Skocz do zawartości

Blog mało aktywny

  • wpisy
    34
  • komentarzy
    184
  • wyświetleń
    24267

Najgorsze seriale


PLDan

707 wyświetleń

Oj tak to już ze mną jest, że często ganię różne rzecz. Dziś też ganię. Co? Seriale (polskie dodam), które dosłownie biją sztucznością, a przecinki aktorów słychać co chwilę. Przykładem takiej szmiry i zapychacza czasu w godzinach wieczornych na Polszmacie jest serial, od którego STARAM trzymać się zdala, lecz ile to bym się od niego nie odsuwał i tak zawszę trafię na jego odcinki - albo premierowe o 17:00 na Polsacie, albo o przeróżnych porach na Polsacie 2. Jak już zdążyliście się domyślić jest to serial pod tytułem "Dlaczego Ja". Kurdę, też nie wiem dlaczego. Dlaczego ja... to muszę oglądać?! Nie ma dnia, w którym nie natrafiłbym się na jakąś tandetną scenę, gdzie jakaś zrozpaczona matka próbuje płakać, lecz marnie jej to wychodzi i prawi synowi/córce kazania, jak ma postępować w życiu. Jeśli nie prawi kazań to użala się nad sobą i w przeróżny sposób próbuje udowadniać, że to właśnie ją świat pokarał najbardziej. Chwila, chwila - nie wiem, czemu ma służyć ten typ serialu w obecnej telewizji. Nie wiem dlaczego ktoś produkuje takie seriale, które naśladują rzeczywistość w sposób dosłowny i bardzo nieprofesjonalny. Nie wiem też dlaczego dzisiejszy widz ogląda stek bzdur o charakterze godzinnych urywków jakichś sytuacji związanych z marnym żywotem i w zasadzie z tylko jedym schematem - najpierw sytuacja z pozoru bez wyjścia, a później happy end. Co ciekawe owy serial ma dość sporą oglądalność. A wszystko zaczęło się od "W-11 Wydział śledczy". Podobny schemat - udawanie rzeczywistości, jeden odcinek nie ma nic wspólnego z następnym, lecz w sumie to na siłę można usprawiedliwić ten serial. Jak? Nie rozumiem tego za bardzo, lecz próbuję dostać się do umysłów tych, którzy uważają W-11 za coś ponad przeciętnego. Pewnie widzowie chcą zobaczyć jak pracuje się w wydziale śledczym, choć jedną rzeczą jest serial o pracy, a drugą sama praca, ale to już temat na osobny wpis, którego może kiedyś się podejmę. Odmaszerować kamraci!

1280090734_by_gosiaiza_500.jpg

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

House jest dobry bo jest dobry i tyle... Nie sprawdza się jako serial medyczny (bo więcej w nim nieścisłości i niekonsekwencji niż w działaniach polskich polityków... no dobra, trochę mniej...) ale jest świetny w zadawaniu pytań, o coś tak kruchego, jak ludzkie życie. To nie jest serial medyczny tylko obyczajowo-moralno-etyczny. I w tej formule wymiata :wink:

A "Dlaczego ja" to tragedia. Ale taki to nowy typ seriali promuje telewizja: pseudoprawdziwe i sztuczne historyjki rodem z pierwszych stron "Faktu" czy innego "Super Expressu"...

Link do komentarza
Tużeś mnie zaskoczył mocno.

Zaskoczyłem? Czym? Tym, że serial ma tyle wspólnego z poważną medycyną, co ja z teologią? Nie od dzisiaj wiadomo, że w wielu odcinkach Housa jest wiele bezsensów. Takie ściemy tam są często wciskane widzom, że mucha nie siada.

A złapaliście się na tym, że odcinek się skończył, pacjent przeżył a Wy w ogóle nie pamiętacie po seansie dlaczego go uratowano? Bo ja często się na tym łapię. Środek ciężkości serialu jest tak naprawdę przesunięty w stronę życia lekarzy, a sam "element medyczny" jest tylko pretekstem do zadawania pytań o wiele kwestii moralnych czy etycznych (aborcja, eutanazja, decydowanie o życiu własnych dzieci, rozterki chorych itd). Naprawdę traktujecie ten serial jako "serial o lekarzach"?

Mam wrażenie zresztą, że w serialu pacjenci ważni są tylko dlatego, iż punktem kulminacyjnym odcinka jest przeważnie "objawienie Housa" - efekt rozwiązywania zagadki medycznej. Sam House zresztą traktuje pacjentów przedmiotowo, w ramach ciekawostki, która jest wyzwaniem dla jego umysłu.

Link do komentarza
A House to niby dobry jest? Każdy odcinek jest praktycznie taki sam... Kiedyś oglądanie seriali świadczyło o kiepskim guście, teraz WYPADA śledziś 2-3 seriale (najlepiej via ThePirateBay)

Bo kiedyś seriale miały inny poziom, nie sądzisz? House czy Dexter to według Ciebie ten sam poziom co Moda na sukces i Klan?

Link do komentarza
Czym? Tym, że serial ma tyle wspólnego z poważną medycyną, co ja z teologią?

Nie, nie. Tym "moralno-etycznym" wymiataniem - nie przesadzajmy, serial to serial - ma bawić, a nie stawiać pytania natury filozoficznej.

Link do komentarza
Nie, nie. Tym "moralno-etycznym" wymiataniem - nie przesadzajmy, serial to serial - ma bawić, a nie stawiać pytania natury filozoficznej.

Ale momentami stawia, robi to dobrze i z klasą... Może nie w każdym odcinku (bo konwencja serialu jest jednak nie do przeskoczenia i rzeczywiście służy głównie rozrywce) ale jest w nim mnóstwo pytań: o Boga, o naturę ludzką... Etyki bez wątpienia dotyczy, bo widzimy często lekarskie rozterki podczas rozmowy z pacjentami, a moralność to kwintesencja Housowego zastawiania pułapek na innych. Nie powiedziałem, że można w nim ujrzeć wielkie rozważania filozoficzne - aczkolwiek istnieje w tym serialu spory potencjał do takich rozważań, co odróżnia go od innych (np takich jak Prison Break czy typowe tasiemce).

Link do komentarza
A House to niby dobry jest? Każdy odcinek jest praktycznie taki sam... Kiedyś oglądanie seriali świadczyło o kiepskim guście, teraz WYPADA śledziś 2-3 seriale (najlepiej via ThePirateBay)

Bo kiedyś seriale miały inny poziom, nie sądzisz? House czy Dexter to według Ciebie ten sam poziom co Moda na sukces i Klan?

Ja tam pamiętam, że były też inne seriale w TV oprócz telenowel. Magnum P.I.? Święty? Strefa Mroku? Kameleon? Z Archiwum X? Mówi to coś?

Link do komentarza
Ja tam pamiętam, że były też inne seriale w TV oprócz telenowel. Magnum P.I.? Święty? Strefa Mroku? Kameleon? Z Archiwum X? Mówi to coś?

I, że niby któryś z tych jest lepszy od Housa? Z Archiwum X mnie osobiście przynudzało. Zresztą sądząc po Twojej opinii nie oglądałeś tego serialu zbyt dużo. Ale być przeciwko czemuś co jest popularne jest w modzie ;).

Link do komentarza

Niekoniecznie coś co jest popularne musi być mądre i tak naprawdę dobre. Spójrzmy vide na Ibisza - wtyka tone botoksu, ale czy mało lat?

Co do seriali - Był jeszcze MacGyver :D

No i osobiście - jak kto woli, no nie? Dlatego rozmowa, które jest lepsze nie ma sensu xP

Link do komentarza
I, że niby któryś z tych jest lepszy od Housa? Z Archiwum X mnie osobiście przynudzało. Zresztą sądząc po Twojej opinii nie oglądałeś tego serialu zbyt dużo. Ale być przeciwko czemuś co jest popularne jest w modzie

Cóż, nikt Ci nie każe lubić X-Files, ale ich fenomen był niezaprzeczalny - gromadziły ogromną widownię i do dziś kręci się filmy pełnometrażowe z Foxem i Scully.

A czy Ramzes mówił, że są lepsze? Czy gorsze? Mówił, że była masa seriali dobrych i bardzo popularnych (ergo nie jest tak, że "kiedyś seriale były gorsze"). House nie odkrył Ameryki przecież, jest zwykłym, profesjonalnie robionym serialem i może się podobać albo nie. Po co filozofować? :-)

Link do komentarza

Ja wcale tych seriali nie lubiłem (za wyjątkiem Mc Gyvera), zawsze uważałem, że oglądanie tego typu rzeczy w telewizji prowadzi do otępienia. Jedynie chciałem się spytać, czy rozsądny jest podział na "dobre" seriale - czyli Lost, Dr. House, Chirurdzy i inne tego typu głupoty, i na "złe", czyli tasiemcowe telenowele. Ale powtarzam, seriale to wybitnie niska forma rozrywki, której nie jestem w stanie zrozumieć :P

Link do komentarza
Po co filozofować? :-)

Moją wypowiedź należało traktować z przymrużeniem oka. Zresztą Ramzes adwokata nie potrzebuje =).

Ja wcale tych seriali nie lubiłem (za wyjątkiem Mc Gyvera), zawsze uważałem, że oglądanie tego typu rzeczy w telewizji prowadzi do otępienia. Jedynie chciałem się spytać, czy rozsądny jest podział na "dobre" seriale - czyli Lost, Dr. House, Chirurdzy i inne tego typu głupoty, i na "złe", czyli tasiemcowe telenowele. Ale powtarzam, seriale to wybitnie niska forma rozrywki, której nie jestem w stanie zrozumieć :P

Akurat McGywera też lubiłem, choć to jest właśnie przykład serialu robionego wg jednego schematu ;).A porównywanie Housa do tasiemcowych telenowel z lekka obraża ten serial. Dla mnie najlepszą rekomendacją jest to, że Dr. House jest jedynym do tej pory serialem jaki oglądam od samego początku i zapewne będę go oglądał do samego końca, nadal się nie nudząc (schemat Housa wbrew pozorom nie jest taki sam i ciągle ewoluuje) i czekając na każdy odcinek. A czy to niska forma rozrywki? Sam nie wiem w sumie jak zakwalifikować jakąś zabawę do "wysokich" lub "niskich" więc się nie wypowiem.

Link do komentarza
Dla mnie najlepszą rekomendacją jest to, że Dr. House jest jedynym do tej pory serialem jaki oglądam od samego początku i zapewne będę go oglądał do samego końca

No tu się trochę uśmiechnąłem - tyle napisać a nic nie powiedzieć, czyli "Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie" ;-).

Link do komentarza

Seriale w ogóle mają to do siebie, że kręcą się wokół pewnego pomysłu i starają się go rozwijać. Zagubieni: grupa obcych sobie ludzi na nieznanej wyspie. Trzecia planeta od słońca - kosmita w rodzinie. Viper - facecik z super-autkiem. I tak w koło. Problem w tym, że w pewnym momencie pomysł wyjściowy nie wystarcza, i albo zaczyna się "ulepszać" formułę (Prison Break, Lost), albo zaczyna się ją tłuc ad infinitum (zdecydowana większość).

W Dr. House schemat jest następujący:

- ktoś dostaje niesamowitych objawów chorobowych i trafia do szpitala

- House wymienia "uprzejmości" ze swoimi lekarzami/przełożonymi

- pojawia się pacjent z początku odcinka

- wszyscy lekarze mają po kilku minutach gotowe hipotezy, nikt się nie zgadza z Housem, ten wychodzi i ma wszystkich gdzieś, choć z góry wiadomo, że jego hipoteza jest prawidłowa, a czarnoskóry* się z nią nie zgodzi

- stopniowo i coraz bardziej ekstremalnie zaostrzają się objawy choroby, mile widziane też wychodzące przy okazji osobiste brudy pacjenta

- w międzyczasie: ciąg dalszy uprzejmości personelu, wzajemne docinki i błyskotliwe pointy, gdzieś w tle nieśmiało turla się motyw przewodni sezonu

- może też się pojawić jakiś/jacyś bonusowi pacjent/pacjenci, których przypadki w 90% są rozwiązywane w ciągu jednej wizyty

- stan pacjenta "właściwego dla odcinka" drastycznie się pogarsza, nic nie skutkuje, ktoś rzutem na taśmę wprowadza leczenie wg. pomysłu House'a (lub on sam je zmienia, bez wiedzy kolegów)

- pacjent zostaje wyleczony z cudacznej, ekstremalnej choroby w najmniej prawdopodobnej odmianie lub w najgorszym wypadku, jego stan zostaje ustabilizowany. Wszyscy zakłopotani patrzą na tryumfującego (znowu) House'a, kurtyna

Co kilka odcinków kolejne etapy rozwoju fabularnego odcinka można zamienić miejscami, albo wprowadzić jakieś nowe, ale schemat jak to schemat - powtarza się.

Wszystko to unurzane w głupawych, a nie celnych i dowcipnych, a już na pewno nie "filozoficznych" rozważaniach/monologach/dialogach tytułowego bohatera, które mają poziom rozważań typu "czy jak stanę na torach i chwycę się przewodów, to pojadę jak tramwaj?"** Wiadomo że co pacjent, to inny człowiek i inna postawa wobec życia/śmierci/Boga/lekarzy/whatever, a dorabianie do tego jakiś ogólnych zasad wzbudza u mnie politowanie.

Rzecz jasna, każdy ogląda/nie ogląda co chce, ale chyba nie o to nam tu chodzi?

*żadna rasistowska uwaga, po prostu wypadło mi z głowy, jak się nazywa ta postać serialowa

** © Smuggler

Link do komentarza
No tu się trochę uśmiechnąłem - tyle napisać a nic nie powiedzieć, czyli "Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie" ;-).

Nie zgodzę się, ale cóż Twoje zdanie =).

W Dr. House schemat jest następujący:

Właśnie, na szczęście schemat ten nie jest stały jak piszesz, lecz się zmienia. Po pierwsze świeżości dodają pewne odcinki "specjalne", które mają zupełnie inną formę niż reszta serialu. Po drugie, jak napisałem serial, podobnie jak postać głównego bohatera ewoluuje i znacznie się różni od formy wyjściowej. Oczywiście, ktoś kogo House nie interesuje zauważa to co pierwsze rzuca się w oczy, jednak dla osoby oglądającej każdy (albo przynajmniej zdecydowaną większość) odcinków wiele się zmieniło. Możesz zresztą zapytać każdego innego fana serialu - Doktorek to ktoś więcej niż zwykły cyniczny geniusz, który zawsze ma racje i wali "fajnymi tekstami". Ma problemy, popełnia błędy i zadaje WAŻNE pytania. Nie mówię, że jakieś odkrywcze czy genialne (to nie studia filozoficzne), ale na pewno niegłupie. A niektóre cytaty są istotnie trafne i pozwalają się zastanowić. W każdym razie na pewno w żadnym innym serialu nie widziałem lepszych. A to wystarczy by mieć punkt odniesienia.

Wszystko to unurzane w głupawych, a nie celnych i dowcipnych, a już na pewno nie "filozoficznych" rozważaniach/monologach/dialogach tytułowego bohatera, które mają poziom rozważań typu "czy jak stanę na torach i chwycę się przewodów, to pojadę jak tramwaj?"** Wiadomo że co pacjent, to inny człowiek i inna postawa wobec życia/śmierci/Boga/lekarzy/whatever, a dorabianie do tego jakiś ogólnych zasad wzbudza u mnie politowanie.

A możesz niby napisać dlaczego? Bo to popularny serial, to nie może chwycić się "filozoficznego" tematu? Godzi to jakoś w Twoją inteligencję i wiedzę?

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...