Recenzja: Serious Sam HD: The First Encounter
Serious beggining
Jest rok 2001. Po dużym sukcesie Quake'a, Unreala, Half-Life'a, Deus Exa i FPSy stają się coraz popularniejszym gatunkiem gier, a co za tym idzie, gracze wymagają od nich coraz więcej. Chcą, by ich kochana gra jak najlepiej odzwierciedlała to, co dzieje się na prawdziwym polu bitwy, chcą, by nasz zerojedynkowy heros naprawdę poczuł trafienie zerojedynkową kulą. Ich oczekiwania są spełniane - pojawia się coraz więcej shooterów mniej lub bardziej naładowanych realizmem. Jednak niespodziewanie, znad Adriatyku, w całe to skupisko powagi zostaje wycelowana bomba, która na zawsze odmieni oblicze arcade shooterów. Panie i panowie, przed wami Sam "Serious" Stone, który po ośmiu latach* powrócił. Odświeżony, odpicowany, w HD i nadal grywalny jak diabli.
Był sobie Mental, co nas popamięta
Gra rozpoczyna się krótkim streszczeniem ostatnich wydarzeń. U schyłku XXI wieku ziemscy archeolodzy odnaleźli pod piaskami Egiptu ślady antycznej, zaawansowanej technologicznie cywilizacji. Dzięki temu odkryciu ludzkość zdołała przełamać dotychczasowe bariery trzymające ją na Ziemi - zyskali możliwość podróży międzygwiezdnych. Sielanka, czyż nie? Wydawało się, że lepiej już być nie może. Niestety, wszystko ma swoją cenę. Wzmiankowane artefakty zostawiła na Ziemi jako prezent dla ludzkośći odległa cywilizacja Sirian, która w momencie ich odnalezienia toczyła woinę z bytem zwanym Mental. Odnajdując artefakty, ludzkość została siłą rzeczy wciągnięta w konflikt. W roku 2104 nasza cywilizacja została zaatakowana przez niezliczone hordy zabójczych monstr z innego wymiaru. Garnizon po garnizonie, siły zbrojne Ziemi były pokonywane, aż walka przeniosła się do Układu Słonecznego. Podczas walki z najeźdźcą największą odwagą wykazał się Sam "Serious" Stone - wiele razy raniony, jednak niepokonany, stał się swego rodzaju legendą i przykładem wzorcowego rebelianta. Niestety, nawet mimo jego pomocy, ludzkość przegrywa bitwę za bitwą i teraz pod ostrzałem znajduje się sama Ziemia. Światowi przywódcy postanawiają wykorzystać starożytny artefakt, zwany "Time Lock", umożliwiający wysłanie jednej osoby w przeszłość. Wybór, jak łatwo się domyślić, jest dość oczywisty...
Bo powaga zabija powoli... ale nie tutaj.
Parę słow o samej rozgrywce. Nasz heros zostaje wysłany do starożytnego Egiptu, który został opanowany przez siły Mentala. Cel jest prosty - używając przebogatego arsenału eksterminować wszystko, co się rusza, a także to, co się nie rusza. Ponieważ jest to Arcade Shooter, to możecie zapomnieć o taktycznych, precyzyjnie oddanych strzałach, skradaniu się i wbijaniu kos w plecy. Tutaj liczy się przede wszystkim krwawa rozwałka i hordy przeciwników na ekranie. A przez "hordy" rozumiem setkę i więcej potworaków w tym samym czasie. Nie ma tutaj miejsca na walkę jeden na jednego, nawet podczas starć z bossami - właśnie dlatego większość starć odbywa się na dużych, otwartych przestrzeniach (choć zdarzają się i zasadzki w ciasnych komnatach lub korytarzach). Co prawda, znajdą się też i fragmenty, gdzie trzeba "pogłówkować" - jednak w większości przypadków chodzi o znalezienie konkretnego artefaktu lub wciśnięcie przycisku. Na wzmiankę zasługuje zagadka, przy do której rozwiązania konieczny jest szarżujący przeciwnik - bez niego nie ma szans posunąć się dalej. Sterowanie nie nastręcza problemów - wszystko można ustawić wedle własnego widzimisię.
Have no fear, NETRICSA is here!
Żeby było śmiesznie, Sam wcale nie jest sam... nie, to złe słowo... nie jest osamotniony podczas swojej podróży. Towarzyszy mu NETRICSA - wszczepiony w głowę chip komputerowy, który gromadzi statystyki rozgrywki i na bieżąco analizuje eksplorowany obszar, napotkane artefakty, znajdywane bronie oraz pokonywanych przeciwników, udzielając na ich temat użytecznych wskazówek.
Ekran startowy NETRICSA | Beheaded kamikaze | Kleer Skeleton | Tommygun | Ekran statystyk
Za każdą wykonaną czynność - podniesienie amunicji, broni, znalezienie sekretu, pokonanie przeciwnika - dostaje się punkty "FC". Im wyższy poziom trudności, tym bardziej wzrasta ich mnożnik. I tak, na najłatwiejszym poziomie - Tourist - wynosi on 10, a na najtrudniejszym - Mental - 60. Punktów zdobywa się tym więcej, im mniej razy dokona się zapisu lub załadowania gry. Na wyższych poziomach trudności śmierć skutkuje wyzerowaniem obecnego licznika.
Niemilec tu, niemilec tam, niemilców chmarę przed sobą mam
Zróżnicowanie przeciwników w First Encounter jest ogromne. Mamy tu wszystko - bezgłowych, kontrolowanych radiowo zombiaków, nieumarłe szkielety, ogromne, dwunożne cyborgi miotające rakietami, magmowe golemy, gigantyczne czterorękie jaszczury, hybrydy człowieka z skorpionem i minigunem, a nawet byki z obcej planety. Odgłosy i wygląd przeciwników tworzą doskonałą całosć, której nie zmieniłbym za nic. Każdy wygląda i brzmi unikalnie - po godzinie, maksymalnie dwóch, słysząc charakterystyczny galop, już wiesz, że zbliżają się Kleer Skeletony. Gdy martwą ciszę zakłoca nagle donośne "AAAAAAAAAAAAA", to znak, że masz na głowie przynajmniej kilkunastu Kamikaze. Jeśli do tego zacznie trząść się ziemia, to oznacza, że w twoją stronę szarżuje właśnie Sirian Werebull. Każdy wróg prezentuje inny sposób ataku - Kamikaze, jak nazwa wskazuje, pędzą w naszą stronę, by po chwili eksplodować. Sirian Werebull specjalizuje się w szarżowaniu i taranowaiu. Kleer Skeletony zawsze atakują chmarą, rzucając w nas kulami na łańcuchach lub rozrywając na kawałki pazurami. Mechanoidy to typowe tanki - mają dużo życia i potężne uzbrojenie. Arachnoidy pełnią rolę snajperów/działek strażniczych - stoją w miejscu i klepią nas z miniguna, by w końcu pożądlić, gdy podejdziemy zbyt blisko. Alduran Reptiloidy stają w niewodocznych miejscach, by trollować nasz swoimi samonaprowadzajacymi kulami szlamu. Pozostaje wyjąć miniguna i zrobić z nich mielonkę.
Double your gun, double your fun!
Arsenał w Second Encounter jest bardzo obszerny, choć dość standardowy. Mamy nóż, colta, dwie wersje shotgunów, tommyguna i miniguna, rakietnicę i granatnik oraz działko laserowe. Czymś, co naprawdę odstaje od reszty pukawek, jest przenośna armata. Tak, dobrze wyczytaliście. Sam może znaleźć poręczne działo, które może pomieścić maksymalnie trzydzieści kul. Są one tak potęże, że z większości przeciwników robią kotlety mielone - po prostu przelatują przez nich na wylot, nawet jeśłi jest ich dwudziestu w jednej linii. Armata oferuje dwa tryby - standardowy wypluwa normalną, powoli lecącą kulę, natomiast przytrzymanie LPM skutkuje wystrzeleniem kulistego tarana, który zmiata wszystko na swojej drodze. Jedyne, czego brakuje, to broń typu "DELETE FUCKING EVERYTHING", jak BFG z Dooma/Quake'a czy Redeemer z Unreal Tournamenta. Naboi nam nie zabraknie - przed każdą większą potyczką na pewno natrafimy na komnatę pełną amunicji, zbroi i zdrowia.
Is it just me, or did everything around here get a lot better looking?
Pora na parę słów o oprawie wizualnej. Serious Sam HD: The Second Encounter jest wiernym remakiem gry o tym samym tytule (jednak bez przyrostka "HD") . Croteam zdecydował, że Sam musi powrócić - jednak oprawa oryginalnej wersji już mocno trącała naftaliną. Potrzebny był lifting, potrzeba było świeżego powiewu - i tak powstał Serious Engine 3, na którym bazuje wersja HD. Co SS3 ma nam do zaoferowania? Słowa tego nie opiszą, trzeba spojrzeć na screeny.
Jest on wstanie wygenerować przepiękne, malownicze krajobrazy pustynnych wzgórz, cudowny piach na diunach, pulsujące zielenią oazy, starożytne przedmieścia, nawet kanały ściekowe - wszystko prezentuje się świetnie. Nie przeszkadza nawet to, że tekstury nie są w ultra-wysokiej rozdzielczości - jest ładnie i ładnie pozostanie. Niestety, daje się wyczuć zmarnowany potencjał, ze względu na bardzo staromodną, hardkorową konstrukcję poziomów - zbudowane są one z raczej prostych brył, i nawet większa ilość polygonów użyta do wymodelowania ozdób ściennych/rzeźb może nie być wystarczająca. Nie tyczy się to przeciwników, którzy przeszli bardzo, bardzo gruntowne zmiany. Większa ilość szczegółów, odbłyski, widoczne futro, łuski, pancerz - wszystko wygląda świetnie. Wystarczy spojrzeć na dwie wersje Juvenile Arachnoida - z wersji oryginalnej i HD:
Jest w Serious Engine 3 coś, co mnie, człowieka raczej nie obcującego z zaawansowaną grafiką komputerową, zaskoczyło. Mianowicie - sposób, w jaki operuje on cienami i światłem - gra tej dwójki została zrealizowana tak realistycznie, że aż zaniemówiłem. Wiem, że w dzisiejszych grach to standard, ale miło było popatrzeć, jak na plecach Sama tańczą cienie liści niedalekiej palmy... ewentualnie nadchodzącego biomechanoida. Całości dopełniają niskie wymagania sprzętowe - gra działała płynnie nawet na moim starym pececie (Athlon 2,53 GHz, 1GB RAM i ATI x1300), a to coś oznacza.
