Skocz do zawartości

(Survival) Gaming

  • wpisy
    23
  • komentarzy
    58
  • wyświetleń
    14901

Mass Effect 2 nie jest dobrym sequelem


December Man

772 wyświetleń

Muszę przyznać, że muszę to z siebie wyrzucić. Pomimo tego, że naprawdę lubię tę grę, jest ona znacznie gorsza od poprzedniczki. Nie jest to gra zła, w żadnym wypadku, ale mogłaby być definitywnie lepsza. Wszystko, od struktury fabularnej do elementów gameplayu, jest wadliwe w większym stopniu.

Rozpocznijmy więc od rzeczy dla RPGa najważniejszej, fabuły. Nie jest w żadnym momencie związana z głównym wątkiem przyszłej trylogii - zagrożeniem ze strony Żniwiarzy (Reapers). Zamiast tego, mamy do czynienia z nowym wrogiem, o którym nie było nawet wzmianki w poprzedniej grze. Przeciwnik jest przedstawiony i pokonany w przeciągu tej jednej gry. Główny wątek w ogóle nie posuwa się do przodu; gra kończy się w identyczny sposób jak ME1. Nagłe zagrożenie zostało przegnane, ale Żniwiarze są gdzieś tam, czekają i knują i wkrótce zaatakują. Co więcej, Collectors (nie wiem jak się nazywają w polskiej wersji) są wyjątkowo słabo zaprezentowani. W jedynce Gethy były wszędzie, dało odczuć się ich zagrożenie; miały twarz i osobowość w postaci skonfliktowanego co do swych poczynań Sarena. Collectors nie mają nikogo takiego - do tego spotykasz ich trzy razy poza samobójczą misją i to wszystko.

Gwoździem programu jednak są towarzysze Sheparda, co przyznaje sam developer. Niestety oznacza to, że gra jest jeszcze większą porażką pod względem fabularnym niż mówiłem. Z 10 kompanów (nie licząc Zaeeda i Kasumi, oboje z DLC), zależało mi odrobinę tylko na czwórce. Thane, Jack, Grunt, Legion, Miranda i Jacob mogliby być całkowicie wycięci z gry, ponieważ w ogóle mi na nich nie zależało, a w grze skupionej właśnie na drużynie to po prostu tragedia. Co do tych na których mi zależało - Samara, Tali, Garrus i Mordin - nijak się oni mają do kogokolwiek z Dragon Age'a. Grze tego samego developera, nie inaczej.

Gameplay. Receptą ME 2 na problemy poprzedniczki jest całkowite usuwanie elementów z problemem związanych. Inwentarz w jedynce był burdelem, ale wystarczyło go dopracować (np. rodzaj sortowania, automatycznego przerabiania na omni-gel itd.); Mako z kolei nie był kłopotem samym w sobie - powierzchnie planet, gdzie 90% terenu to strome góry, były tymże. DLC Bring Down the Sky udowodniło, że da się zrobić porządny poziom z eksploracją planetarną. W zamian dostaliśmy minigierkę do zbierania surowców, która jest tak nudna, że nie dawałaby rady nawet jako freeware na komórkę.

Drzewka umiejętności są prostackie w porównaniu... z każdym w miarę porządnym RPGiem. Części zbroi Sheparda mają tak niewielkie bonusy, że ukończenie gry na najwyższym poziomie trudności bez zbroi w ogóle (dzięki modom na PC) nie jest jakimś specjalnym wyczynem. A kompani? O tak, niech Jack lata w próżni goła od pasa w górę... /facepalm. Broń nie ma żadnych statystyk - wystarczy Ci wiedzieć, że pistolet X9 jest lepszy od X7. Po prostu świetnie.

Misje poboczne w ME1 podobno były nudne. Misje N7 w ME2 są równie nudne/krótkie. Prócz kilku wyjątków, większość z nich jest słabą odskocznią od głównej fabuły.

DLC jednak, zwłaszcza Lair of the Shadow Broker, są znacznie lepsze od większości podstawowej gry. Chyba Bioware jest świadome tychże wymienionych przeze mnie wad.

Co do opinii innych osób na ten temat.

Smudboy, pewien człowiek z forum Bioware, bardzo szczegółowo zanalizował fabułę ME2 i każdego z kompanów. Jeśli macie trochę wolnego czasu i umiecie angielski na przyzwoitym poziomie, proszę go wysłuchać. Jego ocena fabuły gry jest jeszcze bardziej surowa niż moja.

http://www.youtube.com/user/smudboy

Pomimo tych wad, ME2 ma w kieszeni przynajmniej kilkanaście tytułów gier roku. Nie mam co do tego złudzeń. Mam tylko nadzieję, że ME3 będzie lepsza.

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Muszę się z tobą zgodzić. Przed premierą ME2 był taki hype, że tym większy zawód sprawiła mi sama gra. Gdy grałem za pierwszym razem, to co chwilę miałem ochotę krzyknąć: "ugh...! Po co tak zrobili?!". Sam główny wątek mi się w miarę podoba, ale trzeba przyznać, że jest za krótki. Głównych misji jest chyba 6, włącznie z prologiem i zakończeniem. Dużych misji dodatkowych (związanych z towarzyszami) jest 20 plus 2 z DLC (dobrze liczę?). Przez to ma się wrażenie, że tylko lata się po kosmosie bez celu. Tu poszukam tego gościa, tam znajdę coś dla innego - a niby tak znikają kolonie i w ogóle kryzys.

Innym kiepskim elementem są lokacje, których jest za dużo. Mam na myśli zamieszkane planety, miasta itd. W pierwszej części taką lokacją, do której się wracało była Cytadela. I było czuć, że to kulturowe centrum świata gry. A w ME2? Przed premierą mówiono tyle o tej stacji Omega. A w grze to jest praktycznie tylko klub Zaświaty i dwa korytarze na krzyż. To samo dotyczy innych miast, które odwiedzamy.

Również świat w ME2 wydał mi się nieco nudny. Wiadomo, pierwsza część jest najbardziej fascynująca, bo jest czymś nowym. Ale twórcy mogliby się bardziej postarać, by rozbudować świat w części drugiej. Tymczasem większość wpisów w Kodeksie jest skopiowana z poprzedniej gry, pojawia się jedna nowa rasa inteligentna (vorche), jeden nowy gatunek "potworów" (nie pamiętam nazwy), który w dodatku wygląda na efekt burzy mózgów w stylu: "uch, fajnie byłoby dać Raknii, no ale nie bardzo pasuje... - Hej, a może zróbmy po prostu jakieś nowe robale?! - Tak, to świetny pomysł!" Jasne, pojawia się parę nowych rzeczy, ale zdecydowanie za mało.

No i - czy tylko ja zawiodłem się na tym, jak wyglądają Systemy Terminusa? W ME1 były opisywane jako miejsce, gdzie mnóstwo pomniejszych, agresywnych ras prowadzi wojny bądź nielegalne interesy. A gdy tam faktycznie przybywamy, nie ma tam w zasadzie niczego, czego byśmy już nie widzieli. Nawet piratów się nie spotyka.

Drzewka umiejętności są rzeczywiście zbyt małe. Ciułanie punktów w pierwszej części też niekoniecznie było najlepszym rozwiązaniem (pistolety poziom 7 - +1% do obrażeń - juhu!), ale druga część to inna skrajność. Bardziej jeszcze niż drzewka nie spodobało mi się to, że poziomy zyskuje się w zasadzie tylko po głównych misjach (za dodatkowe zadania dostaje się tak mało XP, że cały system punktów doświadczenia to w zasadzie ściema) i że jest limit 30 poziomów (który osiągnąłem stosunkowo wcześnie, choć zapewne to przez import postaci z "jedynki").

Co jeszcze mnie zdenerwowało? Bardzo mały wybór broni (pancerzy też, chociaż spodobał mi się pomysł z kupowaniem ich części). Zmiana charakteru Liary (nigdy nie byłem jej wielkim fanem, ba! nienawidziłem jej postaci w pierwszej części, ale taka przemiana jest jakoś mało prawdopodobna, nawet w obliczu dramatycznych wydarzeń).

Magazynki. Przed premierą myślałem, że będzie się z nich korzystać jedynie, gdy przegrzeje się broń, a my nie mamy czasu, by czekać - to byłoby dobre rozwiązanie. Nawiasem mówiąc: technologia gethów, którą pozyskali ludzie? Doprawdy nie mogli na to wpaść sami? Ha, to było dobre.

