Skocz do zawartości

Strumień świadomości

  • wpisy
    37
  • komentarzy
    75
  • wyświetleń
    28798

Mamo, boss mnie zabił.


Tribe

304 wyświetleń

Moje natręctwo każące mi czytać i oglądać wszystkie możliwe recenzje na temat gry, która mnie aktualnie interesuje, doprowadziło mnie do pewnych wniosków przy okazji grania w Metal Gear Solid: Peace Walker. Otóż niemal wszyscy recenzenci, których artykuły czytałem i których wideorecenzje oglądałem, krytykowali grę za zbyt wysoki poziom trudności niektórych misji. Mowa głównie o starciach z bossami. Według krytyków misji tych nie sposób przejść inaczej, niż z pomocą kolegi posiadającego PSP z grą, a jako że nie jest prostym odnaleźć kogoś takiego, gracz blokuje się w danym miejscu na amen. I w ten sposób krytykowany jest także model gry wymagający kooperacji w celu ostatecznego ujrzenia napisów końcowych. Stąd moje pytanie:

m2824_WTFmanSloth.jpg

Nie uważam się za dobrego gracza w jakąkolwiek grę, ale jednak po wieloletnim doświadczeniu potrafię sobie z reguły poradzić. Omawiani bossowie rzeczywiście stanowią wyzwanie, ale bzdurą jest, że nie da się ich pokonać w pojedynkę. Wystarczy się skoncentrować, rozgrzać kciuki, dobrze przygotować się na misję i dbać o dostawy amunicji i leczniczych "rejszynów". Osobiście na początku ginąłem, ale walki te były na tyle emocjonujące i ciekawie zaprojektowane, że nie dawałem za wygraną i po kilku podejściach dawałem radę. Leniwi recenzeni ginęli pewnie raz czy dwa, stwierdzali, że się nie da, ale naprawdę: czy rzeczywiście to, że gra wymaga od nas skupienia, szybkiego reagowania i planowania na bieżąco należy postrzegać negatywnie? Czy naprawdę jesteśmy już tak rozbestwieni? Czy gra dobra oznacza grę łatwą? Nie wiem, ja lubię, jak jest trudno, wtedy i satysfakcja z przejścia większa. Jeśli stawiane przed nami wyzwania nie są niesprawiedliwe, a pokonanie ich wymaga wkładu pewnego, ale nie nieludzkiego wysiłku, to nie widzę problemu. Jestem pewien, że prawdziwi gracze lubią być traktowani na poważnie, a nie jak idioci, gdy na przykład walka sprowadza się do nawalania w jeden przycisk, ewentualnie w dwa, a reszta dzieje się sama.

Dlatego apel do recenzentów: wymagający (ale nieprzesadnie) poziom trudności nie powinien być postrzegany jako wada. I już.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Hm, może recenzentom chodziło, że reszta gry odstaje poziomem trudności od walk z bossami? Nikt nie lubi zderzyć się z jakimś fragmentem gry jak ze ścianą, przez którą nie można przejść - vide połowa narzekań na np. Psychonauts, który ma dość wyważony poziom trudności, aż do mniej więcej 3/4, gdzie skacze on hen, do góry.

Link do komentarza

No, pamiętam, faktycznie końcówka Psychonauts nagle wysoko stawia poprzeczkę. Tylko że też wystarczy się skupić i można ją przejść bez większych problemów. Po kilku nieudanych próbach można załapać schemat i przebrnąć przez trudny fragment. To nie jest tak, że przeszkody nie da się pokonać. A jeśli gra jest naprawdę dobra, to chyba warto zmotywować się i przejść ją do końca.

Link do komentarza

Widzisz, tyle że "można załapać schemat i przebrnąć przez trudny fragment" w zasadzie zawsze, ale poziom trudności powinien rosnąć stopniowo, a nie losowo niebotycznie wyrastać. Dobra gra to taka, która zawsze daje Ci równe szanse, a nie wymaga maratonu rodem z filmów z Jackie Chanem, gdzie trzeba wykonać wszystkie -naście ruchów bezbłędnie i płynnie. Owszem, są gry typu "nie ma zmiłuj" (Ninja Gaiden), ale takie powinny być niszą - większość graczy to normalni ludzie, a nie roboty z mechaniczną precyzją ruchów.

Link do komentarza

Masz rację. Ale nie uważasz, że walka z bossem powinna być dużo trudniejsza od "spokojniejszych" momentów, albo jesteś przeciwny sekwencjom, w których na jakiś czas robi się bardzo intensywnie, by potem sytuacja ponownie się rozluźniła? Na przykładzie Peace Walkera: tam poziom trudności poszczególnych misji też wzrasta miarowo przez całą grę, ale walki z bossami stawiają gracza w dużo trudniejszej sytuacji. Po danej batalii następuje powiedzmy kolejna misja, w której znowu spokojnie się skradamy przez dżunglę. Wtedy możemy sie rozluźnić i biorąc wreszcie głęboki wdech wspominać dopiero co stoczoną epicki pojedynek. Skoki trudności według mnie nie są złe, o ile są uzasadnione. Bez tego nie czuć napięcia, nie ma tego dreszczyku emocji. Ale to moje zdanie, statystyka mówi inaczej, tak jak piszesz, nie każdy to lubi.

PS: Ale ci bossowie w Peace Walkerze naprawdę nie są tacy trudni :D

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...