Należy wspomnieć, że gra jest bardzo, ale to bardzo krwawa - czerwony płyn oraz wnętrzności latają dosłownie wszędzie i bogato zdobią podłogę, ściany i nieraz także sufit. Wrogowie posiadają "model zniszczeń" - im bardziej ich uszkodzimy, tym więcej krwi się na nich pojawia, a potężniejsze bronie mogą nawet porozrywać ich ciała na kawałeczki, czemu zawsze towarzyszy przyjemne mlaśnięcie i hektolitry wspomnianej już krwi. Nie oznacza to, że jucha jest nieusuwalna - można ją zamienić na zielony, bliżej nieokreślony płyn, smołę, kwiatki, a nawet... dynie.
This sounds good. Sounds... mmm, GOOD.
Udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie. Poza sarkastycznymi komentarzami Sama mamy wcześniej wymienione doskonale dopasowane odgłosy przeciwników, otoczenia i pukawek. Do tego dochodzi jeszcze muzyka, która zmienia się w zależności od scenerii i tego, co się dzieje na ekranie. Jeśli jedyną postacią na ekranie jest Sam, nasze uszy pieści połączenie ambientu z muzyką orientalną. Gdy jednak akcja nabiera tempa i pojawiają się przeciwnicy, to dochodzą girary i ostra perkusja - nuta staje się intensywniejsza, agresywniejsza, podchodząca nieraz pod hard rocka. Pięknie, prawda? Żeby było śmieszniej - wszystkie dźwięki pochodzą z oryginalnego First Encounter z 2001 roku - jedyną zmianą w dźwięku, jaką wychwyciłem, jest odgłos wydawany przez Sama podczas skoku.
...i jeszcze multiplayer???
Jak na dobrego shootera przystało, The First Encounter nie mógł się obejść bez multiplayera. Ten oferuje nam dwa tryby - Co-op, w którym gra naraz maksymalnie 16 graczy oraz klasyczny Deathmatch z rocket jumpami. Mało? Może i tak, ale uwierzcie - tempo akcji jest tak szalone, że nie będzie czasu myśleć nad niewielką ilością opcji. To właśnie multi pokazuje, na co tę produkcję naprawdę stać. Dopiero, gdy zagrasz z piętnastką innych graczy, zrozumiesz, co to frajda, dopiero wtedy gra naprawdę rozwinie skrzydła. Serwer można postawić samemu lub wybrać z już dostępnych. W opcjach mamy takie rzeczy jak nielimitowaną amunicją, regenerację życia lub większą wytrzymałość przeciwników (Mogą być mocniejsi nawet o 400%). Do wyboru, do koloru.
Acziki? Do tego są acziki?
Owszem. Ponieważ gra jest dystrybuowana przez Steam, to w jej "skład" wchodzi także komplet osiągnięć, zarówno do single jak i multiplayera. Przejdź całą grę na najwyższym poziomie trudności albo konkretny etap bez zginięcia lub ładowania. Zabij jakimkolwiek sposobem 1337 graczy, lub ubij setkę, wbijając im kosę w plecy. Ukończ grę, mieszcząc się w maksymalnym czasie wyznaczonym na każdy poziom. Zagraj i przejdź w co-opie ostatnią planszę mając ustawione kwiatki zamiast krwi. Znajdź konkretną ilość sekretów w single playerze. Zmiażdż 10 przeciwników jedną kulą armatnią. Wszystko to czeka na ciebie.
MUSZĘ TO MIEĆ!
Przekonałeś się? Chcesz w to zagrać? Pędź do sklepu i szukaj Topsellerowskiej Złotej Edycji Serious Sama. Za ledwie czterdzieści złociszy dostajesz cztery niesamowite gry - dwie retro i dwie next-genowe, wszystkie po brzegi wypakowane akcją, naładowane adrenaliną, pełne krwi i czarnego humoru, które zapewnią ci wiele godzin zabawy... lub wyzwań. Wszystko zależy od ciebie.
Chociaż nie lubię tego robić, to "profeszynal" recenzje mają coś w stylu oceny punktowej każdej gry. Nie chcę być gorszy...
Wymagania sprzętowe:
System: Windows XP/Vista/7
Procesor: Intel Pentium 4 3+ Ghz or AMD Athlon64 3500+
RAM: 1 GB
Grafika: nVidia GeForce 7600, ATI Radeon X1600, Shader Model 3.0
*Skoro dotarłeś tak daleko, by przeczytać tę gwiazdkę - Serious Sam II do kompletny crap, dlatego nawet nie uznaję jego istnienia.
21 komentarzy
Rekomendowane komentarze