Jak widać, wiele rzeczy mi się w Mass Effect 2 nie spodobało. Jedyna rzecz, co do której się z tobą nie zgodzę, to jakość postaci. Bo ja przykładowo bardzo polubiłem postać Mirandy; Grunt czy Jacob też mogą być (choć mówiąc o tym pierwszym, często niechcący nazywam go Wrex). Z kolei Samara jest okropna (już wolę Morinth, choć to może dziwne), a Garrus był strasznie nudny (http://tnij.org/garrus). Ogólnie postacie z ME2 były według mnie lepsze zarówno od tych z pierwszej części, jak i Dragon Age'a. To zapewne kwestia gustu.

Muszę jednak przyznać, że gra bardziej mi się podobała, gdy grałem drugi raz. Jak się przyzwyczai, to wszystko jest OK. Wciąż jednak mam nadzieję, że ME3 będzie lepsze. Czuję, że pod wieloma względami będzie powrotem do korzeni - tak, jak to wygląda w wielu trylogiach. Jak, em, w "Indianie Jonesie", na ten przykład.

Link do komentarza

Powiedz mi szczerze, rozmawiałeś z Thanem i Legionem? Dużo? Jeśli tak, to kompletnie nie rozumiem, dlaczego Cię nie zainteresowali. To fenomenalne postacie. Geth mówi nawet bardzo wiele o heretykach i Żniwiarzach, uzupełnia historię z jedynki. Jedna z najciekawszych postaci.

Co do fabuły... Piszę to setny raz, ale co tam - w jedynce był plot driven, w dwójce character driven. Jeśli na to zwrócisz uwagę, a owy sposób podawania opowieści ci się podoba, to fabuła jest przynajmniej bardzo dobra.

Co do tego, na co wszyscy narzekają, czyli okrojone RPG... Przecież twórcy sami mówili, że to erpeg z krwi i kości nie będzie. Najlepiej to określił BioWare:

Jeśli zdefiniujesz RPG-a jako grę, w której dobierasz sprzęt dla swojej postaci wybierając z setek różnych przedmiotów i spędzasz godziny grzebiąc w jej statystykach, to Mass Effect 2 nie jest jedną z nich. [?] W ME2 skupiliśmy się nad tym, co kochamy w grach RPG: eksploracji świata; intensywnej walce; głębokiej, nieliniowej historii, na którą wpływ mają działania gracza i bogatym możliwościom modyfikowania zbroi, broni i wyglądu postaci. [?] Otrzymaliśmy wiele pozytywnych odpowiedzi na takie podejście i będziemy je kontynuować w Mass Effect 3
Link do komentarza
Powiedz mi szczerze, rozmawiałeś z Thanem i Legionem? Dużo? Jeśli tak, to kompletnie nie rozumiem, dlaczego Cię nie zainteresowali. To fenomenalne postacie. Geth mówi nawet bardzo wiele o heretykach i Żniwiarzach, uzupełnia historię z jedynki. Jedna z najciekawszych postaci.

Thane może być interesujący, ponieważ jest reprezentantem nowej rasy, i stanowi źródło informacji na jej temat. Co do osobistej historii Thane'a, przerabiane było to wiele razy w wielu mediach, m.in. filmach. Super asasyn czy inny zabójca zaniedbujący syna/córkę przez swoją pracę itd.

Legion zbyt późno pojawia się żeby sensownie z nim pogadać. Może rzeczywiście sprawdza się jako źródło informacji, ale jako postać jako taka nie porwał mnie, choć wiem, że wielu się spodobał.

Co do fabuły... Piszę to setny raz, ale co tam - w jedynce był plot driven, w dwójce character driven. Jeśli na to zwrócisz uwagę, a owy sposób podawania opowieści ci się podoba, to fabuła jest przynajmniej bardzo dobra.

Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś grałby w jedynkę i od razu przeszedłby do trójki, nie straciłby absolutnie NIC z fabuły trylogii, ponieważ ta nie rusza się z miejsca nawet o centymetr. Jako spin-off można byłoby na to przymknąć oko, ale jako integralna część trylogii? Niewybaczalne.

Nie wspomniałem we wpisie o strukturze fabularnej. 12(jeśli liczysz DLC) krótkich, choć niezłych, nie związanych z niczym wątków pobocznych połączonych wątkiem głównym cienkim jak [beeep] węża. To jest fabuła ME2 panie i panowie, ni mniej ni więcej. Porażka.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...