That sounds logical.
Będzie o logice. I o emocjach. O ludziach. I o maszynach.
Obserwuję ludzkie działania. Niektóre są dla mnie zrozumiałe, inne już niekoniecznie. Jednak zawsze pozwalam sobie pozostawić furtkę na "dziką kartę", która może wejść do gry. Ponieważ człowiek to taka istota, która może - i często to robi - działać wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. To jest właśnie ciekawe. Traktuję to jako anomalię, której warto poświęcić trochę czasu. W końcu nic nie dzieje się bez powodu. Straciłem już tyle czasu na niepraktycznie rozważania na gruncie filozofii i religii, że odrobina więcej nie robi mi większej różnicy.
Tym właśnie staram się kierować. Logiką. Na ogół mi to wychodzi. Swoje konstrukcje logiczne stosuję do różnych zjawisk życiowych. Związku z tym moje reakcje na zewnątrz są nieprzesadne. Na tyle, że większość ludzi jest bardziej skłonna stwierdzić, że brak mi jakichkolwiek emocji. Po co płakać na pogrzebie? Na pokaz? Nie ma sensu. Śmierć sama w sobie jest przecież naturalna i nieunikniona. Po co okazywać poruszenie na wieść o śmierci zupełnie obcej, choć sławnej osoby? Równie dobrze mógłbym usłyszeć, że umarła jakaś zupełnie nieznana mi osoba. Efekt ten sam. Po co udawać emocje tam, gdzie nie widzi się niczego wstrząsającego/zaskakującego/smutnego? To nielogiczne. Kłamliwe.
Czy myślę jak maszyna? Tak, myślę w sposób mechaniczny, bo jestem w stanie patrzeć na sprawę z racjonalnego, praktycznego punktu widzenia. Do tego stopnia, że zachowuje się wręcz nieludzko. Nie ma czasu na uczucia, kiedy trzeba planować sposób działania. Nie ma czasu na uczucia, jeśli sprawa nie jest jeszcze przegrana. Porównam to do walki z jakimś przeciwnikiem. Nawet jeśli przegrywam to nie ma sensu rozpaczać, bo jeszcze nie przegrałem. Zamiast rozpaczać myślę o tym, jak wyjść z całej sytuacji. Stawiam sobie problem, który rozwiązuję, a do tego potrzebna jest trzeźwość umysłu. Na emocje przyjdzie czas. Potem. Gdy działanie nie będzie miało już większego znaczenia.
Na podobnej zasadzie zajmuję się dowolną problematyką. Przykładem niech będą moje rozważania na temat śmierci. Jednak nie jestem maszyną. Potrafię wpaść we wściekłość, czuję niesmak, niepewność, irytację... Na szczęście okazje do prawdziwego szału, od którego trzęsą mi się ręce, są rzadkie, bo nie jest łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Jestem zbyt liberalny i zbyt miły. Na początku. Bo mogę stać się wyjatkowo podły, jeśli uznam, że rozmówca na to zasłużył. Jednak ostatecznie to zawsze mój rozmówca decyduje warunki rozmowy. For all they that take the sword shall perish with the sword. Odpłacanie innym tym samym - lub czymś znacznie gorszym - to piękna zasada. Zasada, która się sprawdza. W końcu nie należy płakać, że przeciwnik gra w sposób nieczysty, jeśli samemu się zagrało w taki sposób.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze