już kilka lat temu i nie pomogło nawet obejrzenie Avatara. Tym razem jest szansa, że całkowicie się przekonam. Czas na ostatnie zaprezentowane ujęcia. Bohater filmu spotkał się tam z urodziwym osobnikiem płci przeciwnej, można wnioskować, że "coś z tej znajomości będzie". Odbył też rozmowę z pewnym siwiejącym starszym mężczyzną. Następnie już w typowo zwiastunowy sposób ujawniono kilka zmontowanych ujęć prezentujących "fajność" filmu, z naciskiem na stronę wizualną. Ach, trzeba jeszcze słówko napisać o muzyce, OK - świetna. No dobrze, rozwijając nieco, są to szybkie brzmienia urozmaicone elektronicznymi wstawkami, co w praktyce wyszło bardzo dobrze, w połączeniu z obrazem, dodając futurystycznego klimatu.

Polski zwiastun zapowiedzianej na 31. grudnia, jeśli chodzi o nasz kraj, produkcji:

Podsumowując, moją osobę producenci ostatecznie przekonali do grudniowej/styczniowej wizyty w kinie na ich filmie. Taką rolę pełnił ten 23-minutowy pokaz, na którego moim skromnym zdaniem warto było się wybrać. Znam zarys fabuły, możliwości audiowizualne, jestem optymistą w ocenie powodzenia TRON-u w sferach finansowych i nie tylko.

TRON (1982)

Flynn jest włamywaczem komputerowym - hackerem. Pewnego razu sam trafia do elektronicznego świata, rządzonego przez dyktatora. Teraz musi wykorzystać swoje umiejętności aby rozwiązać swój problem. TRON rozgłos zyskał dzięki bardzo dobrym, jak na tamte czasy, animacjom i efektom video.

tron-poster.jpg100631.jpg

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Fajny był motyw ze zmianą kostiumu bohatera tuż przed igrzyskami. Kilka scen 3D było ok, ale tak poza tym ta technologia mnie rozczarowała. Zwłaszcza rozmycie tła w dialogach, tak jakby ktoś ustawił autofocus na postacie, które wyglądały trochę nienaturalnie spowite czasem dziwną poświatą. Możliwe, że to wina niezbyt czystych okularów, ale jeśli będzie taka opcja pójdę na zwykły seans. 23 minuty z tymi dość ciężkimi okularami były średnio przyjemne.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...