Szanuj siebie
Ostatnio głośno się zrobiło w mediach o tzw. dopalaczach (więcej miejsca poświęciłem im kilka wpisów niżej). Dowiedziałem się wczoraj, że nareszcie są jakieś szanse na to, że w Polsce zrobi się "luźniej" w tej sprawie, bowiem wczoraj rozpoczęły się masowe kontrole na terenie całego kraju. Do całej sprawy podchodzę bardzo sceptycznie, bo wiele było takich kontroli, a gdy nakazano wycofać jeden specyfik, zaraz pojawiał się drugi z podobnym składem co poprzedni. Taki trick producentów, wykorzystywanie luki w prawie.
Niech to będzie jasne - chcę, aby bezwzględnie zakazano sprzedaży nieletnim tego kur*stwa! I śmieję się w twarz tym, którzy mówią, że alkohol też sprzedają nieletnim i nikt nic z tym nie robi. Powiem tak: jeśli nawet jakiś palant, który stoi za ladą w monopolowym sprzeda alkohol komuś, kto nie ma jeszcze dowodu, to i tak jedna flaszka nie zabije, a substancje, które znajdują się w dopalaczach mogą zabić nawet w najmniejszych ilościach! Sytuacja w naszym kraju skłoniła mnie do refleksji - dlaczego młodzi ludzie tak chętnie biorą to świństwo. Nie chodzi mi tylko o same dopalacze. Mam na myśli również bardzo popularne używki wśród dzisiejszej młodej społeczności. Papierosy, alkohol i narkotyki. Dlaczego młodzież bierze owe środki? Są różne przyczyny: chcą stać się dorosłymi, chcą zaimponować kolegom, że w każdej chwili są gotowi wypić parę piw i na dodatek wypalić pół paczki fajek, albo co gorsza zaćpać się do nieprzytomnego. Od razu mówię, że nie wiem co to znaczy być naćpanym, bo nigdy nie byłem w takim stanie. Jedno co mogę powiedzieć to to, że kiedyś zapaliłem sobie papierosa, lecz nie zasmakował mi i po przeliczeniu zysków i strat, po prostu obiecałem sobie, że gdy nie będę palił. Z piciem u mnie jest podobnie - nigdy nie zchlałem się do nieprzytomności, lecz kiedyś piwko-dwa się wypiło. Widząc dzisiejszą zdemoralizowaną młodzież nasuwa się pytanie po co to wszystko? Po co chodzić całe dnie naje*anym w cztery du*y, po co co weekend (albo częściej) chodzić na zabawy, gdzie alkohol przelewa się litrami. Nie wiem co mają ci wszyscy ludzie z tego, że potrafią wypić całą flaszkę i jeszcze się cieszyć. Dla mnie byłoby tragedią, gdybym wrócił nachlany do domu, albo co gorsza gdybym postanowił wytrzeźwieć na ławce w parku w środku nocy. A pozostała jeszcze kwestia konsekwencji jakie za sobą niesie picie/palenie. Widząc płuca 50-letniego człowieka, który pali od 25. roku życia, normalnie mnie skręca. Płuca wyglądają jak zupełnie inny organ, nie mówiąc nawet o innych skutkach tego ohydnego nałogu. Ja tak naprawdę nie mam nic przeciwko temu, aby ktoś palił, tylko żeby nie truł innych. Jak widzę ludzi, którzy palą na przystankach to mi się normalnie nóż w kieszeni otwiera. Stoi pełno ludzi, którzy być może nie palą i nie lubią wdychać dymu tytoniowego, a ten stoi jakby nigdy nic i wypala fajka po fajce. Po alkoholu też nie jest lepiej widząc tych wszystkich okolicznych żuli widać jak trudno zerwać z piciem i jakie tragiczne są jego skutki.Szanujcie siebie, miejcie choć trochę rozumu i nie udawajcie dorosłych, bo skutki mogą być katastrofalne. Cześć!
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze